Złodziejki małej świętej

Marta Deka, Krystyna Piotrowska

publikacja 22.10.2015 06:00

Ich główną patronką jest św. Teresa od Dzieciątka Jezus. Naśladując ją, siostry starają się „wykradać” Panu Jezusowi łaski dla Kościoła, kapłanów, misjonarzy, dla dusz zagubionych i w czyśćcu cierpiących.

Od lewej siostry: Joanna, Teresa i Anna z obrazem patronki św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Obraz został namalowany w 1973 roku przez Zofię Grabską, córkę prezydenta Stanisława Wojciechowskiego Marta Deka /Foto Gość Od lewej siostry: Joanna, Teresa i Anna z obrazem patronki św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Obraz został namalowany w 1973 roku przez Zofię Grabską, córkę prezydenta Stanisława Wojciechowskiego

Od listopada 2009 roku w domu bp. Henryka Tomasika posługują trzy siostry zakonne: Teresa Maria Nowotka, przełożona domu, Anna Teresa Wójcik i Joanna Alberta Radzik. – Należymy do zgromadzenia, które oficjalnie nosi nazwę Zgromadzenie Sióstr „Jedność” pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus, a popularnie jesteśmy nazywane „tereskami”. Tworzymy wspólnotę zakonną, której patronką jest św. Teresa od Dzieciątka Jezus, „najmłodsza” doktor Kościoła. Główną uroczystość zgromadzenia obchodzimy 1 października, we wspomnienie patronki. Na tę uroczystość do domu generalnego w Siedlcach przyjeżdżają siostry z różnych domów oraz przybywają zaproszeni goście. Uroczystej Mszy św. przewodniczy biskup – mówi s. Teresa.

Od sodalicji do zgromadzenia

Założycielem zgromadzenia jest ks. kan. Andrzej Mazurkiewicz, kapłan diecezji siedleckiej, który żył w latach 1884–1955. Historia zgromadzenia ma swoje początki w latach 1923–1927, kiedy to w Kościele zaczął się rozpowszechniać kult „małej świętej” z Lisieux. Początkowo siostry tworzyły tzw. Sodalicję Pracownic Katolickich. Celem Sodalicji było rozwijanie wśród członkiń prawdziwej pobożności i pracowitości, ćwiczenie się w uczynkach miłosierdzia chrześcijańskiego i pomaganie kapłanom w parafiach w prowadzeniu Akcji Katolickiej. Sodaliski zajmowały się szyciem, haftem, tkactwem. Dbały o bieliznę kościelną, wystrój ołtarzy, pracowały w kuchni. Swoją działalnością obejmowały kolejne parafie, powstawały nowe domy wspólnoty. W 1954 r. bp Ignacy Świrski erygował Sodalicję jako zgromadzenie zakonne na prawie diecezjalnym i zatwierdził nowe Ustawy, które siostry zaczęły wprowadzać w życie. 8 grudnia 1988 roku wspólnota uzyskała status zgromadzenia na prawie papieskim.

– Szczególnym celem naszego zgromadzenia – mówi s. Teresa – jest życie w duchu św. Teresy od Dzieciątka Jezus oraz spełnianie posługi w parafiach i wykonywanie innych dzieł apostolatu. Siostry, świadome swego udziału w misji Chrystusa, podejmują jako swój cel: osobiste dążenie we wspólnocie do pełnej miłości Boga i człowieka ukazanej w Chrystusie i w Jego orędziu oraz pobudzanie ludzi świeckich do pracy nad sobą w duchu Chrystusowym, jak również służenie im pomocą w osiąganiu przez nich chrześcijańskiej doskonałości (Mt 5,48) – wyjaśnia przełożona.

Niczego nie odmawiać

Siostry tereski swój charyzmat realizują, wnosząc Boga w życie ludzi przez rozbudzanie wdzięczności wobec Pana Boga za dzieło stworzenia, odkupienia i uświęcenia; głoszenie słowem i świadectwem życia, że istotą chrześcijańskiej doskonałości jest miłość Boga i ludzi; przenikanie miłością wszystkiego, co niesie z sobą życie i co jest chrześcijańską uczynnością. Patronka zgromadzenia św. Teresa od Dzieciątka Jezus była karmelitanką, żyła więc ukryta za klauzurą, a swój sposób dążenia do Boga nazwała „małą drogą”. Mała droga to uznanie własnej bezsilności, to niezniechęcanie się, ale bezgraniczne zaufanie Bogu.

– My jesteśmy siostrami niehabitowymi – w pewnym sensie też ukrytymi przed oczyma świata – ale tak jak ona składamy Bogu w ofierze swoje siły, by sprawiać Mu radość, wysławiać Go. Od niej uczymy się, jak być jedno z Bogiem i pozostawać „miłością w sercu Kościoła”, by móc mu skutecznie służyć. Nasze życie, podobnie jak życie św. Teresy, jest bardzo proste i zwyczajne. Nie czynimy wielkich rzeczy według miary tego świata. Staramy się kierować w życiu miłością, dzięki której zwyczajne prace, bardzo proste czynności nabierają innego znaczenia. Za przykładem naszej patronki staramy się niczego Jezusowi nie odmawiać, niczego nie zaniedbywać i nie pomijać – choć nie zawsze to wychodzi – tłumaczy s. Teresa.

Wyjaśnia, że cała działalność sióstr sprowadza się do tego, by podobać się Jezusowi i doskonale spełniać wszystkie czynności stanowiące pasmo zwyczajnego życia. – Zdobywamy świętość, idąc drogą codziennego życia, zwyczajnego i prostego, bo taką drogę wytyczyła nam św. Teresa z Lisieux, mówiąc: „W mojej małej drodze są tylko rzeczy bardzo proste i zwyczajne, trzeba, by małe dusze mogły czynić wszystko, co ja czynię”. Nie zakładamy habitów, aby z większą swobodą, bez żadnego wyróżniania się, realizować swoje posłannictwo pociągania dusz do kochania Boga. Cichą modlitwą i ofiarą możemy pomagać najbardziej potrzebującym, bo prawdziwą świętość poznaje się po tym, że jej nie widać i nie słychać. Nasza patronka umierając, powiedziała: „Pan Jezus nie może odmówić mi niczego w niebie, ponieważ ja nie odmówiłam Mu niczego na ziemi (...); będę złodziejką w niebie, ponieważ będę wykradała łaski, o które będą prosili mnie na ziemi”. Dlatego naśladując naszą patronkę przez cichą ofiarę i modlitwę, staramy się też „wykradać” Panu Jezusowi łaski dla Kościoła, dla kapłanów, dla misjonarzy, dla dusz zagubionych i dla dusz w czyśćcu cierpiących. Modlimy się za ojczyznę, za rodziny, za chorych oraz za tych, wśród których posługujemy, służąc Bogu w bliźnich. W ten sposób staramy się pomagać Kościołowi w jego misji apostolskiej – wyjaśnia.

Siostra Teresa pochodzi z parafii Sadowne, obecnie w diecezji drohiczyńskiej. – Moje powołanie zrodziło się, kiedy poszłam po raz pierwszy na pielgrzymkę warszawską. Miałam wtedy 19 lat i modliłam się w bardzo ważnej intencji – mówi. Decyzję o rozpoczęciu życia zakonnego siostra podjęła kilka lat później. – Do sióstr teresek wstąpiłam 9 września 1981 roku w Siedlcach. Wieczyste śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa złożyłam 8 lipca 1988 roku. W zgromadzeniu ukończyłam wyższe studia teologiczne na ATK w Warszawie. Ponad 30 lat pracowałam jako katechetka. Uczyłam dzieci w szkołach podstawowych oraz 17 lat w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Siedlcach. Teraz posługuję w domu biskupa ordynariusza – mówi.

W spodniach do zakonu

Dzień radomskiej wspólnoty teresek rozpoczyna się przed piątą rano. Później jest jutrznia i półgodzinne rozmyślanie. Siostry uczestniczą w Mszy św., odmawiają Różaniec, modlitwy południowe, czytanie duchowne, adorują Najświętszy Sakrament, mają nieszpory i wieczorem kompletę. Te codzienne obowiązki związane z życiem zakonnym siostry przeplatają tymi, które wynikają z prowadzenia domu biskupa ordynariusza.

Siostra Anna Teresa Wójcik urodziła się w Borkach Siedleckich. Bardzo wcześnie podjęła decyzję, że chce poświęcić życie Bogu, a że była półsierotą, ksiądz myślał, że to jest powodem właśnie takiej decyzji. Po dwóch latach nauki w szkole zawodowej pojechała do sióstr szarytek, które w Łukowie prowadziły dom dla niepełnosprawnych dzieci. Przełożona sierocińca zaproponowała: „Jadę do Warszawy na Tamkę, to mogę wziąć tę dziewczynę, zobaczy, czy jej się spodoba”. – Pojechałam tam, dwa dni tam byłam i podobało mi się. Wróciłam, papiery wycofałam ze szkoły i z wszystkim tam zajechałam. Dostałam się do wieczorowej szkoły, ale później ze względów zdrowotnych musiałam siostry opuścić. Wróciłam do domu z płaczem – wspomina.

Odprawiała nowennę do św. Teresy i coś się wtedy wydarzyło. – Pewien człowiek z naszej miejscowości mieszkał w Siedlcach i pracował u sióstr teresek. Nie wiem, skąd on wiedział, że chcę iść do zgromadzenia. Powiedział: „Jak chcesz, to mogę z tobą tam iść”. Poszliśmy. Mistrzyni wyznaczyła dzień, w który miałam przyjechać. Spakowałam się. To było 3 maja 1977 roku, w święto Królowej Polski – wspomina. Odprowadził ją sześcioletni chłopiec, syn drugiej matki. Miała ze sobą jedną torbę. Wcześniej tato zawiózł pościel.

– W domu chodziłam w spodniach i jak szłam do zakonu, to druga mamusia kupiła mi spodnie. Takie granatowe z bistoru, z mankietami. Ani ona, ani ja nie wiedziałyśmy, że tam w spodniach nie można chodzić – uśmiecha się. Po dwóch latach nowicjatu złożyła pierwsze śluby i została skierowana do pracy w kuchni kurialnej. Przygotowywała tam posiłki przez 18 lat. Śluby wieczyste złożyła w 1986 roku. W domu biskupa pracuje 17 lat i jest główną kucharką, ale może liczyć na pomoc s. Teresy i s. Joanny.

Jezus ma poczucie humoru

W ubiegłym roku śluby wieczyste złożyła s. Joanna Alberta Radzik. W zgromadzeniu jest 8 lat. Pochodzi z diecezji tarnowskiej – z Krynicy-Zdroju. Od najmłodszych lat siostry zakonne przewijały się w jej życiu. Chodziła do ochronki prowadzonej przez służebniczki starowiejskie, a siostrom sercankom latem pomagała w ogrodzie. Po maturze zastanawiała się, jaką wybrać drogę. – Pociągało mnie i życie małżeńskie, i zakonne. Poszłam na pielgrzymkę z intencją: „Panie Jezu, jak na pielgrzymce nie poznam żadnego wartościowego chłopaka, to znaczy, że mam iść do zakonu” – wspomina. Poznała bardzo wartościowego chłopaka, który szedł z intencją, by poznać dobrą żonę. Zaczęli się spotykać, Joanna rozpoczęła studia, ale myśl o zakonie powracała. Zdecydowała się wziąć udział w rekolekcjach powołaniowych u sióstr albertynek na Kalatówkach.

– W tej pustelni, w tej ciszy namacalnie czuje się obecność Boga, nabiera się dystansu do pewnych spraw. Podjęłam decyzję, że chcę zostać siostrą zakonną. Po tych rekolekcjach rozstałam się z chłopakiem. Przez trzy lata jeździłam do sióstr albertynek i na różne spotkania, chodziłam na pielgrzymki. Chciałam poświęcić więcej czasu, żeby przemodlić, przemyśleć swoje życie – wspomina. Gdy już podjęła decyzję, że chce być albertynką, wybrała się na pielgrzymkę z Suwałk do Wilna. Tam poznała s. Agatę, jedną z sióstr teresek. – Ona dała mi autobiografię św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Zaczęłam odkrywać pewne podobieństwa między mną a nią. Dużo mi do niej brakowało i brakuje nadal, ale stała mi się bardzo bliska. Też mam czworo rodzeństwa, też mogę powiedzieć, że zawsze byliśmy blisko Kościoła, mój brat jest księdzem, moja siostra jest w zgromadzeniu. Święta Terenia nie dawała mi spokoju – mówi. Cały czas miała dylemat, czy to mają być siostry albertynki, czy siostry tereski. – Jak teraz patrzę z perspektywy czasu, od początku Pan Jezus mnie prowadził – zaznacza.

W Siedlcach odwiedziła s. Agatę. W kaplicy w domu generalnym wisi obraz Jezusa Miłosiernego na zielonym tle. Pomyślała, że skądś zna tę twarz. Przypomniała sobie, że jej mamie przysłała obrazek z tym wizerunkiem na zielonym tle kuzynka, która była zakonnicą w Chicago. Od małego ta twarz Jezusa Miłosiernego była przy niej. Wtedy poczuła, że to miejsce jest jej bliskie, jakby przebywała tam od wielu lat.

Już gdy Joanna była w zgromadzeniu, okazało się, że w kościele w Krynicy w bocznej kaplicy była rzeźba św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Wcześniej nie wiedziała, że rzedstawia tę świętą. – Gdy już wstąpiłam do zakonu, mama przyznała się, że miała wielki kult do św. Teresy od Dzieciątka Jezus, moja najstarsza siostra ma na imię Teresa, ona jest moją chrzestną matką, też bardzo kocha św. Terenię. I stwierdziłam, że nie mogło być inaczej, musiałam zostać tereską! – opowiada. – A jak już w Siedlcach wstąpiłam do naszego zgromadzenia, przyjechałam do domu generalnego i wyszłam na balkon, zobaczyłam, że naprzeciwko naszego domu są… siostry albertynki. Pan Jezus ma duże poczucie humoru, nie chciał, żebym tęskniła za albertynkami!

Modlitwa o powołania

Prosimy Cię, Jezu, wieczysty Oblubieńcze naszych serc – wybieraj sobie z tego świata coraz to nowe zastępy dusz godnych Twej świętej miłości i kieruj je do naszej Rodziny duchowej, by tak wzrastała Twoja chwała w niebie i pomnażało się Twoje Królestwo na ziemi.   Matko pięknej miłości i wielkiego miłosierdzia oraz Pośredniczko Wszelkich Łask, mów swojemu Synowi Jezusowi Chrystusowi, że Rodzina nasza potrzebuje i pragnie większej liczby dobrych powołań.   Święta Tereso, której tak bardzo ufamy, spuszczaj nam z nieba obfity deszcz róż, który oby użyźnił glebę serc dziewczęcych i budził w nich potrzebę i pragnienie wstępowania w szeregi naszej Rodziny, której Ty jesteś Patronką.

Amen.

TAGI: