Czuła Matka Miłosierdzia

ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 14.01.2016 06:00

Jeden z maryjnych tytułów nazywa Ją Matką Miłosierdzia. W życiu Maryi widoczna jest bowiem moc Bożego miłosierdzia, które chroni od zła i pozwala osiągnąć człowiekowi pełnię rozwoju, czyli świętość.

Czuła Matka Miłosierdzia henryk przondziono /foto gość

Bazylika Matki Bożej Większej. Brama Miłosierdzia w tej czwartej rzymskiej bazylice przypomina o maryjnym wymiarze miłosierdzia. Jest znamienne, że otwarcie Roku Jubileuszowego nastąpiło w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Maryi. Podczas Mszy św. obok ołtarza ustawiono ikonę „Brama Miłosierdzia”, sprowadzoną z Polski. Ta słynąca łaskami XVII-wieczna ikona z Jarosławia przedstawia Matkę Bożą trzymającą Jezusa. Napis głosi: „Myłoserdia Dwery otwery nam” („Drzwi miłosierdzia otwórz nam”). Papież Franciszek podkreślił, że Najświętsza Maryja Panna jako pierwsza ze zbawionych, wzór Kościoła, Oblubienica święta i nieskalana, może pomóc nam odkrywać pierwszeństwo miłosierdzia Boga i wezwanie do czynienia miłosierdzia.Skoro tak, to spróbujmy popatrzeć na życie Maryi w perspektywie miłosierdzia.

Niepokalana, czyli miłosiernie uchroniona

Zacznijmy od niepokalanego poczęcia. Najpierw wyjaśnienie katechizmowe. Niepokalane poczęcie bywa często mylone z dziewiczym poczęciem Jezusa (ten fakt świętujemy 25 marca, czyli w Zwiastowanie). Więc przypomnienie: niepokalane poczęcie to przywilej dotyczący Matki Jezusa. To prawda wiary mówiąca o tym, że Bóg uchronił Ją od skazy grzechu pierworodnego od samego momentu poczęcia. Ze względu na Jezusa. Papież Franciszek w rozważaniu na „Anioł Pański” 8 grudnia br. połączył prawdę o niepokalanym poczęciu z miłosierdziem Bożym. Maryja „pomimo, że żyła w świecie naznaczonym przez grzech, nie została nim dotknięta. Maryja jest naszą siostrą w cierpieniu, ale nie w złu i w grzechu. Co więcej, zło zostało w Niej pokonane, zanim Ją dotknęło, ponieważ Bóg napełnił Ją łaską. Niepokalane poczęcie oznacza, że ​​Maryja jest pierwszą zbawioną przez nieskończone miłosierdzie Boga, pierwszym owocem zbawienia, którym Bóg chce obdarzyć każdego mężczyznę i kobietę w Chrystusie. Z tego powodu Niepokalana stała się wzniosłą ikoną Bożego miłosierdzia, które zwyciężyło nad grzechem”.

Co to oznacza dla nas, pokalanych od poczęcia przez grzech pierworodny, a potem kalanych przez własne i cudze grzechy? Otóż miłosierdzie słusznie kojarzymy z przebaczeniem, a więc z akcją ratunkową Boga po grzechu, z leczeniem grzechowych ran. Niepokalana pokazuje, że Boże miłosierdzie może mieć także działanie zapobiegawcze, prewencyjne. Boża miłość nie tylko podnosi z upadku, ale często zapobiega upadkowi. Ludzka miłość miłosierna ma podobną moc, choć o znacznie słabszej sile. Pomyślmy o niektórych uczynkach miłosierdzia względem duszy, np. „nieumiejętnych pouczać” lub „wątpiącym dobrze radzić”. To są działania zapobiegawcze. Boże miłosierdzie w przypadku Maryi ochroniło Ją od grzechu w pełni (nie przekreślając Jej wolności!). W naszym życiu też doświadczamy tej łaski „ochrony” przed grzechowym brudem. Powołaniem człowieka jest bezgrzeszność. Ten, kto nie popełnia grzechów ciężkich, kto trwa w łasce, nie może powiedzieć, że nie potrzebuje miłosierdzia Boga. Zawsze go potrzebujemy, czasem jako opatrunku po grzechu, czasem jako tarczy obronnej przeciwko pokusom.

Stać się bramą dla Boga

Ewangelia nie ukazuje nam całej historii Maryi. Mamy tylko kilka migawek z Jej życia. Ale mówią one wiele o Jej wierze, o totalnym zaufaniu Bogu. W scenach z Ewangelii Dzieciństwa u św. Łukasza widać, jak Maryja konsekwentnie daje się prowadzić Bożej łasce. Rezygnuje ze swego, aby spełniała się decyzja podjęta w chwili zwiastowania: „Niech mi się stanie według słowa Twego”. Dać się prowadzić, kształtować, słuchać Boga, któremu przyznaję rację. To jest sedno. Odpowiedzią na miłosierną miłość Boga jest posłuszeństwo wiary. Miłosierdzie Boże nie jest czymś, co nas upokarza, poniża. Ono nie ma w sobie żadnej protekcjonalności. Bóg jest większy od nas. I dlatego Jego miłość wobec nas zawsze ma kształt miłosierdzia, czyli pochylenia się silniejszego nad słabszym. Dziewica z Nazaretu doskonale rozumiała, że Jej życie jest częścią wielkiego planu zbawienia. Zgodziła się wkomponować swoje życiowe ambicje w plan Boży, bo wiedziała, że w ten sposób staje się służebnicą miłosierdzia Bożego dla ratowania świata. Przy okazji zrealizowała się także Jej osobista świętość, czyli szczęście. 

Zauważmy, jak bardzo taka postawa jest pod prąd narcystycznemu duchowi czasu. Dominujące nurty psychologii powtarzają: „Wszystko opiera się na tobie, masz pełną wolność wyboru, najważniejsze jest wysokie poczucie wartości, samorealizacja!”. Amerykański psycholog Paul C. Vitz mówi, że psychologia stała się dziś rodzajem religii głoszącej kult samego siebie, który nazywa „selfizmem”. W centrum tego kultu znajduje się ludzkie „ja” jako źródło wszystkich wartości. Wsłuchajmy się uważnie w hymn „Magnificat”, w którym Maryja wychwala miłosierdzie Boże z pokolenia na pokolenie. Kryje się w tej modlitwie zupełnie inna filozofia życia, najczystsza mądrość wiary. „Wielbi dusza moja Pana” – Pana, a nie siebie. „Raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim” – Bóg jest dawcą radości. „Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy” – pokora, zgięcie karku przed Bogiem, służba… to są motory napędowe wzrostu człowieka. „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny” – On nas obdarowuje, dobro jest z Niego. Świętość człowieka jest najpierw dziełem Bożego miłosierdzia. Owszem, jest także dziełem człowieka, ale tylko o tyle, o ile stajemy się bramą otwartą na Jego miłość, która nas żywi i ochrania. Życie Maryi pokazuje dobitnie, że żyjemy z łaski Boga, wszystko jest darem, wszystko jest z Jego miłosierdzia.

Jutrzenka nowego świata

Maryja w Kanie Galilejskiej. Widzimy Jej zatroskanie o innych. Jej miłosierdzie wobec ludzi w potrzebie. Ona wie, że nam wciąż brakuje wina na weselu. Czyli radości, sensu, miłości. Puste kielichy czy stągwie uświadamiają nam, że licząc tylko na swoje „zasoby”, nie damy rady. Tylko Bóg może zapewnić obfitość życia w każdym jego wymiarze. „Zróbcie wszystko, co mój Syn wam powie”. Te słowa Maryi w Roku Miłosierdzia nabierają mocy: „Dzieci, nie kombinujcie, nie narzekajcie, słuchajcie Syna! Napełniajcie stągwie wodą, czyli róbcie to, co On wam mówi, a może w waszym życiu stać się cud!”.

Maryja pod krzyżem uczy wierności. Została z Synem do końca, aż Go zabrakło na krzyżu, jak zabrakło wina w Kanie. Miłość musi przejść przez próby. Matka Jezusa była świadkiem najbardziej doskonałego dzieła Bożego miłosierdzia – ofiary miłości złożonej na drzewie krzyża. Papież Franciszek uczy: „Pod krzyżem Maryja wraz z Janem, uczniem miłości, stała się świadkiem słów przebaczenia, które wyszły z ust Jezusa. (…) Maryja potwierdza, że miłosierdzie Syna Bożego nie zna granic i dociera do wszystkich, nie wykluczając nikogo”.

Prawda o wniebowzięciu Maryi łączy się z niepokalanym poczęciem. Bóg jest wierny, dopełnia dzieła, które rozpoczął. Wynosi Matkę swojego Syna na Boski poziom. Franciszek zwraca uwagę, że Maryja jest „jutrzenką nowego świata, przekształconego zbawczym dziełem Ojca, Syna i Ducha Świętego, jutrzenką nowego stworzenia dokonanego przez miłosierdzie Boże. Dlatego Dziewica Maryja, zawsze pełna Boga, jest Matką nowej ludzkości. Jest Matką odrodzonego świata”.

Rok Miłosierdzia zaprasza, by wziąć przykład z Niepokalanej. Czyli otworzyć się tak jak Ona na działanie miłosiernej łaski Boga i stawać się zaczynem ewangelicznej przemiany świata. By stać się tak jak Ona znakiem czułej miłości Boga. Kościół nazywamy często matką, bo widzimy jego wzór w Maryi. To nie jest retoryczny zwrot. Kościół ma być stągwią, w której nigdy nie braknie wina Bożej łaski dla nikogo spragnionego prawdziwego wesela. Papież wzywa: „Jesteśmy powołani, by naśladując Maryję, nieść Chrystusa i być świadkami Jego miłości, spoglądając przede wszystkim na tych, którzy są uprzywilejowani w oczach Jezusa. To ci, których On sam nam wskazał: Byłem głodny, spragniony, byłem przybyszem, byłem nagi, byłem chory, byłem w więzieniu…”.

Co oznacza przejście przez Bramę Miłosierdzia?

Przechodząc przez Święte Drzwi bazyliki Matki Bożej Większej, spoglądamy na Niepokalanie Poczętą. Widzimy dzięki Niej, że Boże miłosierdzie nie tylko leczy z grzechu, ale także ochrania przed grzechem i czyni człowieka czystym, pięknym, odbijającym Boży blask chwały. Bramą Miłosierdzia dla Maryi było zwiastowanie. Usłyszała wtedy, że jest „pełna łaski” i że Bóg zaprasza Ją do współpracy w dziele zbawienia. Dzięki Jej „tak” dla Boga sama stała się Bramą Miłosierdzia. To w Jej łonie ukształtowało się człowieczeństwo Zbawiciela, Syna Boga, który objawił miłosierdzie Boga. 

Maryja jest Matką Miłosierdzia dla nas. Jest znakiem nadziei. Jest zapowiedzią nowego świata, którego fundamentem jest Boże i ludzkie miłosierdzie. Dlatego wraz z Maryją powtarzamy słowa „Magnificat”, wychwalające Boże miłosierdzie z pokolenia na pokolenie. Przechodząc przez Święte Drzwi bazyliki Matki Bożej Większej, spoglądamy na Jej niezliczone ikony. Zwracamy się do Niej słowami starożytnej modlitwy, zaczynającej się od słów „Salve Regina”, prosząc, aby nigdy nie przestawała zwracać ku nam swoich miłosiernych oczu. Jak pisze papież: „Słodycz Jej spojrzenia niech nam towarzyszy w tym Roku Świętym, abyśmy wszyscy potrafili odkryć radość z czułości Boga”

Bazylika Matki Bożej Większej

Bazylika położona jest na jednym z siedmiu wzgórz Rzymu, Eskwilinie. Legenda powiada, że w 352 roku papież Liberiusz i Rzymianin Jan ujrzeli we śnie Matkę Bożą, która powiedziała im, że w miejscu, w którym w środku lata spadnie śnieg, zostanie zbudowany kościół. W nocy z 4 na 5 sierpnia 352 roku wzgórze eskwilińskie pokrył śnieg. Papież w obecności ludu rzymskiego wytyczył zarys przyszłego kościoła. Stąd świątynia bywa nazywana bazyliką Matki Boskiej Śnieżnej. Budowę rozpoczęto w 432 roku, tuż po Soborze Efeskim, na którym uznano za ortodoksyjny maryjny tytuł Theotokos (Bogarodzica). W świątyni znajduje się ikona znana jako Salus Populi Romani (łac. Ratunek Ludu Rzymskiego). Przechowywane są tam również relikwie Żłóbka Pana Jezusa. Papież otworzył Drzwi Święte w bazylice Matki Bożej Większej 1 stycznia, w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki.

TAGI: