Zacznij modlić się oczami

ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 27.08.2015 06:00

Uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej w naszej diecezji w tym roku przypada nie tylko 26 sierpnia. W kolejnych parafiach codziennie jest wielkie święto spotkania z Czarną Madonną.

Napatrzeć się na Jasnogórską Matkę i Jej Syna – to dobrze zrobi naszym oczom i sercu ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość Napatrzeć się na Jasnogórską Matkę i Jej Syna – to dobrze zrobi naszym oczom i sercu

Każda z parafii na szlaku nawiedzenia staje się małą Jasną Górą – powtarzają ojcowie paulini. – Bo Maryja jak w Częstochowie spotyka się z nami i działa poprzez świętą ikonę. Warto spojrzeć na nią oczami i sercem błogosławionych związanych z diecezją płocką, aby naprawdę w dniu nawiedzenia spotkać się z Matką.

Byłby to pochód wspaniały

W odnowie i szerzeniu kultu Madonny z Częstochowy szczególnie zasłużył się bł. o. Honorat Koźmiński, tak mocno związany z klasztorem kapucynów w Zakroczymiu i duchowymi dziełami, które tam się zrodziły. Najpierw on sam nawrócił się za przyczyną Matki Bożej. 15 sierpnia 1846 r. zapisał w „Notatniku duchowym”: „Matka Boża ubłagana przez moją matkę (bo sam nie myślałem o poprawie) przyczyniła się do Pana Jezusa, iż przyszedł do mnie do celi więziennej i łagodnie do wiary przyprowadził”. Później stał się inspiratorem pieszych pielgrzymek na Jasną Górę organizowanych w środowisku kapucyńskim i doceniał ich duchową korzyść.

On również na początku XX w. postarał się, aby ustanowiono specjalne święto ku czci Maryi Jasnogórskiej. W swoich pismach przypominał: „Mamy najcudowniejszy obraz na całym świecie”. Powołał nawet do istnienia Zgromadzenie Zakonne Córek Matki Bożej Częstochowskiej, któremu zlecił opiekę nad mieszkańcami wsi i prowadzenie gospód z artykułami po niskich cenach, by ustrzec ludzi od wyzysku. Zgromadzenie to jednak nie przetrwało próby czasu i połączyło się ze Zgromadzeniem Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej, powstałym w Zakroczymiu w 1878 r.

Ojciec Honorat zabrał się do opracowania tekstów liturgicznych, o czym wspominał w swoich listach. Ustalił też ewentualną datę święta Matki Bożej Częstochowskiej na środę po święcie Bartłomieja Apostoła, dokładnie jak będzie ono wypadało w tym roku. „W tym dniu bowiem obraz, który miał być dalej wieziony, stanął cudownie na Jasnej Górze i nie dał się poruszyć z miejsca, oznajmiając tym samym wolę Matki Bożej, że u nas pragnie na stałe zamieszkać” – pisał o. Honorat.

Wciąż zachęcał do organizowania pieszych kompani na Jasną Górę. Pisał: „Z woli Najmiłościwszego Boga, żyjemy w czasach wielkich przełomów społecznych. (...) Gdyby cały nasz naród zebrał się u stóp Matki Bożej Częstochowskiej, gdyby z każdego zakątka naszej ziemi i z każdego stanu wysłać tam gorliwych posłów, którzy by odnowili śluby Jana Kazimierza (...), byłby to sposób najskuteczniejszy zapewnienia sobie prędkiego u Pana Jezusa ratunku. Byłby to pochód wspaniały, godny Polaków, miły Bogu i ludziom. Zachęcajmy wszystkich do tego na wszelki sposób”.

Są to słowa listu z 1905 r. Ojciec Honorat chciał, aby ta myśl o zawierzeniu Maryi dotarła do wszystkich, szczególnie do ludu wiejskiego. Do tego zobowiązał zgromadzenie sióstr służek, które zajmowało się pracą na wsi. Co ciekawe, inicjator narodowej pielgrzymki pozostawał zamknięty w klasztorze, najpierw z powodu restrykcji carskich, a później z powodu podeszłego wieku. Apele o. Honorata były jednak skuteczne, skoro na święto Wniebowzięcia Matki Bożej w 1906 r., w opinii ówczesnych dziennikarzy i naocznych świadków, na Jasną Górę miało przybyć około pół miliona pielgrzymów. W czasie tych uroczystości abp Wincenty Popiel z Warszawy, wcześniej biskup płocki, poświęcił wieżę klasztoru jasnogórskiego. Wtedy też ogłoszono obchodzenie nowego święta Matki Bożej Częstochowskiej.

Później o. Honorat napisze w jednym z listów: „Wśród różnych utrapień błysnęła nam ze swej Stolicy Matka Boża, okazując swoją potęgę, że Ona jedna potrafi zjednoczyć różne rzesze i utrzymać je w pokoju i natchnąć duchem miłości. (...) O gdyby cały naród skupił się w duchu u stóp naszej Matki i Królowej, gdyby choć jedno »Zdrowaś«, ale ogólnie na tę intencję z wielką usilnością odmawiał – przekonalibyśmy się wszyscy, że bez jednego wystrzału mielibyśmy upragnione swobody i widzielibyśmy ubogich bez gwałtów opatrywanych miłośnie”.

Niech Maryja wiarę krzepi

W 1910 r. na Jasnej Górze odbyła się powtórna koronacja cudownego obrazu Matki Bożej koronami papieskimi, przesłanymi przez św. Piusa X. W kościołach diecezji płockiej czytano wówczas list pasterski bł. bp. Antoniego Juliana Nowowiejskiego. „Jak przed dwustu laty – tak znowu i dzisiaj na dzień 22 maja spieszą tłumy serc pobożnych do stóp Matki Częstochowskiej na te uroczystości koronacyjne. Śpieszmy i my do Niej!... Byśmy atoli wszyscy mogli choć modłą wspólną połączyć się onym w uczczeniu specjalnym Matki tej naszej ukochanej, niech we wszystkich kościołach diecezji płockiej 22 maja, t.j. w uroczystość Św. Trójcy, przez pół godziny przed nabożeństwem dzwony rozbrzmiewają. Kapłani niech odprawiają sumę uroczystą z wystawieniem Najświętszego Sakramentu, o ile możebne, przed Obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, kwiatami umajonym. Odczytanie pisma tego naszego niech zakończą nauką odpowiednią, wreszcie, odśpiewają z ludem wiernym Litanię loretańską, »Pod Twoją obronę« oraz modlitwę do Najświętszej Panny i za Ojca św. Niech nadto w dzień on uroczysty każdy też obraz Matki Jasnogórskiej w domach i figurach przydrożnych zieleń i kwiaty ozdobią, a korona, wspólna, potężna modła jednolita z całej ziemi naszej niechaj popłynie do stóp Matki ukochanej”.

I jeszcze zachęcał błogosławiony biskup: „Módlmy się wszyscy następnie w dzień on uroczysty, kając z win naszych, do Matki Jasnogórskiej, by codziennie Jej pamięć w duszach naszych tlała, a życie co dnia cnotliwe było tej pamięci odblaskiem wymownym. Niech ta Matuchna i Królowa krzepi wiarę świętą w starych i przede wszystkim młodych, onej przyszłości naszej, by wiara święta w przekonaniach, lecz i czynach dała nam wszystkim szczęście i ziemskie i wieczne” – pisał bp Nowowiejski 6 maja 1910 r. Trwałym świadectwem szerzonego wtedy w diecezji kultu Matki Bożej Częstochowskiej były wznoszone kościoły i ołtarze ku czci Czarnej Madonny. Warto tu wymienić choćby monumentalny neogotycki kościół w Baboszewie czy malowniczą świątynię w Soczewce. W niezliczonych kościołach obraz Matki Bożej Częstochowskiej został wtedy umieszczony w głównym ołtarzu, i tam pozostał do dziś.

Napatrzeć się z bliska

Dziś jest czas nawiedzenia. W kolejnych parafiach jest czytana Ewangelia o nawiedzeniu Elżbiety przez Maryję, a wszyscy śpiewają: „Wielbi dusza moja Pana”. Nawiedzenie staje się rzeczywistością. Ojcowie paulini powtarzają, że na Jasnej Górze nie jesteśmy tak blisko cudownego obrazu jak w czasie nawiedzenia. – Lubię napatrzeć się na ten obraz. Już od czasów seminarium uczyłem się tego, aby najpierw się napatrzeć na Maryję i Jezusa, a potem same przyjdą poruszenia serca i słowa modlitwy. Podpowie je Duch Święty. Zacznij modlić się oczami – radzi o. Marek Kowalski, paulin, który w kilku parafiach naszej diecezji prowadził już maryjne rekolekcje przed peregrynacją. Razem z nim głosił je inny paulin – o. Krzysztof Kowalski.

– Matka Boża przyciąga Polaków szczególnie dlatego, że jesteśmy takim krajem słowiańskim i bardzo romantycznym. Obraz Madonny, związany z matką trzymającą na ręku dziecko, również jest romantyczny. A laik, gdy zobaczy tych, którzy przychodzą i modlą się, prosząc Matkę Bożą o wstawiennictwo, może wyciągnie jakieś wnioski, że Bóg istnieje, że skoro od 2 tys. lat nic się nie zmieniło w tym, co Chrystus przekazał, choć zmieniły się władze, zmieniły się systemy – mówi o. Krzysztof.

– Trzeba Jej ofiarować nasze trwanie, to osobiste: „Jestem, pamiętam, czuwam”. Nawet nie trzeba dużo mówić. To tak, jakbym chciał się opalać. Wtedy muszę wystawić się na słońce i ono samo mnie ogrzeje, opali. To jest to samo: przyjść i być przed Matką Bożą, a Ona już wie, czego potrzeba, żebyśmy my byli szczęśliwi. Wyprosi tak jak w Kanie Galilejskiej radość naszego życia, ale według woli Pana Boga – dodaje paulin.

TAGI: