Prezent w klimacie chillout

publikacja 23.09.2015 06:00

O miłości i osierdziu oraz kluczach do serc młodzieży z o. Łukaszem Buksą OFM, krakowskim franciszkaninem z Prowincji Matki Bożej Anielskiej, rozmawia Monika Łącka.

 – Koronka do Bożego Miłosierdzia to najlepszy lek na trudne czasy – przekonuje o. Łukasz Monika Łącka /Foto Gość  – Koronka do Bożego Miłosierdzia to najlepszy lek na trudne czasy – przekonuje o. Łukasz

Monika Łącka: Od dawna mówi się, że o. Łukasz Buksa to świetny muzyk–raper, ale że to także facet zakochany w świętej kobiecie – s. Faustynie – to nowość.

O. Łukasz Buksa: Po pierwsze – franciszkanin, po drugie – muzyk, ale nie raper. Rap to tylko forma, styl, który wykorzystuję z potrzeby dotarcia do młodych ludzi. Muzyka, którą lubi młodzież, to połączenie hip-hopu, funky, soulu, rapu. Do wydania albumu „Możesz więcej” [ukazał się w maju – przyp. red.] przygotowywałem się prawie 5 lat, ale warto było, bo odbiór jest pozytywny. Młodzież jest zaskoczona, że na koncercie wychodzi zakonnik w habicie i śpiewa w ich stylu! A z Faustyną to prawda. O. Jan Góra powiedział kiedyś, że każdy facet powinien mieć kobietę, a zakonnikowi przystoi mieć kobietę świętą lub błogosławioną. Ja wybrałem św. Faustynę, bo pokazuje nam jeden z rodzajów miłości Boga, czyli miłosierdzie. Czym ono dla Ciebie jest – w najprostszym ujęciu? Miłosierdzie to „miłość i osierdzie”, czyli – idąc dalej – miłość (jej symbolem jest serce) i worek, który ją chroni. Ochrona miłości. Tej miłości, którą Bóg nam dał, a my swoimi decyzjami często ją ranimy. Bóg kocha nas jednak mimo wszystko, więc z troski o naszą wieczność daje nam jeszcze miłosierdzie. Ja też go potrzebuję i doświadczam, bo jestem grzesznikiem. Św. Faustyna, Apostołka Miłosierdzia, stała mi się bliska. Mamy fajną relację. (śmiech)

Mówisz czasem, że ją pokochałeś. Ze wzajemnością?

Ufam, że tak! Siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia mówią, iż to, że 22 sierpnia byłem w Łagiewnikach na 110. urodzinach św. s. Faustyny, to cud, że to ona tego chciała. Także wiele cytatów z „Dzienniczka”, które czytam i wypowiadam, znajduje potem swoje uzasadnienie w różnych sytuacjach – w konfesjonale, w rozmowach. To namacalne odwzajemnienie miłości. To słowa, które Jezus powiedział do Faustyny, a ona mówi je do ludzi poprzez moją posługę. Wiele osób przychodzi potem, żeby podziękować, że przemyśleli je i coś zmienili w swoim życiu.

W urodzinowym prezencie podarowałeś jej więc muzykę do koronki.

Myślę, że kwiatków Faustyna ma już dość. (śmiech) Muzyka, którą skomponowałem, to próba połączenia tradycji z nowoczesnością, czyli chillout. Uważam, że Koronka do Miłosierdzia Bożego to lek na nasze czasy, sposób na zwolnienie tempa i całkowite skupienie na spotkaniu z Bogiem. Odmawiając ją codziennie, marzyłem, by stworzyć wersję wykorzystującą brzmienia bliskie młodemu człowiekowi.

W wersji chillout słychać lekkość, świeżość, ta muzyka wręcz płynie.

Tak miało być! Tak czuję koronkę i taki prezent chciałem zrobić Faustynie. Mam nadzieję, że z pomocą tej muzyki ludzie każdego dnia – od 25 sierpnia, gdy pojawiła się w sieci – o godz. 15 będą modlić się koronką, łącząc się z milionami ludzi w różnych zakątkach naszego globu i prosząc Boga o miłosierdzie. Koronkę (trwa 12 minut) można pobrać z YouTube oraz mojego profilu na Facebooku i słuchać wszędzie – w domu, w pracy, na ulicy.

W Twoich piosenkach wyczuwam, że jesteś też zakochany w życiu.

Nawet bardzo! Kiedyś go nie doceniałem, lecz w odpowiednim momencie dostałem prztyczka w nos i zacząłem patrzeć na nie realnie. Ale o tym na razie cicho sza! Utwory z płyty „Możesz więcej” to historie, które sam przeżyłem, i historie ludzi, których spotkałem. „Maska” to np. opowieść o ludziach, którzy ją noszą, udając kogoś, kim nie są. „Rezygnacja” to historia dwóch prawdziwych samobójstw, które wydarzyły się w jednej szkole, w jednym tygodniu. Pomagałem potem młodzieży wyjść z tej traumy. Na koncertach dzieci często płaczą, bo odnajdują w tej piosence siebie. Od razu widać, co kogo boli. Kiedyś, śpiewając „Rezygnację”, usłyszałem nagle przenikliwy szloch. Potem ta dziewczyna przyszła, mówiąc, że ten kawałek jest o tym, co przeżywa. Udało się ją uratować, ale co było dalej – nie wiem, bo wiele osób, wracając do domu, znów widzi alkohol, przemoc, brak miłości.

Piosenkami podpowiadasz, co robić, by życie mniej bolało?

Najważniejsze to, aby rodziny zaczęły się o siebie troszczyć, rozmawiać ze sobą, bo miłości nie zastąpi kolejny gadżet. Ostatnio widziałem, jak mama pisała esemesa do syna, żeby wyniósł śmieci... Problemem świata jest m.in. samotność i to, że ludzie nie potrafią być w naturalny sposób szczęśliwi. Prawdziwe szczęście daje Bóg, a ludzie karmią się substytutami, które ranią, uzależniają, rodzą tęsknotę. Szkoła też musi zauważać, że dzieje się coś złego, że dzieci są wyśmiewane, gdy np. są z biednej rodziny. Pewna dziewczyna tego nie wytrzymała, już jej nie ma... Dlatego na spotkaniach w szkołach w ramach projektu „Możesz więcej” mówię wprost: „Jesteś aniołem posłanym przez Boga, przez którego On mówi: »Nie poddawaj się!«”.

Muzyka stała się kluczem otwierającym serca młodzieży. Sport też tak działa?

Dla młodych, żeby organizować rekolekcje, nauczyłem się jeździć na snowboardzie i zrobiłem kurs instruktora. Na 5. edycję „RekoSKI” mam już prawie pełne listy, będzie 6 turnusów. Zapisują się osoby z całej Polski i wszyscy wiedzą, że to nie tylko szaleństwo na stoku, ale też ciężka praca w kaplicy. I są tego owoce!

Twoi współbracia nie mówią, że ciągle nie ma Cię w Krakowie, tylko jesteś na koncertach, w szkołach, na stoku?

Czasem tak mówią. (śmiech) Ale też Bóg dał mi wspaniałych braci, wszystkich! Wiedzą, że taka jest rola powołaniowca. Muzyka nie jest dla mnie na pierwszym miejscu, ale jest darem od Boga, który rozwijam, by mówić, jak jest wielki i spotykać się z młodymi. Jeden z naszych ojców powiedział, że mam siać, bo przeze mnie sieje Bóg. 

TAGI: