Tygiel

Joanna M. Kociszewska

Warto podjąć wysiłek zaufania. Jeśli już nie konkretnym ludziom, to Duchowi Świętemu.

Tygiel

Mamy za sobą pierwszy tydzień synodu o rodzinie. Docierają najróżniejsze informacje, polskie źródła to głównie blog abpa Gądeckiego i telewizja internetowa diecezji warszawsko-praskiej. Ale są też wypowiedzi oficjalne. W piątek – po podsumowującej kongregacji generalnej – na stronie watykańskiej opublikowano teksty podsumowujace prace małych grup. Regularnie są też organizowane briefingi prasowe.

To, co wyłania się z obrad, jak na razie przypomina tygiel. Wielość bardzo różnorodnych świadectw i problemów, nieco „od Sasa do Lasa”. Na razie żadnych rozwiązań. Ale trudno się ich spodziewać na tym etapie prac, gdy omawiano przede wszystkim wyzwania stające przed rodziną (pierwsza część Instrumentum Laboris). Wyzwania – trzeba podkreślić – bardzo różne. Europa i – bardziej ogólnie – Zachód to nie pępek świata. Jest Afryka, Bliski Wschód, Chiny. Problemy wynikają nie tylko z polityki, także (a może przede wszystkim?) z mentalności. Z tego wszystkiego, co nazywamy kulturą. Tygiel jest czymś bardzo cennym. Rozbija skupienie na sobie, pokazuje inne perspektywy. Z tego, co napisano w relacjach z prac małych grup, wynika że ojcowie synodalni tę możliwość bardzo sobie cenią.

Jak jednak to wszystko „ogarnąć”? Wydaje się nie możliwe. Dla Boga nie ma nic niemożliwego.

Synod to nie zjazd ani parlament, gdzie aby osiągnąć zgodę, zawiera się porozumienia, prowadzi negocjacje, pertraktuje się, szuka kompromisu. Tu jedyną metodą jest otwarcie na Ducha Świętego z apostolską odwagą, ewangeliczną pokorą i ufną modlitwą – mówił papież otwierając synod. I dodawał - Bez słuchania Boga nasze słowa będą tylko słowami, które nie nasycą i nie są potrzebne. Nie chodzi o to, by przegłosować kompromisowe rozwiązania. Kompromis jest drogą polityki, ale nie Kościoła. Tu trzeba dążyć do maksymalnego Dobra.

I trzeba pokazać je tak, by w ludziach obudzić tęsknotę za tym, co Dobre.

Wchodzimy w kolejne etapy synodu. Małe grupy od dziś pracują nad tematem powołania rodziny – to druga część Instrumentum Laboris. Jednocześnie już w sobotę ojcowie synodalni zaczęli wypowiadać się na temat części trzeciej – misji rodziny w dzisiejszym świecie. Zapewne będziemy słyszeli coraz więcej informacji. Ojcowie synodalni mają wolność wypowiadania się – mogą swobodnie mówić o swoich poglądach, także relacjonować dyskusje, jednak bez przypisywania konkretnych wypowiedzi do nazwisk. Przypomniał o tym w piątek ks. Lombardi. Dyskrecją objęte są także różne fazy wypracowywanego dokumentu podstawowego.

Ważne, żeby podejść do tego, co będziemy słyszeli, ze spokojem. Pamiętając, że to co słyszymy to ciągle tylko krople pryskające z wielkiego tygla poglądów. Czas na syntezę dopiero nadejdzie.

Warto też podjąc wysiłek zaufania. Jeśli już nie konkretnym ludziom (niestety, wiele jest osób, które nie mają zaufania także do papieża), to Duchowi Świętemu. On was wszystkiego nauczy – powiedział Jezus.