Nyska oaza wędrowna

Anna Kwaśnicka

publikacja 18.08.2015 05:30

Zamiast górskich wędrówek, odpoczynku na nadmorskich plażach czy relaksu w ciepłych krajach wybrali 15-dniowe rekolekcje.

Do Nysy przyjechali,  nie znając się wzajemnie, a wyjeżdżali zaprzyjaźnieni Anna Kwaśnicka /Foto Gość Do Nysy przyjechali, nie znając się wzajemnie, a wyjeżdżali zaprzyjaźnieni

Do Nysy przyjechali z różnych stron Polski. Łącznie 15 małżeństw, 32 dzieci i 5-osobowa diakonia na czele z ks. moderatorem Grzegorzem Renczem. Uczestnicy tych letnich rekolekcji w Domowym Kościele, czyli małżeńskiej gałęzi Ruchu Światło–Życie, są już od kilku do kilkunastu lat. Mają za sobą oazy rodzin I i II stopnia, teraz przyszedł czas na stopień III, który skupia się na ukazywaniu rzeczywistości Kościoła jako wspólnoty.

30 minut w cztery oczy

Nad organizacją turnusu rekolekcyjnego, odbywającego się od 20 lipca do 4 sierpnia w Domu Dobrego Pasterza w Nysie, prowadzonego przez księży werbistów, czuwała para moderatorska Marysia i Adam Kleimanowie z Bytomia, którzy w Domowym Kościele są od 28 lat. – Te rekolekcje mają charakter wędrowny. Poznajemy różne kościoły, w tym przypadku w Nysie i okolicy, ale ten stopień powstał jako rekolekcje rzymskie, w których nawiedza się m.in. cztery bazyliki większe – wyjaśnia Adam Kleiman.

W czasie rekolekcji małżonkowie nie tylko poznawali kościoły, m.in. w Głogówku, Mochowie, Wójcicach, ale też spotykali się z przedstawicielami rozmaitych wspólnot, zarówno świeckich, jak i zakonnych, tym samym poznając bogactwo i różnorodność żywego Kościoła. – To prawda, że nie jest łatwo wygospodarować czas na 15-dniowe rekolekcje, nie jest łatwo zsynchronizować urlopy, a taki wyjazd przecież nie jest za darmo, niemniej warto wybrać się na oazę, by zatrzymać się w biegu dnia codziennego, nabrać sił na cały rok pracy formacyjnej – podkreśla para moderatorska.

Dodają, że dla wielu uczestników jednym z zaskoczeń jest obecność w planie rekolekcji III stopnia codziennego półgodzinnego dialogu małżeńskiego. – Dla niektórych to trudny punkt dnia, tak jak bywa trudna rozmowa między małżonkami – podkreślają Marysia i Adam. Jednym pół godziny na rozmowę w cztery oczy wydaje się za długim czasem, innym wręcz przeciwnie. Ale nie da się ukryć, że przez całe rekolekcje to ponad 7 godzin małżeńskiej rozmowy, na którą w codziennym zabieganiu często brakuje czasu.

Formacja w codzienności

Dorota i Wojciech Jarczewscy z Krakowa są małżeństwem od 13 lat, w Domowym Kościele – tylko rok krócej, a na rekolekcje III stopnia przyjechali z czworgiem swoich dzieci. – Od samego początku nasze małżeństwo jest przesycone pragnieniem zaproszenia w nie Pana Boga, pragnieniem świętości, które każdemu z nas towarzyszyło już w narzeczeństwie, a teraz realizuje się na wspólnej drodze. Moi rodzice byli w Domowym Kościele i pociągnięta ich przykładem wkrótce po ślubie zaproponowałam mężowi, żebyśmy też wstąpili do tego ruchu – mówi Dorota.

Podkreśla, że Ruch Światło–Życie dostarcza im narzędzi i podpowiedzi, dzięki którym wiedzą, jak w praktyce budować na Bogu swoje małżeństwo i rodzinę. – Po dobrych owocach poznajemy, że to nasza droga. Widzimy, że realizują się nasze pragnienia, które mieliśmy w młodości, by żyć wiarą w rodzinie – przyznają wprost.

Wyjaśniają też, że o ile młodzieżowy Ruch Światło–Życie skupia się na formacji poprzez cotygodniowe spotkania, na których człowiek przeżywa wielkie odkrycia duchowe, smakuje, jak słodki jest Pan, doświadcza bycia we wspólnocie, to w Domowym Kościele formacja przebiega w małżeństwie. A to oznacza, że formują się w codzienności za każdym razem, kiedy klękają ze współmałżonkiem do modlitwy, kiedy prowadzą dialog małżeński, kiedy dzielą się ze sobą lekturą duchową, kiedy wspólnie idą całą rodziną na Eucharystię w niedzielę. Owoce tej codziennej formacji przynoszą na comiesięczne spotkanie kręgu małżeństw Domowego Kościoła.

Urlop na rekolekcjach

– Rekolekcje trwają 15 dni i wiele wspaniałych rzeczy się na nich wydarza. Jest to też wystarczający czas, by do pewnych rzeczy dojść. Między 10. a 15. dniem ludzie mają różne ważne przemyślenia i odkrycia, których być może by nie było, gdyby rekolekcje trwały krócej – zauważa ks. Rencz. Podkreśla też, że jest zbudowany tym, że są małżeństwa, które zamiast wczasów wybierają rekolekcje. O to, by oazowy czas był wartościowy również dla maluchów, dba diakonia wychowawcza. Na rekolekcjach w Nysie tworzyli ją: s. Michaela Musiał SMI, Asia Jacek, nazywana ciocią Asią, a także dk. Paweł Chyla.

– Podczas dopołudniowych zajęć staramy się przeznaczyć od 15 do 30 minut na rekolekcyjny temat dnia. Natomiast większość czasu przeznaczamy na zabawę. Byliśmy m.in. na wystawie misyjnej, odwiedziliśmy siostry różowe, często chodzimy do pobliskiego parku – opowiada s. Michaela. – Podczas codziennej Mszy św. liturgię słowa przeżywamy z dziećmi oddzielnie. Starsze z nich czytają czytania, śpiewają psalm. Jest też kazanie dostosowane do najmłodszych – uzupełnia dk. Paweł. To pomaga też rodzicom, którzy bez obecności dzieci mogą skupić się na głoszonym słowie. Co więcej, w planie każdego dnia rekolekcji po obiedzie małżonkowie mają ponad trzy godziny zarezerwowane dla swoich dzieci. Wtedy są wyczekiwane przez pociechy spacery, wycieczki, wypady na lody.

TAGI: