Odkurzanie duszy

Justyna Jarosińska


GOSC.PL |

publikacja 02.07.2015 06:00

Czwartkowy poranek. Zakończenie 
oktawy Bożego Ciała. Wyjątkowa w naszej archidiecezji 
parafia rozpoczyna rekolekcje.


Wielu posługujących w ekipie ewangelizatorów na czas rekolekcji bierze urlop w pracy
 Wielu posługujących w ekipie ewangelizatorów na czas rekolekcji bierze urlop w pracy

Justyna Jarosińska /Foto Gość

Wyjątkowa, bo jedyna, która od 20 już lat uczestniczy w Programie Odnowy Ewangelizacyjnej. – Dla nas zawsze najtrudniejszy jest pierwszy dzień rekolekcji. Nie znamy ludzi, którym przyszło nam głosić Ewangelię, i nie znamy zwyczajów panujących w parafii – mówi siostra Teresa Neitsch z ekipy ewangelizatorów posługujących w parafii św. Barbary w Łęcznej. – Na dodatek ta parafia jest zdecydowanie inna od wcześniejszych, w których byliśmy, i trochę się obawiałam, że wszystko to, co my chcemy powiedzieć, ludzie już dobrze wiedzą.
Niby wiedzą, jak mówi ks. Tomasz Konstanciuk, wikariusz w parafii św. Barbary, bo rekolekcje ewangelizacyjne nie są tu żadnym wielkim wydarzeniem w przeciwieństwie do innych parafii naszej archidiecezji, ale jednak ciągle odczuwają potrzebę pogłębiania swojej wiary.


Niektóre stałe elementy programu ewangelizacyjnego „Źródło”, który funkcjonuje na terenie Lubelszczyzny już od ponad roku, w Łęcznej są jednak zmieniane. Z kilku proponowanych projekcji filmowych ewangelizatorzy wybierają jedną. Pierwszego dnia wierni słuchają i oglądają człowieka bez rąk i nóg, który mówi, że codziennie dziękuje Bogu za to, że tych kończyn nie ma. Spotkanie z Nickiem Vujiciciem staje się jednym z kilku najlepiej zapamiętanych wydarzeń tych rekolekcji. – Słyszałam o tym człowieku. Dzieci kiedyś mówiły – opowiada pani Teresa – ale sama nigdy go nie widziałam – dodaje. – Pierwsze wrażenie: szok. Potem żal i współczucie, a na końcu nutka zazdrości – śmieje się kobieta. – Bardzo bym chciała mieć taką wiarę i takie zaufanie do Pana Boga – wzdycha.


Pokłócić się z Bogiem


Ksiądz Józef Maciąg rozkłada na czynniki pierwsze historię miłosiernego ojca i marnotrawnego syna. – Grzech człowieka wynika z fałszywego obrazu Boga – mówi duchowny. – Ciekawe, że my zawsze koncentrujemy się na młodszym synu z tej przypowieści – stwierdza siostra Teresa. – Rzadko kto myśli chyba o starszym, który przecież tak samo jak i młodszy był grzesznikiem. Wydaje mi się, że w trakcie rozważania tej Ewangelii przyszedł taki moment, w którym mogliśmy sobie wszyscy uświadomić, że w każdym z nas żyje dwóch synów – dodaje. 
Rekolekcjoniści proponują rzecz niecodzienną

– Napiszcie na kartkach pytanie do Boga Ojca, które chcecie Mu zadać być może od dawna – proszą zgromadzonych. Koszyk z kartkami i długopisami krąży wśród ławek. Nie ma takiego, kto by nie wziął kartki. Zapada cisza. Wszyscy piszą. – To bardzo mocne doświadczenie – mówi pani Katarzyna. – Choć przecież modlę się codziennie, rozmawiam z Panem Bogiem, nigdy nie przyszło mi do głowy, by Go o coś pytać, by na przykład próbować się z Nim o coś wykłócać. Tutaj poczułam się trochę zachęcona, żeby otworzyć się na Niego całą sobą, ze wszystkimi moimi bolączkami i pretensjami.


Dotknąć Jego płaszcza


To niejedyna forma zaangażowania wiernych w trakcie rekolekcji. Trzeciego dnia na ołtarzu zostaje ustawiona monstrancja. W niej Pan Jezus ubrany w długi, tiulowy płaszcz. 
– Każdy mógł podejść, spojrzeć żywemu Bogu w oczy i dotknąć Jego szaty – opowiada siostra Teresa. – To było niezwykłe. Kręciły mi się w oczach łzy, gdy patrzyłam, jak ludzie przychodzili do tego tiulu niczym kobieta z Ewangelii, która uwierzyła, że gdy dotknie płaszcza Jezusa, wyzdrowieje.

Pomysł z oddaniem swych ciężarów duchowych i fizycznych był zrealizowany w tej formie po raz pierwszy. – Nie ma takiej inscenizacji w „Źródle” – informuje siostra Teresa. – Tyle razy słyszałam o kobiecie z Ewangelii cierpiącej na krwotok – mówi pani Anna. – Animacja z welonem bardzo mi pomogła. W moim sercu była zadra, której nie potrafiłam całkowicie oddać Panu Bogu – opowiada. – Nie potrafiłam też do końca uwierzyć w miłość Pana Boga do mnie, w to, że On przebacza i leczy. Z wiarą jednak poszłam do Jezusa i oddałam Mu swój ciężar. Tego dnia doznałam prawdziwej radości – kończy.


Każdego dnia słuchających w kościele przybywa. – Moim marzeniem jest przyprowadzenie ze sobą pewnej osoby, która – uważam – bardzo potrzebuje tych rekolekcji – mówi pani Alina, sama od wielu już lat formująca się w Domowym Kościele. – Nie wiem, czy mi się to uda, ale będę prosić Pana Boga o łaskę wiary dla tego człowieka. 


Czas wyborów


Kolejny dzień rekolekcji to przywitanie w parafii relikwii Krzyża Świętego. – Chrystus przychodzi do nas dzisiaj w szczególnym znaku – mówi ks. Józef. – Najpierw w najświętszej Eucharystii, którą przyjmiemy czystym, obmytym w Jego krwi sercem, a po Mszy świętej w drugim znaku, relikwiach prawdziwego krzyża Jezusa Chrystusa, które zostały wydobyte z ziemi jak ziarnko gorczycy, konkretny znak słowa Bożego, słowa miłości.
Uczestnicy otrzymują obrazek z wizerunkiem Krzyża Trybunalskiego i wypisaną na nim modlitwą oddania życia Jezusowi. – Każdy mógł swoje zawierzenie podpisać i zostawić przy sobie – mówi siostra Teresa.
Czas z krzyżem w parafii to 
adoracja, ale także prezentacja działających w parafii grup. – W tej parafii jest naprawdę dużo wspólnot i wielu ludzi zaangażowanych w ich funkcjonowanie – zauważa s. Teresa. – Natomiast ci wszyscy, którzy do tej pory nie zdecydowali się jeszcze na przyłączenie się do którejś z nich, w ciągu trwającego tygodnia adoracji krzyża, mają możliwość zapoznania się ze wszystkimi i być może zdecydowania na zaangażowanie w jednej wybranej.


Niespodziewane łaski


Rekolekcje dobiegają końca. Ekipa rekolekcjonistów, dla których Łęczna jest już czwartą parafią, w której posługują, będzie miała prawie rok przerwy. Wierzą, że Pan Bóg także na nich podczas tych rekolekcji wylał wiele łask. – Każde z rekolekcji, w których biorę udział wraz z ekipą, są także moimi osobistymi rekolekcjami – zauważa Krzysiek Hudzik muzyczny w ekipie. – Co prawda muszę myśleć o różnych szczegółach organizacyjno-merytorycznych, ale dla mnie jest to błogosławiony czas przyjmowania wciąż na nowo kerygmatu i wyboru Jezusa jako jedynego Pana i Zbawiciela. Bóg w swej hojności „reaguje” łaskami, których się zupełnie nie spodziewam – podkreśla.

Magda Klimkiewicz, z zawodu psycholog, także na każdych rekolekcjach, na których jest w ekipie, czuje się równocześnie uczestnikiem – Dla mnie szczególnie ważne są świadectwa parafian – mówi. – Wzruszam się, czasem trudno opanować emocje, ale w moim sercu zawsze wtedy pojawia się dziękczynienie Bogu za to, że pozwala mi patrzeć z bliska na swoje działanie w życiu innych. Przekonuję się, na jak wiele sposobów Bóg może próbować trafić do człowieka. Nigdy nie wiem, co i dla kogo będzie ważne na drodze do jego nawrócenia, które słowa, znaki dotkną, poruszą – dodaje.


Proboszcz parafii św. Barbary ks. Andrzej Lupa uważa, że ważny w rekolekcjach jest nowy sposób prowadzenia ewangelizacji. – W dzisiejszych czasach musimy poszukiwać takich form, dzięki którym dotrzemy do ludzkiego serca, umysłu i sumienia – podkreśla. – Wielu ludzi podczas rekolekcji odnajdowało się w świadectwach, które słyszeli. Ważnym momentem były animacje, które wyciągały ludzi z ławek, ze statycznego bezpiecznego miejsca i kierowały ich do zrobienia jakiegoś kroku do przodu – zauważa proboszcz.

TAGI: