Kardynalskim śladem

publikacja 09.09.2015 06:00

O misyjnym powołaniu i stawaniu się człowiekiem dla Afryki z ks. Pawłem Markiem, który wyjeżdża do Zambii, rozmawia ks. Tomasz Lis.

 Misjonarz krzyż misyjny otrzymał z rąk nuncjusza apostolskiego Archiwum prywatne Misjonarz krzyż misyjny otrzymał z rąk nuncjusza apostolskiego

Ks. Tomasz Lis: Jak to jest, że w pewnym momencie kapłańskiej posługi pojawia się pomysł wyjazdu na misje?

Ks. Paweł Marek: Myśl o misjach przewijała się od dawna. W mojej rodzinnej parafii pracowali księża, którzy byli dla mnie inspiracją do refleksji i decyzji związanej z wyjazdem na misje. Niewątpliwie był to proboszcz ks. Wiesław Gucwa, a potem kilku kapłanów, którzy pracując w mojej parafii, decydowali się na wyjazd na misje. Ich zapał chyba przeszedł trochę i na mnie.

Czy każdy może jechać na misje?

To bardzo praktyczne pytanie. Myślę, że każdy, kto chce się dzielić swoją wiarą z innymi, już jest misjonarzem. Do krajów zaś misyjnych może jechać ten, kto odczuł takie pragnienie i jest do tego odpowiednio przygotowany. Misje to nie przygoda, misje to ciężka i niełatwa praca wymagająca stosownego przygotowania. Misjonarz to nie gawędziarz, ale przede wszystkim świadek Chrystusa.

Czemu wybrał Ksiądz właśnie Zambię?

Myślę, że przede wszystkim dlatego, że jestem pod urokiem pracy misyjnej ks. kard. Adama Kozłowieckiego. Jest mi szczególnie bliska jego osoba i zafascynował mnie swoją wieloletnią i wytrwałą posługą w tym kraju.

Czy chce Ksiądz iść w jego misyjne ślady?

Kardynał Kozłowiecki nie uważał się za wielkiego misjonarza. Często powtarzał, że być misjonarzem to pełnić wolę Chrystusa. To jest również moje nie tylko zadanie, ale przede wszystkim pragnienie.

Jakim krajem jest Zambia?

Na razie moja wiedza o tym kraju opiera się głównie na tym, co opowiadali misjonarze, którzy tam pracowali czy nadal pracują. Dla mnie osobiście ten kraj będzie wielkim wyzwaniem, ufam, że również wielkim doświadczeniem płynącym ze spotkania z tamtymi ludźmi: ich wiarą, kulturą i tradycjami.

Czy Ksiądz już wie, gdzie będzie posługiwał?

Wyjeżdżam do pracy w diecezji Lusaka, to także stolica Zambii. Z rozmowy z ks. Grzegorzem Zbroszczykiem, kapłanem diecezji radomskiej, który jest odpowiedzialny za polskich kapłanów posługujących w Zambii, dowiedziałem się, że prawdopodobnie będę pracował z ks. Wojciechem Ciesielskim z diecezji pelplińskiej, w parafii Kasimwa. Ale ta decyzja może się zmienić. Wszystko zależy od miejscowego biskupa, który pośle mnie w miejsce, gdzie będę najbardziej potrzebny.

Jak będzie wyglądała codzienna posługa na misji w Zambii?

Jest to przede wszystkim posługa sakramentalna, czyli udzielanie chrztu, sprawowanie Eucharystii i pokuty, błogosławienie małżeństw. Praca misjonarza różni się od posługi księdza w polskim duszpasterstwie. Pracując w danej placówce, często wyrusza się w teren do wiosek oddalonych od centrum misyjnego i tam udziela się chrztów, błogosławi małżeństwa, niesie się pomoc chorym czy też dba o prowadzenie systematycznych katechez lub miejscowej szkoły.

Z jakimi głównymi problemami społecznymi i religijnymi boryka się Kościół w Zambii?

Głównym problemem jest tam ogromna bieda, która dotyczy szczególnie społeczności mieszkających na prowincji. Jest spore zaniedbanie, jeśli chodzi o zaplecze sanitarne i zdrowotne. Do szkół chodzi mniej niż połowa zambijskich dzieci. Wielu rodzin nie stać, aby posyłać dzieci do szkół, inne nie chodzą z tego względu, że muszą pracować, i to często bardzo ciężko.

Co zabiera ze sobą misjonarz jadący do Afryki?

Przede wszystkim zabieram krzyż misyjny, który otrzymałem w Gnieźnie. W moim bagażu znajdą się jeszcze Pismo Święte i kilka książek. Ponadto będą podstawowa odzież i leki. A w sercu wielka wiara, ufność i nadzieja, że będę dobrym narzędziem w rękach Chrystusa.

Co może grozić misjonarzowi na misjach?

Bardzo niebezpieczne są lokalne choroby, na które my, Europejczycy, nie jesteśmy odporni – z którymi mamy duże problemy. Jedną z nich jest malaria. Myślę, że z czasem dojdzie także tęsknota za ojczyzną, rodziną i przyjaciółmi.

Czego się Ksiądz obawia w Zambii?

Dużym wyzwaniem będzie przestawienie się na inny typ żywienia i klimat. Trzeba będzie się zderzyć także z trudnościami poznania lokalnych języków, zwyczajów i miejscowej kultury. Ale te obawy, mam nadzieję, z czasem znikną.

Kiedy Ksiądz rusza?

Termin mojego wyjazdu to styczeń 2016 roku. 6 stycznia w uroczystość Objawienia Pańskiego bp Krzysztof Nitkiewicz dokona misyjnego posłania w mojej rodzinnej parafii Miłosierdzia Bożego w Skopaniu, a po nim tylko ostatnie przygotowania do wyjazdu i w drogę.

TAGI: