Boga nie da się oszukać...

RADIO WATYKAŃSKIE |

publikacja 22.10.2015 23:15

...bo prawda o rodzinie jest jedna” – tak synodalną debatę podsumowuje abp Tadeusz Kondrusiewicz.

Boga nie da się oszukać... HENRYK PRZONDZIONO /foto gość Abp Tadeusz Kondrusiewicz

Metropolia mińsko-mohylewski podkreśla, że obrady przebiegają w atmosferze kolegialności, zaś absolutna większość ojców synodalnych koncentrowała się nie na rozwodnikach i sytuacji związków homoseksualnych, ale na trosce o tradycyjną rodzinę i jej dobro.

„Synod przebiegał i dalej przebiega w atmosferze kolegialności, do czego zachęcał Papież, mówiąc na samym początku, że nie jest on parlamentem i nie szuka się tutaj żadnego kompromisu. Musimy działać w prawdzie, ale również pamiętać o Bożym Miłosierdziu, które jest bezgraniczne. Wiemy, że przed Synodem było bardzo wiele insynuacji, jaką drogą on pójdzie, jakie przyniesie owoce. Podejmowano głównie dwa problemy: Komunii dla rozwiedzionych pozostających w nowym związku cywilnym oraz sytuacji związków homoseksualnych. Były na pewno kontrowersyjne wypowiedzi, może czasami sprawa przybierała wymiar jakiejś sensacji czy grania na ludzkich uczuciach, ale absolutna większość ojców synodalnych i innych osób występujących na Synodzie, w tym ludzi świeckich, którzy prezentowali swoje pozytywne świadectwa, odnosiło się przede wszystkim do troski o tradycyjną rodzinę, do przestrzegania norm moralnych” – mówił w rozmowie z radiem Watykańskim abp Kondrusiewicz.

Wyraził zarazem mocne przekonanie, że obecny Synod jest Synodem o rodzinie, a nie o rozwiedzionych i tych, którzy znajdują się w drugim związku cywilnym, czy o związkach homoseksualnych. „Owszem, oni nie są ekskomunikowani, ich nie można «wygonić z Kościoła» – przepraszam za takie wyrażenie. Ich trzeba objąć opieką. Może tutaj Kościół powinien zrobić coś więcej, ponieważ trzeba dążyć do nawrócenia tych ludzi. Jeśli nie będziemy rozmawiać i prowadzić dialogu z nimi, nie będziemy się z nimi modlić, to wiemy, że może się to skończyć tragicznie. Synod jednakże jest o rodzinie i bardzo wielu ojców synodalnych o tym mówiło” – wskazał hierarcha. Wyraził opinię, że Synod za bardzo poszedł drogą „rozwodników” i zaczął proponować, by to biskupi weryfikowali, kto może przystąpić do Komunii. „Jestem z wyksztalcenia inżynierem i kiedy muszę skontrolować napięcie w sieci elektrycznej, to robię to przy użyciu woltomierza. Jak mam zmierzyć owo napięcie w przypadku osób rozwiedzionych? Nie jest to prosta sprawa. Udzielanie Komunii w tym przypadku jest zdradą Ewangelii, zdradą Jezusa Chrystusa” – podkreślił abp Kondrusiewicz.

Nawiązując do przywoływanego argumentu, że księża otrzymując dyspensę mogą założyć rodzinę i przyjmują Komunię, stwierdził, iż w wypadku księży jest to sprawa tylko dyscyplinarna, a w przypadku małżeństw kwestia sakramentalna. „Pozostaje na zawsze węzeł małżeński; w przeciwnym razie Trybunał Kościelny stwierdzi jego nieważność od samego początku. W tym względzie już zrobiono bardzo duży krok do przodu i o tym na Synodzie dużo się mówiło w kontekście ważnych dokumentów o uproszczeniu procedury stwierdzenia nieważności związku małżeńskiego, które Franciszek wydał przed rozpoczęciem obrad synodalnych” – zaznaczył hierarcha reprezentujący na Synodzie Kościół Białorusi.

Dodał, że wiele mówiło się o też decentralizacji Kościoła i przeniesieniu rozstrzygnięcia niektórych spraw na płaszczyznę Kościoła lokalnego. „Ktoś zasugerował, by konferencja biskupów decydowała o tym, czy w danym kraju można udzielić Komunii, czy nie. Tak nie może być, to pachnie jakimś sekciarstwem. Słusznie zauważył kard. Pell, że w Polsce taka Komunia będzie świętokradztwem, całkowitym odejściem od nauki Kościoła, a w Niemczech, jeśli Konferencja Biskupów przyjęłaby tam takie postanowienie, to będzie łaską Bożą” – dodał abp Kondrusiewicz. Wskazał, do czego mogłoby wtedy dojść: „Ludzie będą się przemieszczali, migrowali z jednego miejsca na drugie, żeby oszukać Boga! Boga nie da się oszukać, bo prawda jest jedna” – podkreślił metropolia mińsko-mohylewski.