Stempel Jezusa

ks. Roman Tomaszczuk

publikacja 23.08.2015 06:00

Wyszli wieczorem. Wyszli od siebie i weszli do miasteczka namiotowego woodstockowiczów. Wtedy zobaczyli to, czego kamery nie rejestrują. 


– Spod krzyża Woodstock widzi się inaczej niż z fotela przed telewizorem
– zapewnia Michał Matusz Ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość – Spod krzyża Woodstock widzi się inaczej niż z fotela przed telewizorem
– zapewnia Michał Matusz

Po zmroku zapach marihuany, alkoholu i… fekaliów staje się wybuchową mieszanką. Tutaj w Kostrzynie nad Odrą. 


Profesjonalne braterstwo


Michał Matusz opowiada o tym, co przeżył na Woodstocku. – Obejrzałem film pt. „Miłość na Woodstocku” i zapragnąłem znaleźć się na tym polu, razem z innymi, którzy tworzą Przystanek Jezus – mówi. 
Pojechał z ks. Rafałem Masztalerzem. 26 lipca razem z ks. Arturem Godnarskim, szefem Przystanku Jezus, i grupą ewangelizatorów modlił się w Gubinie, stąd ruszyli do Kostrzyna. Jechał m.in. z Kamilem, ten zaczął opowiadać, co się może wydarzyć, kiedy „Jezuski”, bo tak o ewangelizatorach mówią woodstockowicze, wejdą na Owsiakowe pole. – Wtedy zacząłem się bać i pytać: co ja tu robię? Czy na pewno był to dobry pomysł? 
Czekał jednak cierpliwie na rozwój wypadków.

Przystanek Jezus zrobił na nim znakomite wrażenie. Świetna organizacja, porządek i braterstwo. – Każdy wie, co ma robić i że jest tutaj ze względu na coś więcej niż tylko własna ciekawość, radość czy ambicja – mówi. Opowiada, że zaskoczył go pewien widok. – Od dwóch lat jestem blisko Kościoła. Widziałem jednak już wiele. Ten jednak obrazek pokazał mi coś, na co nie byłem przygotowany – robi wstęp. Co zobaczył? Kleryków sprzątających i myjących toalety oraz księży służących innym przy posiłkach. Zobaczył, że przy ołtarzu hierarchia Kościoła służy sacrum, ale poza liturgią…

– Zrozumiałem lepiej papieża Franciszka, o co mu chodzi, co mówi do księży, dlaczego woła o miłosierdzie, a nie o teologię miłosierdzia – zamyka wątek. 


„N” – solidarni i gotowi


Zanim zaczął się Woodstock, trzy dni wcześniej wystartował Przystanek Jezus. W tym roku 800 ewangelizatorów przygotowywało się do misji podczas rekolekcji głoszonych przez bp. Grzegorza Rysia, który swoje rozważania oparł na fragmencie z Listu do Rzymian. – Jedno jego zdanie mieliśmy wypisane na „firmowych” koszulkach: „Nic nie oddzieli nas od miłości Jezusa”. Koszulki były pomarańczowe, jak więzienne ubrania chrześcijan mordowanych przez islamistów. I tak jak oni, tak i my byliśmy oznaczeni arabską literą „N” oznaczających „nazarejczyków” – wyznawców Jezusa Chrystusa – relacjonuje Michał. 


Przystanek Jezus od kilku lat nie jest zapraszany na pole 
Woodstocku, choć swoją wioskę mają wyznawcy np. sekty Hare Kryszna. – Ja jednak nie rwałbym szat z tego powodu – mówi Michał. – Bo nasza lokalizacja też była trafiona. Nasza wioska bowiem leżała na szlaku do Tesco, dokąd po piwo waliły tłumy młodych.


„Jezuski” wiedzą, jak skutecznie przygotować się do misji. Najpierw osobista modlitwa adoracyjna przed Najświętszym Sakramentem, potem gest przylgnięcia do Chrystusowego krzyża i wtedy dopiero wejście w tłum bawiącej się młodzieży. – Po powrocie także koniecznie trzeba przyjść pod krzyż, żeby z tym, co nas spotkało i kogo spotkaliśmy, nie być samemu. Nie idziemy bowiem tam po to, żeby kolekcjonować wrażenia, ale przyprowadzać tych młodych do Jezusa, choćby w swoich sercach. Żeby to było możliwe, nie wolno osądzać, potępiać i oceniać, można tylko kochać, w imię Pana – mówi Michał.

Sutanna wpisana w pole


Wejście Jezusków jest przez młodych oczekiwane. – Oni wiedzą, że my tam będziemy, wielu na nas czeka. Habity i sutanny w tłumie bawiących się ludzi to normalny widok woodstockowego pola. I tak jest od lat – opowiada Michał. – Pierwsze moje spotkanie z kimś, kto chciał ze mną porozmawiać? To był Radek. Od razu przeszedł do ataku. Głównie na Kościół, księży, moralność. Słuchałem cierpliwie i wciąż się uśmiechałem. Nie polemizowałem, nie obrażałem się, nie chciałem zmiażdżyć argumentami. Nie przyszedłem przecież rozmawiać z nim o problemach Kościoła, ale głosić miłość Boga, że Jezus żyje i jest razem z nami. Teraz, w tym momencie – przekonuje.

– Czekałem na to kilkadziesiąt minut. W końcu mogłem powiedzieć to, z czym przyszedłem. Zasiałem ziarno. Ktoś inny będzie zbierał plon – podsumowuje. 
Tego nauczył się od bp. Rysia. – Nie jesteście żniwiarzami, ale siewcami – przypominał na konferencji. To było ważne. Biskup Edward Dajczak dopełnił tego obrazu, gdy mówił, że ewangelizatorzy zarzucają sieci. ale nie wybierają, kto w nie wpadnie. Ostrzegał przed osądzaniem.

Michał przyznaje, że pojechał na Przystanek Jezus, żeby pomagać młodym. – Ale tak naprawdę znalazłem tam siebie. Jestem wierzący, ale dopiero po tym doświadczeniu dostrzegam horyzont, jaki daje mi wiara. Pan mnie na to pole zaprowadził, żeby mi pokazać więcej, żeby mnie przekonać, że droga, którą idę, jest fascynująca i pełna niespodzianek. Dlatego wróciłem do domu umocniony i wiem, że w przyszłym roku też będę Jezuskiem. 


Zrobił ksiądz wrażenie 


Spowiadałem się wczoraj u Księdza na Przystanku Jezus. Chcę powiedzieć, że po rozmowie z Księdzem cieszyła mi się buzia, jak i koledze, z którym Ksiądz rozmawiał. Dał nam Ksiądz tyle siły, że uśmiech nie zszedł nam z twarzy. Dziękuję Księdzu za spowiedź, było to dla mnie niesamowite przeżycie. A dziś rano, jak wróciłem z Woodstocku, uklęknąłem i się pomodliłem. Teraz też się modliłem i byłem w kościele, i przyjąłem komunię. Może to dziwne, ale wcześniej czułem jakby pragnienie, coś jakbym się napił, a mimo to dalej chciało mi się pić. Dziś nie miałem z tym problemu. Postaram się jak najdłużej pozostać w stanie łaski uświęcającej. I powiem tak szczerze, że sam Woodstock nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak rozmowa i spowiedź z Księdzem. (...) Dziękuję, że Ksiądz stanął na mojej drodze. Nie wiem, jak to dalej będzie, ale mam nadzieję, że modlitwa i wiara pozwoli mi żyć inaczej. Pozdrawiam z Podkarpacia i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś w życiu spotkam Księdza, bo jest Ksiądz niesamowitym człowiekiem i dostrzegłem w Księdzu coś, czego nigdy nikt nie dał mi doświadczyć. Jestem młodym człowiekiem i często się gubię, mam nadzieję, że w wierze odnajdę odpowiedzi.
 [SMS wysłany do ks. Rafała Masztalerza
]

TAGI: