Rybka na karoserii

ks. Andrzej Draguła

Nie, sam nie jestem bez grzechu. Ale chyba dobrze byłoby jakiś rachunek sumienia sobie zrobić.

Rybka na karoserii ks. Andrzej Draguła Foto Gość

Odcinek drogi ekspresowej S3 między Zieloną Górą a Sulechowem powinien się już chyba nazywać drogą śmierci. Informacje o kolejnym wypadku pojawiają się ostatnio bez mała co dzień. Niewiele pomogły zastosowane ostatnio zmiany: dwa pasy w kierunku Zielonej Góry czy rozdzielenie jezdni na łuku martwym pasem drogi. Obawiam się, że niewiele też pomoże zbudowanie drugiej nitki ekspresówki. Przecież – jak dobrze wiemy – wypadki zdarzają się także na autostradach i pełnowymiarowych drogach ekspresowych. To nie droga jest winna, lecz ludzie. Podobnie jak to jest z drzewami na poboczach naszych lokalnych szos. To nie one wkraczają
na jezdnie, to samochody zatrzymują się na nich. 

Nie, sam nie jestem bez grzechu. I nie biorę się za rzucanie kamieniami moralizatorstwa w kierowców, mam bowiem i ja na koncie mandaty. Ale chyba dobrze byłoby jakiś rachunek sumienia sobie zrobić. Może powinni go zrobić zwłaszcza ci, którzy na karoserii samochodu nalepiają rybkę, by całemu światu objawić, że oto w tym samochodzie jedzie chrześcijanin.

Ostatnio jeden taki z rybką ominął mnie, gdy stałem przed przejściem dla pieszych. Szczęśliwie tym razem obyło się bez ofiar. Pomyślałem sobie wtedy: psu na budę takie manifestacyjne chrześcijaństwo, co się ani z ludźmi, ani z prawem nie liczy.

TAGI: