Gdzie Wojciech spotkał babcię Jezusa

Marta Deka, ks. Zbigniew Niemirski

publikacja 20.08.2015 06:00

Architektoniczne piękno tego miejsca i jego historia budzą żywe zainteresowanie pielgrzymów i odwiedzających. Ale równie, a może i bardziej są oni zaciekawieni życiem zakonników.

 Franciszkańscy nowicjusze przy figurze Niepokalanej w klasztornym ogrodzie Zdjęcia ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość Franciszkańscy nowicjusze przy figurze Niepokalanej w klasztornym ogrodzie

W Smardzewicach koło Tomaszowa Mazowieckiego matka Matki Bożej odbiera szczególną cześć od 395 lat. W roku 1639 miejsce otoczyli opieką franciszkanie konwentualni. Według legendy nazwa Smardzewice pochodzi od grzyba zwanego smardzem. Dawniej był bardzo popularny w tutejszych lasach, a dziś – jako gatunek chroniony – występuje bardzo rzadko. Pierwsza udokumentowana pisemna wzmianka o miejscowości pochodzi z roku 1412. Dziś w Smardzewicach istnieje jedyny w naszej diecezji nowicjat męskiego zakonu, a tutejszy kościół sanktuaryjny jest celem pielgrzymek. 

Wół odzyskał wzrok

– Smardzewice słyną z sanktuarium św. Anny. A wszystko zaczęło się w roku 1620, gdy ubogiemu wieśniakowi Wojciechowi Głowie ukazała się św. Anna – opowiada br. Maksymilian Maria Konieczny, franciszkański nowicjusz, który jest przewodnikiem po sanktuarium. Wojciech wracał z pola z wołami. W pewnym miejscu zwierzęta zatrzymały się i nie chciały dalej iść. Stały jak zaczarowane, jakby coś zobaczyły. Wieśniak tak bardzo je poganiał, że aż jedno ze zwierząt oślepił. Wtedy ujrzał kobietę. Zapytał ją: „Kim jesteś?”, a ona odpowiedziała: „Jestem babcią Pana Jezusa, św. Anną, i chcę, żeby w tym miejscu ludzie za moim wstawiennictwem modlili się i wypraszali łaski u mojego Wnuka”. Dowodem prawdziwości objawienia było to, że zwierzę odzyskało wzrok. Rolnik poinformował władze kościelne o tym, co się stało. Na miejscu objawienia najpierw wzniesiono drewniany krzyż, a potem małą drewnianą kapliczkę. Zaczęły się tu dziać liczne cuda, które ściągały rzesze wiernych. By przekonać się o ich prawdziwości, Paweł Wołudzki, biskup kujawski, powołał specjalną komisję. Pozytywne wyniki prac zaowocowały biskupią decyzją. W niedalekim sąsiedztwie kaplicy stanął drewniany kościół pod wezwaniem św. Anny. Zamieszkał przy nim ksiądz. Jednakże z powodu dużego napływu wiernych nie był w stanie otoczyć ich należytą opieką. Wobec tego w 1639 r. bp Mateusz Łubiński sprowadził do Smardzewic franciszkanów konwentualnych.

Perła baroku

Podczas potopu szwedzkiego w połowie XVII w. kościół i klasztor znacznie ucierpiały. Po tej niszczącej nawale podjęto decyzję o budowie świątyni murowanej. Ukończono ją w 1699 r. Kościół był wotum biskupa warmińskiego Stanisława Zbąskiego, który dziękował św. Annie za łaskę zdrowia. Natomiast fundatorem murowanego klasztoru, który budowano w latach 1722–1746, był biskup kujawski Krzysztof Szembek, późniejszy prymas Polski. Smardzewicki kościół jest jednonawową budowlą barokową. Budzący podziw ołtarz główny pochodzi z 1700 r. Na samym szczycie umieszczono figurę Boga Ojca, a w centrum znajduje się obraz św. Anny, podtrzymywany przez cztery aniołki. Jest to tzw. św. Anna Samotrzecia. Po bokach siedzą św. Anna i Najświętsza Maryja Panna, a w środku stoi Dziecię Jezus. Przybywających do kościoła urzekają wystrój świątyni, ołtarze boczne, malowidła na ścia- nach i sklepieniu. Specjaliści uważają tę świątynię za reprezentacyjną perłę polskiej architektury sakralnej z okresu baroku.

Nowicjat u św. Anny

Franciszkanie konwentualni od koloru habitów zwani są też franciszkanami czarnymi. Jednym z najbardziej znanych zakonników tego zgromadzenia jest św. Maksymilian Maria Kolbe. Natomiast w grudniu tego roku odbędzie się beatyfikacja dwóch franciszkańskich męczenników – o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka, zamordowanych w 1991 r. w Peru. Obaj odbywali nowicjat w Smardzewicach. – Nazwa „konwentualni” pochodzi od słowa „konwent”, czyli wspólnota, bo właśnie życie we wspólnocie jest cechą charakterystyczną naszego zakonu od czasów św. Franciszka. I rzecz jeszcze jedna. O ile na przykład benedyktyni czy cystersi budowali swoje klasztory poza osiedlami ludzkimi, wspólnoty franciszkańskie zamieszkiwały w miastach i osadach, zajmując się pracą ewangelizacyjną – mówi o. Grzegorz Kwiecień, magister nowicjatu w Smardzewicach.

Zakonnicy opiekowali się sanktuarium do 1864 r. Za zaangażowanie w pomoc powstańcom styczniowym, po kasacie zakonów przez władze carskie, franciszkanie opuścili Smardzewice, a opiekę duszpasterską przejęli księża diecezjalni. Dopiero w lipcu 1970 r. osiadł tu jako wikariusz o. Mikołaj Walczak. W kwietniu 1971 r. parafię opuścił dotychczasowy proboszcz diecezjalny, a franciszkanie przejęli duszpasterstwo. Pierwszym przełożonym został o. Teofil Ołówek. W 1974 r. w smardzewickim klasztorze umieszczono nowicjat. Najpierw był dla prowincji krakowskiej i warszawskiej, a od 2012 r. – dla warszawskiej i gdańskiej.

– Kandydaci wstępujący do naszego zakonu odbywają najpierw roczny postulat. Ten mamy w Gnieźnie. A potem przychodzą na rok nowicjatu do Smardzewic. Tutaj kandydaci otrzymują habity i, poznając regułę, konstytucje, teologię życia duchowego, a także pracując, modląc się i przebywając razem, uczą się życia konwentualnego – opowiada o. Kwiecień.

Architektoniczne piękno tego miejsca i jego historia budzą żywe zainteresowanie pielgrzymów i odwiedzających. Ale równie, a może i bardziej są zaciekawieni życiem zakonnym. – Kiedy kończę oprowadzać po sanktuarium i proszę o pytania, te prawie zawsze dotyczą naszego życia w nowicjacie: ilu nas jest, na czym polega nowicjat – mówi br. Maksymilian i zdradza tajemnice klasztornej codzienności: – Nowicjat to rok próby, który ma nas przygotować do złożenia pierwszych ślubów zakonnych. Obecnie w nowicjacie jest nas 13. Wstajemy o 6.00. W kaplicy mamy półgodzinne rozmyślanie, a potem Mszę św. O godz. 8 jest śniadanie, a potem, jeśli są zajęcia, poznajemy np. historię zakonu, słuchamy wykładów z teologii życia zakonnego. Natomiast gdy nie ma wykładów, pracujemy. Mamy gospodarstwo, w którym są kury i kaczki, opiekujemy się ogrodem kwiatowym i warzywnym. Tak zwani bracia techniczni dbają o materialne sprawy klasztoru, inni z braci pracują w kuchni albo opiekują się gośćmi. W południe zbieramy się na wspólny brewiarz w kaplicy, pół godziny później jest obiad. Po posiłku i krótkiej adoracji Najświętszego Sakramentu jest tzw. słówko. To jest taki moment, w którym magister nowicjatu mówi nam o bieżących sprawach klasztoru. Jesteśmy początkującymi zakonnikami, a więc wiele spraw trzeba nam po prostu wyjaśnić. Po południu również idziemy do pracy. O 17.30 są wspólne nieszpory, a po nich kolacja. Potem mamy czas wolny, tzw. rekreację, którą zawsze spędzamy razem. O 20.30 mamy modlitwy wieczorne, a potem w klasztorze obowiązuje silentium sacrum, czyli święta cisza.

E-intencje

Smardzewice wciąż przyciągają pielgrzymów. Miejsce bywa nazywane sanktuarium ziemi tomaszowskiej. Co roku w maju przychodzą tu pątnicy z Tomaszowa Mazowieckiego, inni przyjeżdżają także w pielgrzymkach rowerowych. Klasztor i kościół odwiedzają ludzie z całej Polski, czasem w pątniczych grupach, a jeszcze częściej indywidualnie. W każdy poniedziałek wieczorem sprawowana jest Msza św., a po niej nabożeństwo do św. Anny, podczas którego czytane są intencje wpisywane wcześniej do specjalnej księgi. Można je przesyłać na adres: smardzewicefranciszkanie@gmail.com.

TAGI: