Ojciec Pio 
i Cleonice

Joanna Bątkiewicz-Brożek


publikacja 21.08.2015 06:00

Prowadzili mistyczne wręcz dialogi. 
Cleonice Spisała każdą niemal myśl i każdy ruch świętego. Kochała go bezgranicznie. Światło dzienne ujrzał tajemny dziennik najważniejszej z córek duchowych kapucyna. Wyłania się z niego człowiek czuły, o. Pio, jakiego nie znaliśmy.


Ta książka wzbudzi emocje. Dzięki kapucyńskiemu wydawnictwu Serafin poznamy Ojca Pio od innej strony, jako czułego stygmatyka Ta książka wzbudzi emocje. Dzięki kapucyńskiemu wydawnictwu Serafin poznamy Ojca Pio od innej strony, jako czułego stygmatyka

Tak jak św. Franciszek z Asyżu miał Klarę, a św. Franciszek Salezy Joannę de Chantal, tak i przy św. Ojcu Pio stała kobieta. Sensacja? Poniekąd tak. Cleonice Morcaldi była jego największą ulubienicą. Piękna, czarne oczy i lśniące, podkręcane, hebanowe włosy. Cudownie się śmiała. Cleonice była kwintesencją kobiecości. Jak twierdzi jej siostrzenica, kto spojrzy na fotografie jej ciotki z o. Pio, widać ją jako „postać o mocnym temperamencie, ale czystą jak gołębicę, ze wzrokiem zawsze skierowanym ku górze”. Ojciec Pio uważał ją za swoją „pierworodną” córkę duchową. Mówił, że jest jego odbiciem i że wybrał ją, by go zrozumiała. Cleonice kochała go bez granic. Nie podjęła bez konsultacji z zakonnikiem żadnej decyzji w życiu. Kiedy nie mogła widzieć się z nim osobiście, wysyłała do niego swojego Anioła Stróża z prośbą o pomoc i światło. Zresztą tak jej radził sam o. Pio. 

Czemu o. Pio wybrał właśnie Cleonice? Kim była i jak wyglądała ich relacja? Czemu to właśnie z nią i tylko z nią prowadził śmiałe, otwarte i z pogranicza mistyki wręcz dialogi? Żeby to zrozumieć, trzeba cofnąć się do wczesnych lat życia Francesca Forgione, dwóch ważnych i prawie nieznanych epizodów.

Pustka

Rok 1902. Francesco, przyszły o. Pio, ma 15 lat. Powłóczy z tobołkiem polną drogą w kierunku maleńkiej stacji kolejowej w Pietrelcinie. Na peron wjeżdża lokomotywa. Chłopak spogląda na twarz matki, mocno ją ściska i znika w wagonie. Ukradkiem wyciera łzy. Ma pojechać do Benewentu, chce zostać zakonnikiem. Ale kiedy pociąg rusza, serce nastolatka przeszywa autentyczny ból. „Pożegnanie, ten moment, w którym zniknął w wagonie, było bolesne – i dla matki, i dla Ojca Pio” – notuje o. Gherardo Leone we wstępie do dziennika Cleonice, wydanego pod tytułem „Moje życie w bliskości Ojca Pio”. Ojciec Gherardo dodaje, że wyjazd do klasztoru wcale nie łączył się u przyszłego stygmatyka z radością oraz że ból rozstania z rodziną, przyjaciółmi, z domem „będzie mu towarzyszyć przez całe życie”.

Rok 1929. San Giovanni Rotondo. Matka o. Pio mieszka od jakiegoś czasu w domu Mary Pyle, tu, gdzie jej syn. Zapada na ciężkie zapalenie płuc. Powoli umiera. Chory jest także sam o. Pio. Odejście matki przeżywa jako dramat. I kiedy Maria Giuseppina przechodzi na drugą stronę życia, Pio jest półprzytomny.  „Mamo, mamusiu” – woła. Po jej odejściu przez ponad miesiąc nie jest w stanie ruszyć się z łóżka, choruje na serce.

Oba wydarzenia wyciskają piętno na świętym człowieku. Ma 42 lata. Jest już znany jako mistyk. Ale „nie był mistykiem obojętnym na wszystko. Nie potrafił aż tak perfekcyjnie zapanować nad tym, co odczuwał” – ocenia o. Gherardo. Mówi się o oschłości Pio, o surowości, z jaką potrafił wyrzucać penitentów z konfesjonału, o porywczości. Rzadko jednak, że „był czuły i słodki w stosunku do stworzeń, bo był taki wobec Boga – dodaje o. Leone. – A pośród tych stworzeń wybierał te, które miały podobną naturę, doświadczały tych samych uczuć”. I takim stworzeniem była Cleonice Morcaldi. Nie ma wątpliwości, że ona też wypełniła pustkę i złagodziła ból Pio po utracie matki.

Po raz pierwszy spotkali się, gdy Cleonice miała 12 lat. Od tego dnia zapisywała każdą niemal myśl stygmatyka. Kopiowała je i przekazywała kapłanom, dzieciom duchowym o. Pio. To była jej misja: upowszechnić naukę Jezusa poprzez słowa o. Pio. „Czasami Ojciec Pio doświadczał nagłego natchnienia i posyłał kogoś z nas, by poszedł przekazać coś Cleonice” – pisze o. Gherardo Leone. Współbrat świętego kapucyna z San Giovanni Rotondo znał też doskonale Cleonice. Pisze: „Wielu widziało w o. Pio drugiego Chrystusa. Tak patrzyła na niego Cleonice. Wyjaśnia to jej uczucia i oddanie się Ojcu Pio, bez zastrzeżeń – tak jak Maria i Marta z Betanii oddały się Jezusowi”.

Cleonice rodzi się w dniu, w którym Pio składa pierwsze śluby zakonne, 22 stycznia 1904 roku. Kiedy ma 11 lat, traci ukochanego tatę. Chwilę później poznaje o. Pio i w nim lokuje także uczucia córki, choć duchowej.

Czułość i protekcja

„Zanim poznałam Ojca Pio, wyśniłam go. Powiedział: ze mną poznasz franciszkańską poezję. (…) Zostaw ten świat, bądź posłuszna, a będziesz szczęśliwa przez wieczność” – pisze Cleonice. Surowo ocenia siebie. „Życie moje było tak nędzne i biedne, że nie zasługuje na pamięć”. Ma ósemkę rodzeństwa. Czwórka z jej braci umiera w dzieciństwie. Bez przerwy nękają ją choroby. Jej stryj jest księdzem. Modlą się razem codziennie do Matki Bożej Bolesnej przed ogromnym krucyfiksem w pokoju. „Kiedy wuj wychodził, by odmawiać brewiarz, zdejmowałam krzyż ze ściany, udając, że chcę go odkurzyć. Sprawiało mi przyjemność całowanie go z wielką miłością” – notuje. Jest dzieckiem bogobojnym, posłusznym, pokornym. „Któregoś dnia moja przyjaciółka przyniosła mi książkę, którą pożyczyły jej klaryski tylko na trzy dni. To było Pismo Święte. Z radości aż krzyknęłam. Trzymałam w rękach księgę, którą mogą mieć tylko kapłani! Pomyślałam, że przepiszę ją do grubego zeszytu, żeby zawsze mieć przy sobie słowo Boże” – notuje Cleonice. Dziewczynka prosi mamę o pozwolenie, by mogła schronić się w samotności na strychu. Dzień i noc ślęczy przy lampce oliwnej i przepisuje Pismo Święte. Przez trzy dni udaje jej się przelać na papier tylko księgi prorockie. Pisze, że „jak łania pije słowo Pana”.

Rodzice posyłają ją na naukę do Foggii. Mieszka u biednych ludzi. Dostaje codziennie tylko ryż. „Rano nie jadłam śniadania. Nigdy nie skosztowałam nawet mleka czy filiżanki kawy. Do szkoły zabierałam tylko kawałek chleba”. Na przerwach ucieka od koleżanek, które wyciągają dla siebie pachnące kiełbaski. Wstydzi się swojej biedy, tęskni za domem i mamą. Czuje ten sam ból co o. Pio, kiedy opuszczał rodzinną Pietrelcinę. Kiedy staje przed zadaniem napisania pracy z pedagogiki, boi się, że nie sprosta zadaniu. I wtedy pisze pierwszy list do o. Pio. Prosi o pomoc i modlitwę. Zakonnik natychmiast odpisuje. „Święty do mnie napisał!” – cieszy się, kiedy do jej rąk trafia koperta z San Giovanni Rotondo. Stygmatyk pisze, by o nic się nie martwiła, że „z nauczycielami spotykamy się ja i Pan Bóg”, ma więc protekcję. I dodaje: „Tak bardzo pragnę, byś była święta”.

Od tej pory Cleonice osiąga najwyższe wyniki w nauce, na tyle, że o jej geniuszu piszą lokalne gazety. Każdy krok, decyzję konsultuje z o. Pio. Piszą do siebie lub Cleonice zjawia się w klasztorze kapucynów. Albo też Ojciec Pio, poprzez bilokację, staje u boku Cleonice. Włoszka często się spowiada u zakonnika, całuje go po rękach, ale i prowadzi z nim niezwykłe dialogi. Nie wiem, czy w historii komuś przydarzyły się podobne.

Cleonice: – Czy Jezus ukrzyżowany miał wyniszczone trzewia? O. Pio: – Raczej wypalone ogniem miłości!
Cleonice: – Co Pan Jezus czuje podczas komunii? O. Pio: – Rozkoszuje się swoim stworzeniem.
Cleonice: – Na kim spoczęło ostatnie spojrzenie umierającego Jezusa? O. Pio: – Na Jego Matce.
Cleonice: – A Ojciec na kogo będzie patrzeć? – Na braci na wygnaniu.

Albo:

Cleonice: – Dlaczego Lucyfer się zbuntował? O. Pio: – Jego bunt był dziełem samouwielbienia. Zbuntował się też przeciwko planowi wcielenia Słowa. Nie chciał oddawać czci Jezusowi, Bogu – Człowiekowi.

Włoszka jest ciekawa wszystkiego. Pyta o Judasza, o to, czy prawdą jest, że przewrócono krzyż z Jezusem ukrzyżowanym, by dobić gwoździe, o demony, anioły, o to, czy ziemski raj był na ziemi i co się z nim stało po wypędzeniu Adama. Albo czy św. Piotr zaparł się Jezusa ze strachu. Ojciec Pio odpowiada na nie z zaskakującą prostotą, ale i pewną wiedzą…

Dialogi te czyta się z zapartym tchem. „Moje życie w bliskości Ojca Pio” Cleonice Morcaldi to duchowy prezent autorki i kapucynów. Przez lata zapiski Cleonice ukrywali bowiem przed światem. Ale ponieważ z relacji stygmatyka z Włoszką zaczęto wysnuwać zbyt pochopne wnioski, zakonnicy zdecydowali się opublikować prawie wszystkie notatki. Ponoć ich część musi jeszcze poczekać… Z dziennika Cleonice wyłania się inny obraz stygmatyka niż dotychczas znaliśmy. Okazuje się, że jego znana powszechnie oschłość była tylko przykrywką czułości. To, co notowała o nim w dzienniku Cleonice, wzbudzi z pewnością sporo emocji. „Proszę Jezusa, by dusze odniosły korzyść z zapisków zostawionych przez Ojca” – notuje Cleonice. Inaczej być nie może.

TAGI: