Oazowy zawrót głowy

ks. Tomasz Lis

publikacja 03.08.2015 06:00

Jedni wolą leżeć plackiem na plaży, inni spędzić czas przed komputerem lub TV. Na wakacje z Bogiem wyjeżdżają zaś ci, którzy chcą zrobić duchowy lifting. Wakacyjne oazy nadal na topie, w tym roku wyjedzie na nie blisko 600 młodych.

Oaza to czas wspólnoty ks. Tomasz Lis /Foto Gość Oaza to czas wspólnoty

Hasło obecnego roku pracy formacyjnej oraz wakacyjnych rekolekcji ruchu oazowego brzmi: „W mocy Ducha Świętego”. – Dla wielu osób wakacyjne rekolekcje są zwieńczeniem i podsumowaniem całorocznych spotkań, ale są i takie osoby, które podczas wakacji dopiero zaczynają przygodę z Ruchem Światło–Życie. Rekolekcje są prowadzone w różnych grupach wiekowych, zaczynając od tzw. Dzieci Bożych, przez Oazę Nowej Drogi, Oazę Nowego Życia po Oazę Rodzin. Podczas oazy jedni wychowują drugich i stają się dla siebie nawzajem świadkami otwierania się na Ducha Świętego, dzięki któremu możemy ożywiać naszą wiarę – podkreśla ks. Marek Kuliński, moderator diecezjalny.

W Kościele jak w domu

Rekolekcje oazowe wychowały już kilka pokoleń. – Gdy kilka lat temu po raz pierwszy jechałam na oazę, myślałam, czy dam radę przetrwać w tym „zakonie”. Dziś, gdy kończy się turnus, już tęsknię za następnym – opowiada Justyna, jedna z animatorek. – Ja po raz pierwszy jestem na takich wakacjach. Totalnie mnie zaskoczyły, i to pozytywnie. Nie wieje nudą, sami radośni ludzie, nikt na nic nie narzeka i wszyscy dobrze się bawią, nawet gdy się modlą. Tutaj zauważyłem jedno – dla każdego jestem ważny i bliski jak brat – opowiada Tomasz, gimnazjalista. – Jest to najradośniejsza forma wypoczynku połączona z formacją. Tutaj nauczono mnie budować relację z Bogiem i doceniać radość bycia we wspólnocie. Dziś sama, jako animatorka, metodą „starszej siostry” przekazuję młodszym, jak piękne jest życie blisko Pana Boga – dodaje z entuzjazmem Justyna. Wystarczy pobyć choć chwilę na oazie, by zobaczyć dziecięcy i młodzieńczy entuzjazm oraz rodzinną atmosferę. W rytm oazowego dnia wpisane są wspólna i indywidualna modlitwa, praca w grupach oraz wypady turystyczne. – Dziś byliśmy niemal cały dzień w górach. Ktoś mówi, że pogubiliśmy drogi. Nic bardziej mylnego – tak miało być, żebyśmy poznali, jak bardzo sobie wzajemnie jesteśmy pomocni – opowiada ks. Marek Bednarz, prowadzący grupę w Czarnej w Bieszczadach.

– Niezapomniana była „wyprawa otwartych oczu” – opowiada Marta, jedna z uczestniczek. – To właśnie na niej nauczyłam się dostrzegać i obserwować dzieła Boże w przyrodzie. Sama jestem pod wrażeniem, jak obok wielu fascynujących rzeczy często przechodzimy obojętnie – dodaje. – Myślę, że tym, co zapamiętują uczestnicy oazy, jest poczucie bycia razem. Program rekolekcji skierowany jest na pogłębienie wiary w sposób radosny, żywy. Tworzymy jedną rodzinę, gdzie jeden jest odpowiedzialny za drugiego. Myślę, że podczas oazy można doświadczyć właśnie tego, że Kościół jest naszą rodziną, naszym domem – podkreśla ks. Marek Bednarz.

Jedni dla drugich

Jedna z oazowych grup wypoczywa w samym sercu Bieszczad, w Skorodnem. Oaza Nowego Życia II stopnia to młodzi ludzie z klas gimnazjalnych i licealnych. Rozważając historię wyjścia Izraelitów z Egiptu, poszukują własnej drogi życia. – Ktoś może pytać, czemu wybieramy wyjazd oazowy, myśląc, że to takie nudne i jednostajne. Wcale nie! Inne wyjazdy może i mają moc atrakcji, ale są tylko odpoczynkiem fizycznym, relaksem, a ja chciałam nabrać sił duchowych, umocnić się, bo ten rok nie był dla mnie łatwy, i właśnie to dostaję tutaj. Tu odpoczywam duchowo – podkreśla Edyta. – Oazę trzeba przeżyć osobiście, aby się do niej przekonać. Choć czasem trzeba kogoś namówić na pierwszy wyjazd. Tak było w moim przypadku, a teraz wiem, że ten wspólny czas jest dla mnie skarbem. To tu poznałem, jak wiele Bóg uczynił w moim życiu, jak bardzo Go potrzebuję, aby iść dalej, aby powstawać ze swoich słabości i trwać w przyjaźni z Nim – opowiada Konrad.

Na każdej oazie kadrę wychowawczą stanowią animatorzy. Każdy z nich ma swoją grupę, którą się opiekuje i którą prowadzi. To oni wprowadzają młodszych w tajemnice Pisma Świętego, liturgii, a także czuwają nad codziennymi dyżurami w kuchni i ogólnym porządkiem w każdym ośrodku. – Jestem po raz pierwszy animatorką oazy II stopnia. Naszym zadaniem jest towarzyszenie uczestnikom tych rekolekcji. Oni już nie potrzebują, tak jak młodsi, wychowawców, ale towarzyszy życia. Ważne jest nasze świadectwo. Oni nie potrzebują słów, ale jasnych i klarownych przykładów, jakim trzeba być, jak kształtować siebie, jak rozwijać relacje z Bogiem. My mamy im podać pomocną dłoń w tej wędrówce – wyjaśnia animatorka Kinga.

Jak u mamy, czyli szkoła życia

Każdy ma określone zadania, funkcje i jest za coś odpowiedzialny. Choć jeszcze dość wcześnie i większość śpi, w kuchni już ruch. Trzeba przygotować śniadanie, a potem obiad. To zadanie grupy gospodarczej. Trzeba pokroić chleb, wędlinę ułożyć na talerze, zagotować parówki, no i wystawić najbardziej popularną nutellę, bez której nie byłoby śniadania. Gospodarczy muszą wyrobić się przed modlitwami. W kaplicy poranny śpiew, tak na przebudzenie tych, co jeszcze drzemią. Potem jutrznia i chwila na osobistą modlitwę.

– Codzienny rytm oazy pomaga potem złapać dyscyplinę w ciągu roku i tak zaplanować dzień, aby na wszystko starczyło czasu – opowiada Edyta, oazowa animatorka. Przy stole gwar. Kolejne kromki znikają z koszyka. Nutella znów jest hitem i smakuje jak nigdzie indziej. Po śniadaniu animatorzy wyznaczają kolejne zadania i losuje się „głośnego przyjaciela”. – Codziennie losujemy osobę, która staje się „głośnym przyjacielem”, czyli osobą, z którą spędzamy danego dnia dużo czasu. Razem siedzimy na posiłkach, idziemy na spacer. Poznajemy siebie nawzajem. To pomaga potem w nawiązywaniu przyjaźni i znajomości i nie pozwala nam być samotną wyspą – z uśmiechem tłumaczy Adam, po raz pierwszy na oazie.

Słychać strojenie gitar, ktoś do dużej sali wnosi bębenki – to znak, że czas na wspólny śpiew i szkołę liturgii. To wszystko ma przygotować do Mszy św., która zawsze jest w centrum każdego dnia. – Nie wszystko na oazie przychodzi łatwo. Ja mam problemy z modlitwą Pismem Świętym, czyli „namiotem spotkania”, ale za to bardzo lubię wspólny śpiew. Kolega wręcz przeciwnie, ale jego kiepski głos ginie w tłumie – opowiada z uśmiechem Kuba. Tak naprawdę śpiew to czas wspólnej zabawy, bo prawie wszyscy w rytm muzyki klaszczą, a nawet podskakują. Większość oazowych piosenek połączona jest z gestami, które pomagają wyrazić radość ze wspólnego wychwalania Boga. Tymczasem w kuchni pełną parą idą przygotowania do obiadu. – Nikt nie unika swoich obowiązków. Muszę przyznać, że w kuchni często chłopcy lepiej się spisują niż dziewczęta. Tutaj uczą się wszystkiego. To takie przygotowanie do domowych zadań – opowiada pani Krystyna, jedna z oazowych kucharek.

Boży czas

W samo południe zabrzmiały dzwonki. Mszę rozpoczyna śpiew „Bóg się rodzi”. Na oazie każdy dzień, to pewna tajemnica… ale ta różańcowa. Dziś oazowe Boże Narodzenie, są żłóbek i pastuszkowie. Za kilka dni trzeba będzie wstać na poranną Rezurekcję, gdy rozważana będzie tajemnica zmartwychwstania. – Całe piętnaście dni prowadzi nas przez tajemnice życia Jezusa, w których mamy odczytać nasze życie, nasze troski, problemy i radości – podkreśla Ania, jedna z animatorek. W cieniu bieszczadzkiej lipy odbywa się spotkanie formacyjne. Pismo Święte odkrywa tutaj swoje tajemnice. Każdy ma szansę powiedzieć, co dla niego ważne, a co nie do końca rozumie. Pomocna ręka i doświadczenie animatora pomogą rozwiać młodzieńcze wątpliwości. To przygotowanie adoracji i „namiotu spotkania”, gdzie każdy ma szansę poszeptać do Jezusa o tym wszystkim, co ma w sercu.

– Myślę, że naszym zadaniem jest przekazać to, co sami otrzymaliśmy podczas naszej formacji. Każdy z nas ma do prowadzenia grupę, za którą jesteśmy odpowiedzialni, jesteśmy z nimi, prowadzimy spotkania, przerabiamy wspólnie konkretne zagadnienia, pomagamy im odkrywać piękno Boga i wartość, którą kryje każdy człowiek. Oaza daje nam poznać i odczuć bliskość Boga, i to staramy się przekazać naszym młodszym oazowiczom – opowiada Julia, która pierwszy raz jako animatorka posługuje na oazie.

Siłę oazowej młodości można poznać podczas pogodnych wieczorów. To istna skarbnica skeczów, wspólnych zabaw i tańców. – Heja, smutasy! Teraz wspólnie tańczymy i śpiewamy, by pobudzić bieszczadzkie niedźwiedzie – zachęca jeden z prowadzących wspólną zabawę animatorów. Oazowy dzień gaśnie wraz z zachodzącym słońcem. Indywidualna modlitwa przed Najświętszym Sakramentem wycisza młodzieńcze serducha. „Zasypia świat piosenką kołysany” – śpiewają na dobranoc Maryi. 

TAGI: