Zrobiliśmy, co mogliśmy

Andrzej Grajewski

publikacja 10.12.2015 06:00

Pisząc w imieniu Episkopatu Polski orędzie do niemieckich biskupów, abp Bolesław Kominek stworzył wzór pojednania, do którego później odwoływano się, nie tylko w relacjach polsko-niemieckich. Bez tego dokumentu nie byłoby współczesnej Europy.

Orędzie, którego głównym autorem był kard. Bolesław Kominek, stanowiło początek zasypywania podziałów spowodowanych II wojną światową i zimną wojną. Był więc jednym z twórców nowej zjednoczonej Europy Adam Hawałej /PAP Orędzie, którego głównym autorem był kard. Bolesław Kominek, stanowiło początek zasypywania podziałów spowodowanych II wojną światową i zimną wojną. Był więc jednym z twórców nowej zjednoczonej Europy

Niezwykłość orędzia polegała na tym, że powstało w czasie zimnej wojny, kiedy takie gesty wydawały się niemożliwe. Nie tylko ze względu na to, że Europa była podzielona żelazną kurtyną, a pięć lat wcześniej w Berlinie wybudowano mur. Głębokie podziały przebiegały także wśród społeczeństw. Granice były szczelnie zamknięte, wyrażanie jakichkolwiek niezależnych opinii w polskich warunkach było niemożliwe, a straszenie niemieckim rewizjonizmem było częścią edukacji obywatelskiej. W zachodnioniemieckiej polityce silny był nurt rewizjonizmu, kwestionujący granice na Odrze i Nysie. Niewielu Niemców miało wówczas świadomość ogromu zbrodni popełnionych na Polakach. Granica dzieliła nie tylko narody, ale także oba Kościoły. Kością niezgody był status Ziem Zachodnich i Północnych, na których w 1945 r. prymas Polski kard. August Hlond ustanowił administracje apostolskie, a biskupi w Niemczech Zachodnich kwestionowali te decyzje.

Dopiero mając świadomość tych realiów, dostrzec można profetyczny wymiar orędzia. Jego autorem był metropolita wrocławski Bolesław Kominek, wówczas arcybiskup, od 1973 r. kardynał. Był Ślązakiem o polskich przekonaniach, dobrze znającym powikłane dzieje polsko-niemieckiego pogranicza. Ponieważ znakomicie posługiwał się językiem niemieckim, mógł list do Niemców napisać w ich języku. Miał świadomość duchowych i materialnych dokonań niemieckiej kultury, ale także niemieckich zbrodni popełnionych przez III Rzeszę w czasie wojny, których zresztą był świadkiem. Jednocześnie był przekonany, że zmiana w relacjach polsko-niemieckich wymaga czegoś więcej, aniżeli tylko działań politycznych. W jednej z notatek towarzyszących pisaniu orędzia zanotował: „sposób mówienia nie może być nacjonalistyczny, lecz musi być europejski w najgłębszym znaczeniu tego słowa. Europa to przyszłość – nacjonalizmy są wczorajsze”.

Rola kard. Kominka w pisaniu orędzia była oczywista dla wszystkich uczestników tamtych wydarzeń. Kardynał Karol Wojtyła wspominał później: „Ten autentyczny do szpiku kości Ślązak czuł się Polakiem i Europejczykiem pełnego formatu. Dlatego był najlepiej przygotowany, aby stać się „jedną z głównych dramatis personae tego historycznego procesu naszej współczesności”.
 

Zanim powstało orędzie

Wyjaśniając okoliczności przygotowania orędzia, abp Kominek wskazuje na dwie, które miały wpływ na jego powstanie: „Kiedy jest mowa o orędziu biskupów polskich do biskupów niemieckich, podkreślić trzeba dwie rzeczy: sobór i Milenium. To są okoliczności nadające tej korespondencji specjalny posmak – posmak przede wszystkim religijny” – mówił w archikatedrze wrocławskiej, kiedy w lutym 1966 r. odpowiadał na ataki władzy. Podkreślał, że obchody tysiąclecia chrześcijaństwa w Polsce były znakomitą okazją, aby zademonstrować światu gest na miarę milenijnej tradycji. „W zbiorowym życiu chrześcijańskiego narodu polskiego prawdziwe Tysiąclecie nie może obejść się bez ważnej chwili przebaczenia – bez tej modlitwy autentycznego przełamywania i nachylenia ku wszystkim bliźnim”, mówił w wystąpieniu z lutego 1966 roku.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze inne wydarzenia, które miały wpływ na kształt podejmowanych wówczas decyzji. 1 września 1965 r. we Wrocławiu z udziałem całego polskiego episkopatu odbyły się uroczystości dwudziestolecia obecności Kościoła polskiego na Ziemiach Zachodnich i Północnych. Miały przypomnieć, że ziemie te ok. 1000 r. należały do polskiej prowincji kościelnej w Gnieźnie. W okolicznościowych wystąpieniach, m.in. w kazaniu prymasa Polski, używano głównie historycznej argumentacji na rzecz obecności polskich struktur kościelnych na tych terenach. Zostały to źle odebrane w Niemczech. Kardynał Döpfner zwrócił polskim biskupom uwagę, że w trakcie uroczystości nie wspomniano o pracy Kościoła niemieckiego oraz o wkładzie niemieckiej kultury w rozwój tych ziem. Uroczystości nie najlepiej zostały odebrane także w Watykanie. Świadek tych wydarzeń biskup katowicki Herbert Bednorz w swych zapiskach z września 1965 zanotował, że głośno jest o „krytycznej postawie Niemców, ściśle mówiąc Episkopatu niemieckiego wobec Polski i Kościoła katolickiego w Polsce. Bardzo im się nie podobały obchody katolickie na Ziemiach Odzyskanych z okazji 20-lecia. Trzeba się liczyć, że sprawa wypłynie w kontaktach soborowych. Nie wiadomo, co Niemcy zorganizują”. Wtedy jeszcze nic nie zapowiadało, że wkrótce powstanie przełomowy dokument. Zwłaszcza że Episkopat Polski był atakowany w niemieckich mediach i dało się zauważyć, jak odnotował bp Bednorz, próbę przeciwstawienia abp. Kominka prymasowi Polski.

Polscy biskupi zrozumieli jednak, że przebieg uroczystości wrocławskich może zaciążyć nad relacjami polsko-niemieckimi. Powstała potrzeba dopowiedzenia słów, które padły we Wrocławiu. Dodatkowym impulsem do zajęcia stanowiska było memorandum wystosowane 1 października 1965 r. przez Radę Kościoła Ewangelickiego w Niemczech pt. „O sytuacji wypędzonych i stosunku narodu niemieckiego do swoich wschodnich sąsiadów” (tzw. Memorandum wschodnie), nawołujące do porozumienia i uznania granic istniejących w Europie.

Czas decyzji

16 września 1965 r. w Polskim Papieskim Instytucie Kościelnym w Rzymie odbyło się spotkanie soborowej reprezentacji polskiego episkopatu pod przewodnictwem kard. Wyszyńskiego. Dyskutowano m.in. o listach do episkopatów na całym świecie, zapraszających do wzięcia udziału w uroczystościach Milenium Chrztu Polski.

Zredagowanie listu do biskupów niemieckich powierzono abp. Kominkowi, nie tylko z tytułu pełnionych przez niego funkcji. Hierarcha z Wrocławia od dawna zastanawiał się nad ułożeniem relacji z katolikami niemieckimi. Miał poczucie ciągłości istnienia Kościoła katolickiego we Wrocławiu i ten fakt miał dla niego ważniejsze znaczenie aniżeli spory polityczne i narodowościowe. Wiosną napisał głośny tekst „Ziemie Zachodnie – mandat sprzed dwudziestu lat”, opublikowany w maju 1965 r. w „Tygodniku Powszechnym”, w którym pisał także o niemieckim dziedzictwie tych ziem. Postulował, aby dyskusja z Niemcami została przeniesiona z płaszczyzny politycznej na moralną.

Zasadniczą część orędzia abp Kominek napisał prawdopodobnie w pierwszych dniach października w klasztorze w San Felice Circeo. Inna wersja mówi, że zarys dokumentu powstał w połowie października w Instytucie Polskim w Rzymie. Abp Kominek nie działał w próżni. 4 października w Rzymie doszło do ważnego spotkania polskich i niemieckich biskupów. Rozmawiano o potrzebie chrześcijańskiego porozumienia i pojednania. Z pewnością atmosfera tamtego spotkania przyspieszyła pracę nad dokumentem. Dla jego opracowania powołano nieformalny zespół, w którego pracach uczestniczyli biskupi: Otto Spülbeck (Drezno–Miśnia), Franz Hengsbach (Essen), Joseph Schröffer (Eichstadt) oraz Bolesław Kominek (Wrocław), Karol Wojtyła (Kraków). Kontakt z zespołem mieli kardynałowie Stefan Wyszyński i Julius Döpfner.

Prawdopodobnie ostateczna wersja tekstu w języku niemieckim powstała po 28 października 1965 roku. Z jego treścią zapoznano biskupów niemieckich, którzy wcześniej mieli możliwość wyrażenia swojej opinii o tekście. W redakcji dokumentu uczestniczyli także inni polscy biskupi, przebywający wówczas w Watykanie: biskup chełmiński Kazimierz Kowalski oraz jego sufragan Bernard Czapliński, a także bp Jerzy Stroba rezydujący w Gorzowie Wielkopolskim. Polityczną odpowiedzialność za treść orędzia wziął na siebie kard. Wyszyński. Bez akceptacji prymasa Polski dokument w ogóle nie mógłby powstać. 15 listopada 1965 r. z konspektem orędzia miał zapoznać się papież Paweł VI. Trzy dni później, 18 listopada 1965 r., dokument pt. „Do niemieckich braci w Chrystusie” został przekazany stronie niemieckiej. Abp Kominek dołączył do niego krótki list wprowadzający, który zaczął łacińskimi słowami: Fecimus quo potuimus (Zrobiliśmy, co mogliśmy).

Komentarz historyczny i aktualny

Do zaproszenia na uroczystości milenijne dołączono „historyczny i równocześnie bardzo aktualny komentarz”, będący próbą interpretacji dziejów relacji polsko-niemieckich. Biskupi wykorzystali w swym dokumencie tezy wyłożone w pracach wybitnego historyka emigracyjnego Oskara Haleckiego. Przypominano to, co oba narody w przeszłości łączyło, ale nie ukrywano także dramatów i krzywd, jakich Polacy doznawali od Niemców. Podkreślano zwłaszcza tragedię ostatniej wojny. W końcowym fragmencie stwierdzano: „Obciążenie obustronnych stosunków jest ciągle jeszcze wielkie, a potęguje je tak zwane gorące żelazo tego sąsiedztwa. Polska granica zachodnia na Odrze i Nysie jest, jak to dobrze rozumiemy, dla Niemców nad wyraz gorzkim owocem ostatniej wojny, masowego zniszczenia, podobnie jak jest nim cierpienie milionów uchodźców i przesiedleńców niemieckich. (Stało się to na międzyaliancki rozkaz zwycięskich mocarstw w Poczdamie 1945 r.). Większa część tej ludności opuściła te tereny ze strachu przed rosyjskim frontem i uszła na zachód. Dla naszej Ojczyzny, która wyszła z tego masowego mordowania nie jako zwycięskie, lecz jako krańcowo wyczerpane państwo, jest to sprawą egzystencji (nie zaś kwestia większego obszaru życiowego)”.

Największy rozgłos zdobyło ostatnie zdanie orędzia: „w tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu wyciągamy do Was, siedzących tu, na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”. Dokument podpisało 35 polskich biskupów przebywających wówczas w Rzymie, z prymasem Polski kard. Stefanem Wyszyńskim na czele. Odpowiedź biskupów niemieckich przyszła na początku grudnia 1965 roku. Podpisało się pod nią 42 niemieckich biskupów katolickich. Była grzeczna, gładka i ogólnikowa. Polscy biskupi byli nią bardzo rozczarowani. Zwłaszcza że w związku z orędziem w kraju rozpętała się dzika medialna nagonka, w której biskupów oskarżano nieomal o zdradę interesów narodowych. W istocie wściekłość komunistów wywołał fakt, że polscy biskupi zaproponowali, aby Polacy porozumieli się z Niemcami ponad głowami Moskwy, jedynego gwaranta naszych zachodnich granic.

Zapoznany ojciec Europy

Orędzie napisane przez kard. Kominka miało wielką siłę moralną, jednocześnie przygotowywało grunt dla działań dyplomacji. Układ między PRL a RFN o podstawach normalizacji i wzajemnych stosunków, podpisany w Warszawie 7 grudnia 1970 r., uznawał granicę na Odrze i Nysie, co otwierało drogę do regulacji kościelnego statusu Ziem Zachodnich i Północnych. Wydając 28 czerwca 1972 r. konstytucję apostolską Episcoparum Poloniae Coetus, papież Paweł VI nadał pełnoprawny kanoniczny status organizacji kościelnej na tych terenach. Słowa o wzajemnym przebaczaniu i pojednaniu weszły na trwałe do myślenia i działania wielu Polaków i Niemców, inspirując ich do wzajemnego poznania oraz współdziałania. Tworzyło to nowy klimat dla dialogu, który zmienił nie tylko nasze relacje z zachodnim sąsiadem, ale także Europę. W sposób pośredni ten akt wpłynął również na Kościół. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że bardzo wątpliwe jest, aby bez orędzia doszło do wyboru Jana Pawła II, w którym kardynałowie niemieckojęzyczni odegrali tak istotną rolę.

Dokument, którego autorem był kard. Bolesław Kominek, nie był manifestem politycznym, ale duszpasterskim. Wskazywał na Ewangelię jako podstawową inspirację dla chrześcijańskiego pojednania, także w wymiarze politycznym. Intelektualiści i politycy: Adenauer, Schuman i De Gasperi, uznani za ojców współczesnej Europy, działali na Zachodzie, gdzie o wszystkie inicjatywy było łatwiej, gdyż odbywały się w warunkach wolnych i demokratycznych społeczeństw. Kard. Kominek żył w kraju totalitarnym, pozbawionym suwerenności, a jednak potrafił myślą wybiegać w przyszłość, o której inni nie mieli nawet odwagi pomyśleć. To wystarczający powód, aby go uznać za jednego z duchowych patronów współczesnej Europy.

TAGI: