Pocieszycielka z Lewiczyna

Tomasz Gołąb

publikacja 17.08.2015 06:00

Ponoć na całym świecie takich obrazów jest najwyżej 10. Cudowny wizerunek Matki Bożej na desce z drzewa cedrowego od lat przyciąga szukających pocieszenia.


Wielkim wydarzeniem w 400-letniej historii sanktuarium była koronacja obrazu 10 sierpnia 1975 roku. Prymas Wyszyński nałożył wówczas koronę na głowę Dzieciątka Jezus, zaś głowę Matki Bożej ukoronował metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła Archiwum parafii Wielkim wydarzeniem w 400-letniej historii sanktuarium była koronacja obrazu 10 sierpnia 1975 roku. Prymas Wyszyński nałożył wówczas koronę na głowę Dzieciątka Jezus, zaś głowę Matki Bożej ukoronował metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła

Oto ja, strapiony i upokorzony grzesznik, staję przed obliczem Twoim i błagam: nie odwracaj oczu swych ode mnie, ale wspomóż i wysłuchaj – taką modlitwą od dawien dawna modlą się w Lewiczynie pielgrzymi, którzy nawiedzają sanktuarium Matki Bożej Grójeckiej. Wśród nich byli królowie, Prymas Tysiąclecia i przyszły papież.


Zachowane dokumenty dotyczące kościoła w Lewiczynie pamiętają 1310 rok. Tradycja głosi, że w podzięce Bogu za odniesione zwycięstwo nad wrogiem wojsko Mieszka czapkami usypało kopiec, na którym wzniesiono kościół pod wezwaniem świętych Wojciecha i Marcina. Wielką odwagę i bitność wojska nazwano wówczas „lwim czynem”, od czego – jak sądzą niektórzy – wzięła nazwę osada. 
Pierwsza parafia powstała w XIII wieku. Fundatorami pierwszej świątyni byli Lewiccy z Lewiczyna herbu Prawda.

Dziś parafia nie jest duża. Liczy 2100 wiernych z kilkunastu wiosek. 
Kościół to zabytek klasy zerowej z bogatym barokowym wyposażeniem: ołtarzem głównym z 1750 r., barokową monstrancją z XVIII w., dwoma XVII-wiecznymi feretronami, obrazami Przemienienia Pańskiego, Niepokalanego Poczęcia NMP, św. Antoniego i św. Marcina. Jednak najcenniejszym i najstarszym skarbem kościoła lewiczyńskiego jest cudowny obraz Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych, Pani Ziemi Grójeckiej.


Najstarszy przekaz głosi, że obraz sprowadzony do Lewiczyna przez Jana Opalińskiego, opata cystersów z Rokitna, jest jednym z 13 dzieł samego św. Łukasza Ewangelisty, który namalował go na desce z drzewa cedrowego. Na całym świecie takich obrazów jest najwyżej 10.
 Obraz o wymiarach 85,5 na 118 cm pod względem formy przypomina wizerunek Matki Bożej Śnieżnej z bazyliki Santa Maria Maggiore w Rzymie. Maryja ubrana jest w czerwoną suknię przyozdobioną pod szyją paciorkami. Głowę okrywa niebieska chusta z krzyżem rzymskim. Podbita zieloną tkaniną, pięknie pofałdowana spływa z ramion. Splecione dłonie Maryi podtrzymują Dzieciątko. W lewej ręce Maryja trzyma białą chustkę, którą ociera łzy płaczących jako Pocieszycielka Strapionych.


O tym, jaką sławą cieszyło się od początku to sanktuarium, niech świadczy fakt, że król Zygmunt III Waza podarował sanktuarium monstrancję, którą ponoć sam miał wykonać. Z kolei Jan III Sobieski po wiedeńskim zwycięstwie przekazał do sanktuarium materiał z namiotu tureckiego wezyra. W historię Lewiczyna wpisał się również Tadeusz Kościuszko, który 27 czerwca 1794 r. przygotowywał pod okiem Lewiczyńskiej Pani plan obrony Warszawy. Fragment kamiennego stołu, przy którym pracował, do dziś z troską przechowywany jest na plebanii.


Pielgrzymów do Lewiczyna ściągały wieści o cudach, a o skuteczności zanoszonych do Bogarodzicy próśb świadczyły liczne wota. Kolejne komisje, powoływane przez bp. Stefana Wierzbowskiego, ordynariusza poznańskiego, który chciał dowieść prawdziwości kultu, w latach 1678, 1679 i 1684 potwierdzały cudowność obrazu. W tym czasie lewiczyński kościół stał się najważniejszym obok Góry Kalwarii sanktuarium ówczesnej archidiecezji poznańskiej. Rzesze pątników ciągnęły tu z całej Polski, tak że do posługi im trzeba było oddelegować na stałe aż siedmiu kapłanów. 
Dopiero rozbiory i tragedia powstania styczniowego przerwały czas świetności Lewiczyna. Ukazem carskim zlikwidowano bractwa religijne, parafię pozbawiono dóbr i ziemi, a ówczesnego proboszcza zesłano na Syberię na 25 lat katorgi. Sanktuarium miało pogrążyć się w niepamięci, więc Moskale przesunęli także główny szlak drogowy, łączący Kraków z Warszawą, o kilka kilometrów na wschód.


O tym, że to miejsce jest święte, przekonany był ks. Jan Makowski, który w 1975 r. wystarał się o koronowanie wizerunku Madonny. To dzięki niemu sanktuarium w roku jubileuszu Zbawiciela rozbłysło dawnym blaskiem. 10 sierpnia tamtego roku prymas Stefan Wyszyński i metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła koronowali wizerunek wobec biskupów i wielotysięcznego tłumu wiernych. Przyszły papież miał podobno jeszcze długo po uroczystości stać na schodach plebanii, a Lewiczyn opuścił jako ostatni z gości. Od tej pory Matka Boża w Lewiczynie odbiera także cześć jako Pani Ziemi Grójeckiej.


Jak trafić?


Sanktuarium znajduje się ok. 60 km od Warszawy, 7 km na południe od Grójca, 2 km na zachód od drogi nr 7 Warszawa–Kraków. Telefon: 48 661 17 60, e-mail: sanktuarium.lewiczyn@gmail.com. Proboszczem i kustoszem jest ks. Andrzej Juńczyk. Sanktuarium Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych można nawiedzać codziennie, najlepiej w grupach zorganizowanych, po uprzednim uzgodnieniu terminu. W niedziele i święta Msze św. w Lewiczynie odprawiane są o 9.00, 11.30 i 16.00. W dni odpustowe Sumy w intencji pielgrzymów i parafian odprawiane są o 12.00. Przy sanktuarium działa również Dom Pielgrzyma, który może pomieścić 25 osób.

TAGI: