Polacy upomnieli się o Serce Jezusa

ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 16.07.2015 06:00

250 lat temu polscy biskupi wyprosili u papieża ustanowienie święta Serca Jezusa. Kult Najświętszego Serca nie jest przebrzmiałą dewocją. Uczy pobożności, w której jest miejsce dla zmysłów, uczuć, pasji… czyli pełnej ludzkiej miłości.

Polacy upomnieli się o Serce Jezusa M.Lasyk /REPORTER/east news Uroczystości pod Pomnikiem Wdzięczności, który wzniesiono w Poznaniu w 1932 roku. Hitlerowcy zniszczyli go w 1939 r. Obecnie trwają prace nad jego odtworzeniem

Nie trzeba od razu popadać w mesjanizm narodu polskiego, ale jest faktem, że to z Polski wyszedł impuls, który przyczynił się do ustanowienia święta Najświętszego Serca Pana Jezusa i rozwoju jego kultu. Dokładnie 251 lat temu polscy biskupi wysłali do Rzymu obszerną petycję z prośbą o taką liturgiczną uroczystość. W 40-stronicowym dokumencie, tzw. „Memoriale Episcoporum Polonorum”, wyliczyli racje teologiczne za wprowadzeniem tego święta. Zwrócili m.in. uwagę na analogię: otóż do ustanowienia uroczystości Bożego Ciała przyczyniły się objawienia prywatne św. Julianny z Liège, a kult Serca Jezusa wiąże się z duchowymi przeżyciami św. Małgorzaty Marii Alacoque (1647–1690), francuskiej mistyczki, którą Pan Jezus prosił o ustanowienie nowego święta.

Rzym milczał w tej sprawie prawie 100 lat. Ale w 1765 roku papież Klemens III uznał argumenty Polaków i wprowadził uroczystość dla polskich diecezji. W 1856 roku papież Pius IX rozciągnął obchody na cały Kościół. Dołóżmy jeszcze dwie daty. W 1899 roku papież Leon XII zawierzył Sercu Jezusowemu cały świat. W encyklice „Annum sacrum” ten wielki papież ostrzegł u progu XX wieku, że lekceważenie prawa Bożego w życiu społecznym jest wyganianiem Boga z tego świata. Wolność oderwana od Boga, od prawdy wyda ludzi na pastwę ich żądz i obróci się przeciwko nim. W 1920 roku polscy biskupi zebrani na Jasnej Górze powierzyli Sercu Jezusowemu nasz kraj, który dopiero co odzyskał niepodległość i pokonał zbrojną napaść Rosji Sowieckiej.

Jest coś zastanawiającego w tym, że w XX wieku historia się powtarza. Prywatne objawienia polskiej zakonnicy św. Faustyny zwróciły uwagę Kościoła na miłosierdzie Boże. Rzym znowu przez wiele lat pozostawał nieufny wobec tych wizji, ale papież z Polski po zbadaniu sprawy wprowadził w Kościele święto Miłosierdzia Bożego, zgodnie z życzeniem Pana Jezusa przekazanym Faustynie. Kiedy patrzymy na obraz związany z kultem Serca Jezusa i na obraz Jezusa Miłosiernego, widzimy, że jest to właściwie ten sam wizerunek z lekką zmianą akcentów. W obu przypadkach chodzi o miłość Boga, która wylewa się na świat z serca Jezusa. W kulcie Serca Jezusa i w kulcie Miłosierdzia Bożego akcent pada na pierwszeństwo miłości Boga. To w niej jest nadzieja na przebaczenie, na pokój, na taki ład społeczny i ład w sercach ludzi, który buduje, nie niszczy. Bóg włada światem jedną jedyną mocą – siłą swojej bezbronnej, cierpiącej miłości. Włada sercem.

Ludzka miłość Boga

Do polskiego wątku jeszcze wrócę, ale teraz spróbujmy zatrzymać się przy istocie nabożeństwa do Serca Jezusowego. Ten kult nie zaczął się dopiero wraz z objawieniami św. Małgorzaty Alacoque, choć niewątpliwie wizje mistyczki z Paray-le-Monial dały potężny impuls do jego rozwoju. Już wiele wieków wcześniej niektórzy święci, mistycy, ojcowie Kościoła, teologowie zwracali uwagę na tajemnicę ran Ukrzyżowanego. Widzieli w nich wymowny symbol Boga, który do końca nas umiłował. Przebite serce Pana, z którego wypływa krew i woda, uznano za najpiękniejszy obraz do kontemplacji Bożej miłości. To genialny skrót, synteza tajemnic wcielenia i odkupienia. Bóg w Jezusie otworzył przed nami swoje serce. Płynące z niego woda i krew to symbol źródła łaski, sakramentów, Kościoła. To niewyczerpane źródło miłości, która obmywa z grzechów, ratuje od śmierci, ocala, daje życie. Od początku w nabożeństwie do Serca Jezusowego mieściły się dwa wątki.

Pierwszy to głęboka teologia: prawda o Bogu wcielonym (Jezus ma ludzkie serce! Kocha Boga i ludzi miłością Bożą i ludzką zarazem), prawda o misterium paschalnym (przebite serce przypomina o krzyżu, ale i o zmartwychwstaniu), prawda o miłosierdziu Boga, które ocala grzeszników. Drugi wątek to prosta pobożność, naturalna intuicja, że bez serca ani rusz i dlatego w religijności ważne są również zmysły, uczucia, wzruszenia, radość i łzy. Sam intelekt nie wystarczy, aby poznać i pokochać Boga. Pobożność nie może być tylko „poprawna teologicznie” (choć taka być powinna!), ale musi być także w pełni „ludzka”, czyli serdeczna, ciepła, bliska, zmysłowa, pełna pasji.

Jakie są najważniejsze elementy teologii Serca Jezusowego? W Biblii wiele razy jest mowa o sercu jako o duchowym centrum człowieka, w którym spotykają się wszystkie wymiary człowieczeństwa: myśli, wola, uczucia, zmysły, ciało, duch. Stary Testament mówi także, aż 26 razy, o sercu Boga, które reaguje na ludzkie postępowanie emocjonalnie (gniewem, smutkiem, współczuciem, wzruszeniem). Te intuicje spełniają się w Jezusie Chrystusie, Bogu wcielonym. Jego człowieczeństwo (ciało i dusza) jest obrazem niewidzialnego Boga. Nieskończona, niepojęta Boża miłość przybrała ludzki kształt, wyraziła się w ludzkim ciele, w słowach, gestach, ostatecznie na krzyżu. W przebitym ludzkim sercu Jezusa można zobaczyć „serce” Boga, czyli centrum Boga, Jego wnętrze, samą istotę Bożej natury. Jest nią miłość miłosierna. Miłość gotowa wziąć na siebie zło, aby ocalić tych, których kocha.

Najważniejszy tekst biblijny dający podstawę do kultu Serca Jezusowego pochodzi z Ewangelii św. Jana. W opisie męki Pana czytamy: „gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. (…) Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana. I znowu na innym miejscu mówi Pismo: Będą patrzeć na Tego, którego przebili” (J 19,33-37). To ostatnie zdanie to proroctwo z Księgi Zachariasza. Benedykt XVI widzi w nim formułę wyrażającą wręcz samą istotę chrześcijaństwa. Z całą pewnością to właśnie sedno kultu Serca Jezusa. „Patrzeć” oznacza tutaj akt kontemplacji, zachwytu, miłości. Patrzeć, aby naśladować. Patrzeć, aby kochać. Niewierny Tomasz chciał dotknąć ran Jezusa. Kiedy wkłada rękę w otwarty bok Jezusa, wyznaje: „Pan mój i Bóg mój”. Papież Benedykt komentuje: „Wszyscy jesteśmy jak Tomasz, ale podobnie jak on możemy dotknąć otwartego Serca Jezusa, dotykając w nim samego Logosu, widząc Go”. Patrzeć na przebite Najświętsze Serce, aby mieć serce jak On.

Pobożność pełna zmysłów i uczuć

Nabożeństwo do Serca Jezusowego (litania, pierwsze piątki, godzina święta, obraz) jest bardzo emocjonalne. Encyklika Piusa XII „Haurietis aquas” (1956), poświęcona Najświętszemu Sercu, zwraca uwagę na to, że konsekwencją cielesności Jezusa jest pobożność, która ma także wymiar cielesny, zmysłowy, emocjonalny. Pobożność serca to taka pobożność, którą dobrze streszcza motto bł. kard. Newmana: „Cor ad cor loquitur” („Serce mówi do serca”). Rzecz w tym, żeby zejść na poziom serca w komunikacji z Bogiem, z ludźmi. Nie wyrzekać się rozumu, ale jakby zanurzyć go w sercu. Boga nie poznaje się samym intelektem. Widzi się Go i słyszy sercem. Przypomina się tutaj słynne zdanie Pascala: „Serce ma swoje racje, których rozum nie zna”. Św. Augustyn pisał: „Powróćmy do serca, aby Go odnaleźć”. Cała tajemnica nabożeństwa do Serca Jezusa tkwi w tym, żebyśmy szukali Boga sercem, kochającym sercem.

Pius XII zwraca również uwagę na jeszcze jeden motyw. Otóż serce wyraża pasję samego człowieczeństwa. Encyklika przywołuje wiele świadectw ojców Kościoła, którzy podkreślają, że Bóg, stając się człowiekiem, stał się jednocześnie uczestnikiem naszych ludzkich pasji. Polemizowali oni ze stoicką wizją Boga, który jest czystą, doskonałą, ale jakby zimną, nieczułą myślą. Jedno z najważniejszych pytań, które stawiali sobie teologowie, dotyczyło cierpienia. Czy jest możliwe, aby Bóg cierpiał? Kiedy patrzymy na ukrzyżowanego Syna Bożego, na przeszywający ból Jego męki, to pytanie wybrzmiewa z całą mocą. Orygenes pisał: „Kiedy słyszysz o cierpieniach Boga, to zawsze odnoś je do miłości”. I dodawał: „Ojciec nie pozostaje nieczuły (impassibilis). Jeśli Go błagamy, okazuje miłosierdzie i uczestniczy w cierpieniu, zostaje poruszony przez miłość”. J. Maritain stwierdził ostro, że idea obojętnego Boga powoduje, że ludzie się od Niego odwracają. Był przekonany, że „Bóg »cierpi« z nami i więcej niż my, Bóg »współcierpi« tak długo, jak długo na świecie istnieje cierpienie”.

Zauważmy, że wszystko ostatecznie zmierza do tego, że Bóg jest miłością. Skoro kocha, to „współcierpi” z nami i z powodu nas. Kiedy widzimy swój grzech, rozumiemy to doskonale. Mój grzech i grzechy ludzkości muszą jakoś boleć Boga. To dlatego właśnie w pobożność Serca Jezusa wpisana jest idea zadośćuczynienia, wynagrodzenia Jego miłości za grzechy swoje i całego świata. Mówiąc bardzo prosto, to pragnienie, aby Boga nie bolało już serce z naszego powodu.

Otwarte serce Jezusa uczy nas także tego, że w życiu nie jest najważniejsza troska o zachowanie siebie. Tyle dziś zabiegania o zdrowe życie, zdrową żywność, biegi, fitnessy, diety, bo „zdrowie jest najważniejsze”. To zdanie słychać często w naszych rozmowach, także tych pobożnych. Chrześcijaństwo głosi coś innego. Nie jest najważniejsze, żeby zdrowie ocalić, bo chodzi właśnie o to, by je tracić! Dla tych, których kocham. To dla nich mam żyć i mam być gotów umrzeć. Serce Jezusa nie dąży do zachowania siebie, lecz pragnie siebie oddać. Ratuje świat przez to, że zostaje przebite. To jest sedno paschy Jezusa. „Ziarno musi obumrzeć”. To jest Nowe Przymierze, to jest Ewangelia, to jest chrześcijaństwo.

Benedykt XVI: „To Serce (Jezusa) wzywa nas do porzucenia daremnych prób zachowania siebie po to, aby we współmiłowaniu, w oddaniu siebie temu Sercu wraz z Nim znaleźć pełnię miłości, bo tylko ona jest wiecznością i tylko ona podtrzymuje świat”.

Pomnik Wdzięczności w Poznaniu

Wróćmy do Polski. Na duchowej mapie naszej ojczyzny Poznań jest miastem związanym być może najsilniej z kultem Serca Jezusowego. W 1899 r. w Poznaniu na Jeżycach wybudowano kościół, który jako pierwszy w Polsce otrzymał wezwanie Najświętszego Serca Pana Jezusa. To w tym mieście na pl. Adama Mickiewicza stanął przed wojną pomnik Najświętszego Serca Pana Jezusa, zwany także Pomnikiem Wdzięczności. Był on wotum za niepodległość odzyskaną przez Polskę po latach zaborów. Monument odsłonięto 30 października 1932 r. Uroczystościom, w których uczestniczyły tysiące poznaniaków, przewodniczył kard. August Hlond, ówczesny prymas Polski. We wrześniu 1939 roku pomnik został zniszczony przez Niemców. Figurę Jezusa przetopiono na amunicję. Władze komunistyczne nie podjęły dzieła przywrócenia pomnika. W 2011 r. powstał Społeczny Komitet Odbudowy Pomnika, w skład którego weszli m.in.: profesorowie poznańskich uczelni, członkowie Polskiej Akademii Nauk, artyści i twórcy kultury, kombatanci i harcerze. Pomnik ma stanąć w 2016 r., a kamień węgielny pod jego budowę poświęcił papież Franciszek.

W niedzielę 31 maja br. na placu Adama Mickiewicza miała zostać odsłonięta czasowa wystawa „Wdzięczni za Niepodległość”, której częścią miała być kopia figury Serca Jezusa z dawnego pomnika. Metropolita poznański abp Stanisław Gądecki zaprosił poznaniaków na tę uroczystość specjalnym listem odczytywanym w kościołach. Niestety, prezydent miasta Jacek Jaśkowiak, członek PO, mimo rekomendacji Rady Miasta Poznania, nie zgodził się na realizację wystawy. Władze miasta nie zgadzają się też na odbudowę pomnika w wybranej przez Społeczny Komitet lokalizacji przy ul. Jana Pawła II nad Jeziorem Maltańskim. Z powodu tej dziwnej decyzji prezydenta miasta zamiast odsłonięcia wystawy na placu Mickiewicza pod pomnikiem poznańskich krzyży, upamiętniających ofiary Czerwca’56, odbyła się osobliwa uroczystość. Według słów abp. Gądeckiego, była ona radosna i smutna zarazem. „Radosna, bo oddajemy cześć Najświętszemu Sercu Jezusowemu. A smutna jest z tego tytułu, że mieliśmy się tutaj spotkać w obecności figury Serca Jezusa” – stwierdził metropolita.

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski przypomniał, że za odbudową pomnika opowiedziało się, jednej tylko niedzieli, ponad 26 tys. mieszkańców, co było największą liczebnie inicjatywą społeczną w historii Poznania. Skierował także apel do władz: „Zgodnie z uchwałą Rady Miasta prezydent jest zobowiązany do odbudowy Pomnika Wdzięczności i do współpracy z komitetem, który społecznie i bez angażowania funduszy publicznych realizuje to zadanie już od trzech lat. Władze miasta mają honorowy obowiązek dążyć do likwidacji bezprawia dokonanego przez Niemców, w przeciwnym razie wyrażaliby zgodę na haniebne decyzje niemieckich władz okupacyjnych oraz władz komunistycznych, podtrzymujących w tym względzie decyzje nazistów”. W całej tej sprawie ostatecznie nie pomnik jest najważniejszy, ale to, czy w naszym życiu, także społecznym, będzie miejsce dla Boga, dla Jego miłości i prawdy. Pomniki są po to, by o tym pamiętać. W tym sensie są potrzebne. Jeśli Polacy upominają się o Serce Jezusa, to nie jest z nami źle.

Swoje przemówienie abp Gądecki zakończył słowami: „Świat zdobywa ten, kto bardziej kocha”. Nic dodać, nic ująć.

TAGI: