Polska chrzcielnica

Mariusz Majewski

publikacja 02.07.2015 06:00

Wierzę, że gdy Mieszko wybrał Jezusa, przyjmując chrzest, stała się Polska. Centralnym wydarzeniem Lednicy jest osobiste przyjęcie Jezusa przez młodych ludzi. W ten sposób, duchowo, rodzą się nowi Polacy – mówi o. Jan Góra pod słynną Bramą Rybą.

Ostrów Lednicki, malutka wyspa, na której Mieszko w Wigilię Paschalną 966 r. miał przyjąć chrzest, znajduje się z drugiej strony jeziora, kilka kilometrów od miejsca, w którym odbywają się coroczne spotkania młodych   M. Czasnojc /PWN Ostrów Lednicki, malutka wyspa, na której Mieszko w Wigilię Paschalną 966 r. miał przyjąć chrzest, znajduje się z drugiej strony jeziora, kilka kilometrów od miejsca, w którym odbywają się coroczne spotkania młodych
W tym roku spotkanie na Lednicy odbywa się po raz 19. Nie brakuje głosów, że boom na to wydarzenie już trochę minął. W poznańskim klasztorze przy Kościuszki 99, w małym pokoiku opatrzonym szyldem „Kwatera główna Ruchu Lednickiego”, wspominamy o tych komentarzach. Ojciec Jan odpowiada bardzo krótko, że dla niego Lednica to fundament polskiej tożsamości i poszukiwanie nowego języka wiary. Od fundamentu nie można się oderwać, a tłumaczenie wiary na język współczesności to wyzwanie, przed którym staje każdy: od papieża przez biskupów do każdego ochrzczonego. – Zresztą zaraz wam pokażę, że Lednica to nie Góra. Lednica to Chrystus i młodzi, którzy przyjeżdżają, żeby się z Nim spotkać – mówi.

Włości jak Watykan

Z centrum Poznania na Pola Lednickie jest dokładnie 42 km i 200 m. Kierunek Gniezno. Jedzie z nami Marta Petrus, współpracowniczka o. Góry, koordynatorka tegorocznego spotkania. Mówi, że poczucie wspólnoty i wielka spontaniczna modlitwa, którą przeżyła na Lednicy, ożywiły jej wiarę. Pola Lednickie to dzisiaj odrębna miejscowość, kiedyś była to część wsi Imiołki. Z daleka widać kilka budynków majaczących pośród wielkiego pola. Zatrzymujemy się przy wjeździe. Grupa murarzy kończy stawiać konstrukcję, na której osadzona zostanie brama wjazdowa. Teren imponujący, 40 hektarów. – Tyle, ile zajmuje Watykan – dopowiada zakonnik.

W centralnym miejscu znajduje się ośrodek Ruchu Lednickiego, nazywanego też wspólnotą Lednica 2000. Na dole mała kawiarenka i przestronny hall, w którym można zobaczyć ogromną Biblię, którą pisała cała Polska na jedno ze spotkań. Na górze duża sala, kaplica z widokiem na Bramę Rybę i kilka pokoi. W budynku obok, na piętrze jest Muzeum Jana Pawła II dość dobrze wyposażone w papieskie pamiątki. Parter to kuchnia i jadalnia. Kawałek dalej stoi niewielki domek, wykorzystywany jako noclegownia dla tych, którzy przyjeżdżają na rekolekcje albo dni skupienia. Potrzeby w tym względzie są spore, dlatego obok zagrody, gdzie obecnie urzędują osiołki, powstaje dom pielgrzyma. W ciągu 3-4 godzin przyjeżdżają autobusy z dwoma grupami. Jedna to osoby starsze, druga dzieci z podstawówki. Przejeżdżali i wstąpili, żeby zobaczyć popularne miejsce.

Ziemia nie byle jaka

Kupując hektary nad jeziorem lednickim, o. Góra nie od razu miał świadomość, że trafił w miejsce nadzwyczajne dla Polski. Dopiero przed pierwszym spotkaniem młodzieży ktoś zwrócił uwagę, że podczas czuwania musi się dokonać wybór Chrystusa, bo takiego wyboru dokonał, gdzieś na tym terenie Mieszko w 966 roku. I nawiązując do tego wydarzenia mówi się o początkach państwa polskiego. – Gdy zaczął do mnie docierać ten pozorny zbieg okoliczności, uznałem to za czytelny znak Bożej Opatrzności. Mieliśmy bowiem nie byle jaką ziemię. Na tym terenie znaleziono najstarsze polskie baptysterium, w którym chrzczono jeśli nie samego Mieszka, to na pewno pierwszych Polaków.

A wodę do chrztu czerpano z jeziora, do którego przylega nasz teren – mówi o. Góra. To odkrywanie symboliki miejsca nie dokonało się jednorazowo. Kiedyś rezolutnego dominikanina zaskoczyła gdzieś w Polsce kobieta, pytając: „ojcze, a jaki wy tam macie produkt firmowy na tej Lednicy?”. Zadumał się trochę, ale nie wiedział co odpowiedzieć. – Przyjeżdżam później na nasze pola, i widzę, jak niemieccy turyści obmywają twarze w jeziorze. Jakby mnie coś nagle oświeciło. Trochę nawet może wzburzył mnie fakt obmywania się Niemców w naszych arcypolskich wodach i już wiedziałem, że naszym znakiem firmowym będzie wniknięcie w głąb naszego chrztu, odkrywanie łask z nim związanych i wybór Chrystusa jako fundamentalna łaska i decyzja – tłumaczy o. Góra. Ostrów Lednicki, malutka wyspa, na której Mieszko w Wigilię Paschalną 966 roku miał przyjąć chrzest, znajduje się z drugiej strony jeziora, kilka kilometrów od miejsca, którym zarządza o. Góra. Dużą rolę w akcentowaniu tego, że decydując się na chrzest, Mieszko I wybrał Chrystusa, odegrał amerykański historyk Phillip E. Steele. W czasie studiów w USA zajmował się badaniem nawrócenia Konstantyna Wielkiego. Ponad 20 lat potem zaczął interesować się chrztem Mieszka I. Widzi w tych dwóch przypadkach wielkie podobieństwa, które pozwalają twierdzić, że nawrócenie tych władców było aktem religijnym, a nie działaniem politycznym bądź też ekonomicznym. Napisał na ten temat książkę. Jego fascynacja i przekonanie o wyjątkowości chwili i miejsca jest tak duża, że na Ostrowie Lednickim ochrzcił swojego syna. W 2016 roku będziemy obchodzić wielki jubileusz Chrztu Polski. Spotkanie młodzieży odbędzie się po raz dwudziesty. Młodzież przygotowująca to wydarzenie już się zastanawia, jak pokazać Polakom, że w tej urokliwej części Wielkopolski bije nie tylko źródło ich państwowości, ale jednocześnie źródło ich wiary.