Aby się chciało chcieć

Joanna M. Kociszewska

Myślenie prowadzi do wniosku, że trzeba się bardziej zaangażować. Samo się nie ułoży.

Aby się chciało chcieć

Kwestia uchodźców przybywających do Europy nie rozpala może już tak świadomości, jak jeszcze miesiąc temu, ale ciągle pozostaje żywa. W mediach coraz częściej pojawiają się informacje budzące niepokój. Dotyczące przemocy, do której dochodzi w ośrodkach dla uchodźców w Niemczech. Bójek. Prześladowania chrześcijan. Molestowania kobiet. Za sprawą polskich polityków pojawiło się ostatnio pytanie o zagrożenie epidemiologiczne.

To nie są sprawy, które można „zakrzyczeć”. Krzyk niczego nie załatwia, nawet jeśli przynosi doraźne korzyści polityczne. Ale też nie powód, by odmawiać pomocy.

Nie ulega wątpliwości: w różnych regionach świata mogą występować choroby, których w Europie już nie widujemy. Nie ma w tym nic niezwykłego. Wie o tym każdy wyjeżdżający, że przy niektórych kierunkach wymagane są szczepienia. Osoby powracające z niektórych krajów nie mogą być dawcami krwi – musi minąć czas pozwalający na wykluczenie zakażenia. Proszę zauważyć: źródłem zakażenia nie musi być uchodźca. Może to być turysta. Ktoś z nas unika znajomych powracających z egzotycznych krajów?

Faktem jest, że niektóre choroby szerzą się w złych warunkach higienicznych. Cóż – naszą rolą jest, by warunki w obozach dla uchodźców były wystarczające, by temu zapobiec. Jeśli nie dajemy im takiej szansy, do kogo należy mieć pretensje? Trzeba też koniecznie dodać, że choroby, od których ludzie padali jak muchy w średniowieczu dziś są uleczalne. Mamy antybiotyki (i nie trzeba szczególnie wymyślnych). Nie ma powodu do paniki. Nie ma powodu do odmowy pomocy. Jest powód, by pomyśleć.

Tymczasem można odnieść wrażenie, że właśnie myślenia brakuje najbardziej. Przyjmujemy (zamierzamy przyjąć) ludzi wyrosłych w zupełnie innej kulturze. Ludzi, którzy przeżyli traumę wojny – obozu dla uchodźców – wędrówki tysiącami kilometrów –znalezienia się w zupełnie obcym świecie. Ludzi zdeterminowanych, którzy – co oczywiste – stanowią dla siebie nawzajem konkurencję. To nie są potulne baranki. Potulne baranki nie wybrałyby się w taką podróż.

Jestem absolutnie za udzielaniem pomocy uchodźcom. Ale zakładanie, że „samo się ułoży” to szkodliwa utopia. Skoro tych ludzi przyjmujemy, musimy wziąć odpowiedzialność nie tylko za postawienie jasnych granic, ale też stworzenie warunków, w których takie zjawiska jak przemoc nie będą miały miejsca. Powtórzę: nie mamy do czynienia z ludźmi myślącymi tak jak my. Nie ma sensu oczekiwać, że z chwilą przekroczenia granicy ich myślenie zmieni się na europejskie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Myślenie –prowadzi do wniosku, że trzeba się bardziej zaangażować. Samo się nie ułoży. Jeśli zostawimy tę sprawę własnemu losowi, efekt będzie opłakany. Tylko… czy potrafimy popatrzeć dalej niż na koniec własnego nosa? Czy będzie nam się chciało chcieć?