Owoce zostawmy Bogu

Joanna M. Kociszewska

Nie chodzi o to, by głosić, ale by to, co staram się przekazać, zostało przynajmniej usłyszane.

Owoce zostawmy Bogu

Dobro jest zawsze dobre. To zdanie wydaje się absurdalne, ale mimo to co jakiś czas trzeba to przypominać. Dobro - jeśli jest nim naprawdę - pozostaje dobrem niezależnie od tego kto je głosi czy czyni. Także wtedy, gdy ów ktoś zasadniczo się z nami nie zgadza. Także wtedy, gdy uzasadnienie dla tego dobra wyprowadza z innych założeń.

Trzeba też przypominać: każde dobro pochodzi od Boga, w Nim ma swoje źródło. Każde jest Jego darem dla człowieka, który je czyni, i dla całego świata. Negowanie dobra jest zawsze negowaniem Bożego daru. A przy tym: zawsze niszczy człowieka i relacje międzyludzkie. Czasem całkowicie uniemożliwiając porozumienie.

50 lat temu w deklaracji Nostra aetate Sobór Watykański II stwierdził: Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi.

Dobro jest zawsze dobrem. Mądrość jest zawsze mądrością, niezależnie od tego, kto ją głosi.

To nie znaczy, że wszystko jedno w co wierzę. To nie znaczy, że mam zaprzestać dzielenia się tym, co uważam za najlepsze: wiary w Jezusa Chrystusa. Mam do tego prawo, podobnie jak inni. Co więcej: mam taki obowiązek. Największego dobra, jakie dostałam w darze, nie mogę zatrzymywać tylko dla siebie.

Pozostaje pytanie: jak? Niebagatelne. W końcu nie chodzi o to, by głosić, ale by to, co staram się przekazać, zostało przynajmniej usłyszane. Nie słucham ludzi, którzy mnie traktują pogardliwie. Nie ma sensu oczekiwać, że inni będą słuchać, jeśli nie będą się czuli szanowani. Nie słucham ludzi, którzy ocenę słów uzależniają od tego, kto je wypowiada, a czynów od tego, kto je spełnia. Nie są godni tego, by im uwierzyć. Dlaczego inni mieliby postępować inaczej? Nie słucham w końcu tych, którzy staną na głowie by nie przyznać się do błędu, nie uznać własnej winy. Krzywdzą przecież innych ludzi, zaprzeczając tym samym temu, co głoszą. Wierzę tylko tym słowom, które są potwierdzone czynami.

Nie ma powodu, by ci, z którymi chcę podzielić się danym mi dobrem, myśleli w inny sposób. Nie ma powodu, by mi wierzyli, jeśli ich nie szanuję, jeśli nie dostrzegam dobra, które czynią, jeśli nie widzę własnych czynów takimi jakimi są, jeśli w końcu nie żyję tym, czego mam pełną gębę.

Nie słucham tych, których nie interesuję ja sama i to kim jestem, tylko co chcą ze mną zrobić. Jestem człowiekiem, nie materiałem do obróbki. Mam rozum, wolną wolę i alergię na manipulację. Słucham tych, którzy ze mną rozmawiają. Bez ukrytych założeń i celów. Tylko im ufam. Tylko im mogę uwierzyć.

Dialog jest jedyną drogą. Pozwala się spotkać i poznać wzajemnie. Daje szansę, by dawać dobro i przyjmować dobro. Daje szansę, by być wdzięcznym za dar drugiego człowieka.

Owoce zostawmy Bogu. Tylko On zna ludzkie serca. Tylko On jest ich Panem.

TAGI: