Tylko ludzi żal

Andrzej Macura

Kto korzysta, gdy dwóch się bije? Wiadomo. Wiadomo też, kto traci.

Tylko ludzi żal

Egzekucja szejka Nimra al-Nimra zaogniła sytuacją na i tak rozgrzanym do czerwoności Bliskim Wschodzie. Coraz wyraźniej widać powody, dla których Państwo Islamskie ciągle istnieje, choć już dawno powinno przestać istnieć.

Wielcy gracze – zaliczmy do nich Turcję, Iran i Arabię Saudyjską – próbują zdominować region, a przy okazji pozbyć się problemów: Turcy ujarzmić Kurdów, Arabowie rozszerzyć wpływy na Syrię. ISIS się więc im przydaje. A Iran? Pewnie zachować swoje wpływy  w Syrii, Jemenie, może zyskać w Bahrajnie. Przecież chodzi o dominację w regionie. A gdy do tego dodać broniące w regionie swoich interesów światowe mocarstwa oraz pomniejszych graczy, konflikt między sunnitami a szyitami i wiele, wiele innych....  I tylko zwyczajnych ludzi żal. Zwłaszcza chrześcijan, z którymi nikt się nie liczy.

Nie roszczę sobie pretensji do bycia autorytetem w  sprawach wyjaśniania zawiłości Bliskiego Wschodu. Bardzo ciekawą rzecz powiedział jednak wczoraj libański kardynał,  Béchara Boutros Raï.  Jego zdaniem obecne wrzenie ma u swoich źródeł nierozwiązany od dziesięcioleci konflikt izraelsko-palestyński. A konflikt między sunnitami i szyitami, trwający w sumie do 1300 lat, jest teraz celowo podsycany. Zaskakujące, prawda? Izrael zda się przecież stać na uboczu. Nic dziwnego, nie ma raczej ambicji panowania nad światem arabskim, a jedynie obronę swojego kraju (jak się da, to w nieco szerszych niż dziś granicach). Jeśli jednak uświadomimy sobie, że w ostatnich latach to właśnie Iran i Syria prowadziły wobec tego kraju najbardziej agresywną politykę i że Zachód tak otwarcie popierał antyasadowską rewoltę...

Jest jeszcze jedno: sprawienie, by różnej maści islamscy ekstremiści zamiast przyjeżdżać do Europy czy Ameryki zajęli się samymi sobą byłby iście makiawelicznym pomysłem z perspektywy światowej wojny z terroryzmem. Jak zwykle w takich przypadkach, nie do końca skutecznym, bo owe rozpalające się konflikty i przedłużająca się niestabilności niektórych państw doprowadziły już do zalewającej dziś Europę wielkiej fali migracji. Przyznaję, nie chce mi się wierzyć, by ktoś coś takiego zaplanował. Ale patrząc na to, jak rozwija się sytuacja coraz trudniej mi oprzeć się takiemu wrażeniu. Choćby tylko dlatego, że przecież do prowadzenia wojny potrzebna jest broń, którą – jak widać – ciągle ktoś na Bliskich Wschód dostarcza. I tylko – powtórzę – ludzi żal. Tych co za ambicje i interesy różnych władców płacą strachem biedą, łzami, a często i życiem.