Serce daj

ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 08.10.2015 06:00

Najpierw, 92 lata temu. – przybyli tu ojcowie, a potem – 25 lat temu siostry. Historia rodziny pasjonistowskiej zaczęła się w Polsce od diecezji płockiej.

– Po tym znaku można rozpoznać, że należymy do rodziny pasjonistowskiej – mówią siostry (od lewej): Marta, Małgorzata, Agnieszka i Monika z Przasnysza ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość – Po tym znaku można rozpoznać, że należymy do rodziny pasjonistowskiej – mówią siostry (od lewej): Marta, Małgorzata, Agnieszka i Monika z Przasnysza

W sobotę 12 września siostry pasjonistki od św. Pawła od Krzyża świętowały 25-lecie działalności apostolskiej w Polsce i Przasnyszu. W południe w kościele farnym bp Piotr Libera przewodniczył uroczystej Mszy św. Historia tego zgromadzenia rozpoczęła się bowiem 14 września 1990 r. w tym mieście.

Pasja w habicie

Odwiedzamy przasnyski dom sióstr, najstarszą z siedmiu placówek tego zgromadzenia w Polsce. Od razu warto dodać, że choć siostry nazywają się pasjonistkami, to nie są tym samym zgromadzeniem co siostry z założonego w Płocku Zgromadzenia Sióstr Męki Naszego Pana Jezusa Chrystusa, dobrze znane i posługujące w wielu miejscach diecezji, również zwane pasjonistkami. Tu jesteśmy u sióstr, które wraz z ojcami pasjonistami mają za duchowego założyciela św. Pawła od Krzyża, a ich znakiem rozpoznawczym jest serce pasjonistowskie, czyli połączone ze sobą serce i krzyż, które symbolizują miłość wyrastającą z cierpienia.

Zgromadzenie powstało we Włoszech w 1815 r., a więc 200 lat temu. Jego założycielką była Maria Magdalena Frescobaldi Capponi, kobieta świecka, żona i matka rodziny, która zainspirowana duchowością św. Pawła od Krzyża, założyła zgromadzenie, które miało szerzyć duchowość pasyjną oraz ratować i edukować dziewczęta zaniedbane moralnie. Dziś siostry z pasją opowiadają o swej założycielce, o zadaniach swojego zgromadzenia, o paradoksach i zrządzeniach Pana Boga, jak On układał również koleje losu pierwszych polskich sióstr w zgromadzeniu. Jedną z nich jest s. Małgorzata, przełożona przasnyskiego domu.

– Naszym charyzmatem, wyrażonym przez specjalny ślub, jest świadczenie o męce Pańskiej i boleści Matki Najświętszej oraz jej głoszenie. Ale tu chodzi nie tyle o uprawianie cierpiętnictwa, lecz o miłość, bo taka właśnie była przyczyna męki i śmierci Pana. Jesteśmy w tym zgromadzeniu, aby bardziej kochać Boga i ludzi – mówi s. Małgorzata.

Siostry realizują ten cel, jak chciała założycielka – dziś kandydatka na ołtarze – przez opiekę nad dziewczętami i pracę w sektorze edukacyjnym. Wiele z nich jest katechetkami, jak np. siostry w Przasnyszu. Ale zgromadzenie w Polsce prowadzi również szkołę podstawową, trzy przedszkola, a wkrótce zostanie otwarty specjalny dom pomocy dla dziewcząt. Przez 25 lat obecności zgromadzenia w naszym kraju wstąpiło do niego 36 sióstr z Polski, w tym kilka z Przasnysza i okolic, powstało również siedem domów zakonnych. – W tym roku, wraz z nawiedzeniem obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, przypomniałam sobie i na nowo dziękuję za to, że moje powołanie zakonne zaczęłam odkrywać, gdy w mojej rodzinnej parafii na Warmii pewien ojciec pasjonista głosił misje przed peregrynacją obrazu Matki Bożej. Słuchałam tego, co mówił o duchowości pasyjnej, i głęboko przeżyłam tamto nawiedzenie. Teraz mija 25 lat od moich ślubów zakonnych i na nowo, tym razem w Przasnyszu, spotkałam się z ikoną Matki Bożej, która nawiedza i umacnia. Ja tego doświadczyłam – mówi s. Małgorzata.

Jak się nazywasz?

Każda z sióstr ma przydomek, który sobie wybiera przed złożeniem pierwszych ślubów. – To jak duchowe, zakonne nazwisko mówiące o tajemnicy wiary, którą każda z nas szczególnie przeżywa – wyjaśniają siostry. Mamy więc w Przasnyszu s. Małgorzatę od Miłości Ukrzyżowanej: – Bo przez wiele lat chciałam uciekać od krzyża, aż w zgromadzeniu dzięki św. Pawłowi zrozumiałam, że w krzyżu kryje się miłość, i mam przyjąć ten znak – wyjaśnia. Jest s. Agnieszka od Chrystusa Cierpiącego: – Bo było wiele cierpienia w moim życiu. Chciałam więc je podpisać pod Jezusem – mówi. Jest s. Marta od Ran Chrystusa, pochodząca z parafii Zielona Ciechanowska: – Długo zastanawiałam się nad sensem ran Pana Jezusa, wpatrywałam się w Jego świetliste rany na obrazie Miłosierdzia Bożego. Jemu więc oddaję każdą moją ranę, bo w Nim będę przemieniona – uważa. Od września rozpoczyna posługę w Przasnyszu również s. Monika od Trójcy Świętej.

Siostry zapraszają również do siebie. Otwierają swoją zakonną kaplicę, w której w tym roku jubileuszowym można uzyskać odpust zupełny. W Przasnyszu dwa razy w miesiącu siostry zapraszają dzieci i młodzież na Mszę św. w intencji powołań. – Bardzo wielu prosi nas o rozmowę i modlitwę. Gdy dziś wielu załamuje się i nie może poukładać swego życia, my im podpowiadamy, aby nie marnowali tego cierpienia, ale połączyli je z Męką Jezusa, a wtedy będzie miało sens odkupieńczy. Zwyczajem w Przasnyszu staje się też, że ludzie proszą nas o modlitwę za zmarłych – mówią siostry.

Sam jubileusz zaprasza „siostry z sercem na habicie” do wdzięczności oraz do powrotu ku źródłom. – Św. Paweł urzekał prostotą. Był wędrownym kaznodzieją. Szedł z krzyżem i głosił słowo o męce Pańskiej. Często powtarzał, że: „Męka Chrystusa jest największym oceanem miłości”, a potem wycofywał się na miejsce ciszy i kontemplacji, aby samemu tego doświadczyć. Pozostaje dla nas żywym wzorem w pracy apostolskiej – mówi s. Małgorzata.

TAGI: