Zapomniany kardynał

ks. Tomasz Jaklewicz


publikacja 20.08.2015 06:00

Jego biografię w jakimś sensie przysłonił wielki kard. Newman. Ale Henry Edward Manning był nie mniej wybitnym angielskim konwertytą. Biskup robotników, twórca katolickich szkół, kardynał społecznik oraz… wdowiec, który do końca życia z czułością pamiętał o żonie. 


25 lutego 1871 r. gazeta „Vanity Fair” zamieściła karykaturę H. Manninga. Jej autorem był Leslie Ward 25 lutego 1871 r. gazeta „Vanity Fair” zamieściła karykaturę H. Manninga. Jej autorem był Leslie Ward
east news

Odrodzenie się katolicyzmu angielskiego w XIX w. to jeden z cudów Bożej łaski. Lista anglikanów, którzy odkrywali w Kościele katolickim swój duchowy dom, obfituje w postacie wybitne, intelektualnie i duchowo. Tę listę otwiera bł. John Henry Newman (1801–1890), teolog, pisarz, zakonnik oratorianin, kardynał, wcześniej jeden z pionierów tzw. Ruchu Oksfordzkiego, zbliżającego anglikanizm do katolicyzmu. Newman, także dzięki niedawnej beatyfikacji, urósł do rangi symbolu angielskiego katolicyzmu, budzącego się po wiekach z niebytu, w który wtrącił go Henryk VIII.

Konwersja Newmana stała się zaraźliwa. Młodszy o 7 lat Henry Edward Manning poszedł podobną drogą, stając się drugim katolickim arcybiskupem Londynu (Westminster), czyli de facto głową angielskiego Kościoła katolickiego po oficjalnym przywróceniu hierarchii w 1850 roku. Aktywnie uczestniczył w Soborze Watykańskim I. Mianowany kardynałem, wniósł swój wkład w pierwszą społeczną encyklikę „Rerum novarum” papieża Leona XIII. Rzadko wspominanym fragmentem biografii (nie miał szczęścia do biografów) była jego miłość do żony Caroline, z którą przeżył zaledwie 4 lata.

W książce „Wieczne kapłaństwo” kardynał bronił słuszności celibatu, ale do końca życia trzymał przy sobie zapiski zmarłej żony. Ponoć raz w roku przywożono mu róże, które rosły na jej grobie. Choć kard. Manning nie stał się kandydatem na ołtarze, to jednak bez wątpienia zasługuje na pamięć braci w wierze. 


Niedoszły polityk, 
ksiądz, wdowiec


Często porównuje się obu kardynałów, Newmana i Manninga, zwykle w mniej korzystnym świetle stawiając tego drugiego. W niektórych biografiach Manning przedstawiany był jako człowiek o wybujałych ambicjach i despotycznym charakterze, który wręcz konkurował z Newmanem. Tego typu opinie są krzywdzące. Obaj duchowni byli bez wątpienia tytanami katolicyzmu budzącego się do życia w wiktoriańskiej Anglii. Owszem, różnili się intelektem i charakterem, w wielu sprawach mieli odmienne zdanie. Newman był typem subtelnego naukowca, filozofa, intelektualisty stroniącego od społecznych funkcji, cenionego przez wyższe sfery. Manning był człowiekiem czynu, energicznym duszpasterzem zaangażowanym społecznie i politycznie, zwłaszcza w obronę robotników. 


Henry Manning urodził się jako trzeci i najmłodszy syn bankiera londyńskiego City, zasiadającego przez 30 lat w parlamencie z ramienia torysów (konserwatyści). Studiował w Oxfordzie. Tam brylował jako znakomity mówca. Jego ambicją była początkowo polityka, ale po bankructwie ojca sprawy przybrały inny obrót. Pod wpływem przyjaciół związanych z ewangelikalną odnową w łonie anglikanizmu zainteresował się wiarą i teologią. Został diakonem w Oksfordzie, a wkrótce księdzem. Objął małą wiejską parafię Lavington w hrabstwie Sussex. Lata tam spędzone wspominał później jako wręcz ziemski wzorzec raju. 
Jako młody duchowny poznał swoją przyszłą żonę Caroline Sargent, córkę proboszcza, poprzednika Manninga w Lavington. Ślub wzięli jesienią 1833 roku. To było bardzo udane, szczęśliwe małżeństwo, choć bezdzietne i tragicznie krótkie. Po 4 latach wspólnego życia Caroline zmarła na gruźlicę. Miała zaledwie 25 lat.

„Próbuję zostawić wszystko w rękach Boga, ale to bardzo, bardzo trudne” – pisał do Newmana, swojego oksfordzkiego tutora. „Żaden człowiek nie wie, co znaczy patrzeć, jak gaśnie radość jej oczu”. Dla 29-letniego męża i księdza był to potężny cios. Rzucił się w wir pracy duszpasterskiej, może po to, by ukoić ból po stracie. Po wielu latach, kiedy zmarł jako znany i ceniony hierarcha rzymskokatolicki, znaleziono przy nim medalion z portrecikiem żony.


Drugi katolicki 
biskup Londynu 


W Lavington Manning pracował 17 lat. Powoli zaczął zbliżać się w myśleniu o Kościele do swojego uniwersyteckiego przewodnika, Johna H. Newmana. Zaangażował się w tzw. ruch oksfordzki, który krytykował zbyt dużą zależność Kościoła anglikańskiego od władzy świeckiej. Manning szukał swojej drogi, nie chciał być tylko interpretatorem Biblii skazanym na własny subiektywizm. Intuicyjnie szukał tego, co niezmienne, trwałe. Chciał Kościoła zbudowanego na skale. Ale w tamtym czasie zdarzało mu się jeszcze głosić antypapieskie kazania. W 1838 r. odbył swoją pierwszą podróż do Rzymu. W 1841 r. awansował, został mianowany archidiakonem w katedrze w Chichester. Był coraz bardziej znanym kaznodzieją, lojalnym pasterzem tzw. High Church (nurt anglikanizmu najbliższy katolicyzmowi). Po konwersji Newmana Manning stał się jednym z liderów tego nurtu.


Co zadecydowało o przejściu Manninga do Kościoła katolickiego? Języczkiem u wagi okazała się tzw. sprawa Gorhama. Otóż świecki sąd nakazał Kościołowi anglikańskiemu utrzymanie na stanowisku w parafii duchownego, który nie uznawał skuteczności sakramentu chrztu. Krótko mówiąc, jawnie głosił poważną herezję. Manning nie krył oburzenia. Skoro świecki sąd może zmusić Kościół Anglii do akceptowania duchownego głoszącego jawnie nieortodoksyjne poglądy, znaczy to, że ten jest wytworem świeckiej władzy, nie jest pochodzenia Boskiego, ale tworem czysto ludzkim. Po co komu taki Kościół?


W 1851 r. Manning zostaje przyjęty do Kościoła Rzymskokatolickiego. 10 tygodni później przyjmuje święcenia z rąk kard. Wisemana, pierwszego po reformacji katolickiego arcybiskupa Londynu (Westminster). Podejmuje studia teologiczne w Rzymie uwieńczone doktoratem. Po powrocie do Londynu zakłada Kongregację Oblatów św. Karola Boromeusza dla szerzenia misji ludowych. Współpracuje blisko z kard. Wisemanem. Po jego śmierci w 1865 r. zostaje zamianowany przez Piusa IX drugim arcybiskupem Westminster. Rozpoczyna starania o budowę katedry katolickiej w Londynie, pierwszej od reformacji. Ostatecznie udaje mu się zakupić teren pod jej budowę, bo inne sprawy uznaje za pilniejsze. Zakłada seminarium duchowne. Uczestniczy aktywnie w Soborze Watykańskim I (1869–1870), gdzie daje się poznać jako gorliwy obrońca dogmatu o nieomylności papieża, co – jak łatwo się domyślać – nie przysporzyło mu w Anglii popularności. W 1875 r. zostaje kreowany kardynałem. Uczestniczył w konklawe, które w 1878 r. wybrało ojca papieża Leona XIII. Jego samego wymieniano jako potencjalnego kandydata na papieża. 


Biskup robotników 
i szkół katolickich


Wszystkie talenty niedoszłego polityka, mówcy i niestrudzonego społecznika zaowocowały wielką aktywnością Manninga jako głowy Kościoła katolickiego w Anglii. Nie sposób wyliczyć wszystkich społecznych i charytatywnych inicjatyw, w które się angażował. Bronił robotników, nie oszczędzanych przez rozwijający się szybko w XIX w. agresywny kapitalizm. Nieraz z tego powodu oskarżano go o sprzyjanie socjalistom. Odpowiadał, że nie propaguje socjalizmu, ale chrześcijaństwo. Zabiegał o podniesienie wieku zatrudnienia dzieci. Występował przeciwko różnym nadużyciom kolonialnym Imperium Brytyjskiego, m.in. przeciwko handlowi niewolnikami. Zwalczał skutecznie plagę pijaństwa, szerzącą się zwłaszcza wśród irlandzkich robotników. Założył w tym celu Ligę Świętego Krzyża, propagującą abstynencję, sam złożył zobowiązanie do całkowitej rezygnacji z alkoholu, której do końca życia pozostał wierny.

Pieniądze, które zbierał na budowę katedry, przeznaczał na budowę kaplic w najbiedniejszych dzielnicach Londynu. Zasiadał w różnego rodzaju państwowych i społecznych komisjach lub komitetach zajmujących się rozwiązywaniem problemów społecznych (np. na rzecz nowych szpitali czy poprawy doli więźniów). Nauczał o prawie do pracy i chleba, domagał się ochrony praw robotników. Nie wahał się uczestniczyć w protestach w obronie wyzyskiwanych pracowników. Włączył się w kampanię przeciwko prostytucji nieletnich w Londynie. Z uznaniem odnosił się do działalności Armii Zbawienia. W czasie głośnego strajku londyńskich dokerów w 1889 r., gdy biskup anglikański odmówił pośrednictwa w rozwiązaniu sporu, podjął się skutecznej mediacji. Był radykalnym obrońcą ludzi ubogich, przez co wielokrotnie narażał się władzom. Stał się jednym z pionierów rodzącego się wtedy tzw. katolicyzmu społecznego. Jego ogromne społeczne zaangażowanie przyczyniło się do powstania pierwszej encykliki społecznej Kościoła „Rerum novarum” w 1891 roku. Leon XIII doktrynalnie potwierdził słuszność społecznej aktywności wielkiego angielskiego konwertyty.


Osobny wielki rozdział Manninga stanowią szkoły katolickie. Zaraz po objęciu urzędu biskupa założył specjalny kościelny fundusz wspierający rozwój szkół parafialnych, sierocińców, ochronek, domów poprawczych. Dzięki jego aktywności powstało 10 tys. nowych miejsc w parafialnych szkołach podstawowych. Walczył z władzami, aby szkoły wyznaniowe były finansowane z budżetu państwa na tych samych prawach co szkoły państwowe. Był przeciwny tworzeniu katolickiego college’u w Oksfordzie, o co zabiegał Newman. Uważał, że protestancki klimat tej uczelni jest zbyt silny. Sam próbował założyć uniwersytet katolicki w Londynie. 


Manning chciał, by katolicy, którzy przez wieki byli nieobecni w Anglii, zaistnieli aktywnie nie tylko w kościołach, ale i w życiu społecznym jako pełnoprawni i troszczący się o dobro wspólne obywatele. Uczył, że Kościół powinien być blisko ludzi i bezkompromisowo stawać w obronie krzywdzonych. Swoją duszpastersko-społeczną pasją przyciągnął do Kościoła katolickiego dziesiątki tysięcy. Jeden z jego współpracowników żartował: „Gdyby takich Manningów było z pół tuzina, Anglii groziłoby ryzyko nawrócenia na chrześcijaństwo”.


Ostatnio przetłumaczono na język polski niektóre z jego książek, np. „Przewodnik życia w Duchu Świętym”, „O grzechu i radościach zmartwychwstania”, „Kazania o Najświętszym Sercu Jezusowym”. Solidna katolicka pobożność. 
Kiedy zmarł w 1892 r., na ulice Londynu wyległy setki tysięcy ludzi, aby pożegnać wielkiego duszpasterza swojego miasta. Niestety, mało udana biografia, opublikowana w 1895 r. przez Edmunda Purcella, przyczyniła się do tego, że na jego życie padł cień.

Choć ciało Manninga zostało złożone w wybudowanej już po jego śmierci katedrze Westminster, pamięć o nim powoli gasła. Hilaire Belloc (przyjaciel Chestertona, znakomity, choć też zapomniany katolicki pisarz angielski, którego matka nawróciła się na katolicyzm dzięki Manningowi) napisał o nim krótko: „Prawdopodobnie największy Anglik swojego czasu”.