Wreszcie dojrzewamy

Agata Bruchwald

publikacja 14.08.2015 06:00

– To nie tylko powstrzymywanie się od picia. To jest walka o drugiego człowieka
 – mówi Łukasz.


Ania i Krzysztof dają świadectwo w czasie rekolekcji w Kopiej Górce Agata Bruchwald /Foto Gość Ania i Krzysztof dają świadectwo w czasie rekolekcji w Kopiej Górce

Anna i Krzysztof Pietkiewiczowie w diecezji elbląskiej tworzą diakonię wyzwolenia. Członkami Krucjaty Wyzwolenia Człowieka są od 7 lat, małżeństwem – od 13. Mają dwójkę dzieci: Małgosię i Radka. 
Co daje przystąpienie do krucjaty? – Wolność. Mam się nie lękać. Niczego! Ja nie czuję żadnego zniewolenia. Jestem wyzwolona od: alkoholu, narkotyków, pornografii – wymienia kobieta. – Dobrowolne podpisanie deklaracji jest oświadczeniem, że nie piję alkoholu, nie częstuję, nie kupuję.
 Miejsce w krucjacie nie jest zarezerwowane jedynie dla osób, które miały problem z jakąkolwiek używką, ale dla każdego.

– Ludzie mówią: „Mnie to nie dotyczy”. Ja też nie miałam problemu z alkoholem, podobnie jak moi rodzice – ripostuje Ania. – Jestem w krucjacie, bo chcę dać moją całkowitą abstynencję w ofierze drugiemu człowiekowi.
 Krucjata to także obowiązki. Jej członkowie codziennie odmawiają modlitwę krucjaty do Niepokalanej Matki Kościoła, która patronuje dziełu.


Łatwo, czyli bez sensu


Trudno jest wytrwać w krucjacie? – Trudno – bez zastanowienia odpowiada Łukasz Marciniak. – Na tym polega każdy post. Krucjata jest formą postu. Nie chodzi o to, by podjąć ją, bo będzie łatwo i przyjemnie, ale dlatego, że będzie trudno – podkreśla. Magda i Łukasz Marciniakowie członkami Krucjaty Wyzwolenia Człowieka są od trzech lat. Postanowili być w niej do końca jej trwania.


– Wstępując do krucjaty, postanowiłam moje niespożywanie alkoholu ofiarować za osobę, która jest od niego uzależniona. Osoba ta przestała pić. Uwolniła się z nałogu i nawróciła, leczy się. Rodzina wychodzi na prostą – cieszy się Magda Marciniak. 
– Jest to wyrzeczenie, ale jestem szczęśliwa, że je podjęłam.


– Abstynencja to nie jest zwalczanie alkoholu, bo go nie zwalczymy. Abstynencja to pokazanie, jak zwalczać nawyki jego picia – podsumowuje Ania Pietkiewicz. 
– Przez długi czas to my otrzymywaliśmy. Wreszcie układa się tak, że w pewnym momencie dojrzewamy do tego, by samemu dawać – dodaje Łukasz.


Walka o człowieka


W diecezji elbląskiej Krucjata Wyzwolenia Człowieka działa jedynie poprzez Ruch Domowego Kościoła. – We wspólnocie DK nie ma trudności. Ludzie chcą słuchać o ruchu, zapraszają nas na różne spotkania – mówi Anna. – Nie mają problemu ze wstąpieniem do krucjaty. 
Ania zdejmuje z półki Księgę Czynów Wyzwolenia diecezji elbląskiej. Zawiera ona nazwiska tych, którzy zadeklarowali swoją abstynencję i przynależność do końca trwania Krucjaty Wyzwolenia Człowieka.

7 czerwca 1979 r. do pierwszej tego typu księgi swoje błogosławieństwo wpisał św. Jan Paweł II. Było to w Oświęcimiu, po modlitwie w celi śmierci św. Maksymiliana Marii Kolbego, patrona krucjaty.
 W księdze, którą pokazuje Ania, jest wpisanych ok. 90 osób z naszej diecezji. Pamiętajmy jednak, że jest ona prowadzona od 1985 r. Deklaracje tych, którzy dołączyli do krucjaty wcześniej, są w diecezji gdańskiej lub warmińskiej.


– Wszyscy uważają, że krucjata to przede wszystkim niepicie alkoholu. To nie tak. Krucjata bardzo mocno współgra z diakonią życia – precyzuje Ania. – Przeciwstawiamy się in vitro, zabijaniu – jak to jest brzydko podkreślane przez medialne autorytety – „zarodków”, a to są przecież żywe istoty. Dzieci stworzone przez Pana Boga.

TAGI: