GOSC.PL |
publikacja 17.06.2015 06:00
Nie chodzi o to, by zorganizować festyn lub koncert, a potem zamknąć się na plebanii. Wyjście do parafian to tworzenie wspólnoty, to również forma ewangelizacji. Przekaz Ewangelii ma być prosty, tak jak nasze codzienne relacje.
ks. Rafał Pastwa /Foto Gość
Aby prowadzić skuteczne duszpasterstwo, księża potrzebują współpracowników świeckich
„Rodzinalia” dają szansę rodzinie, by ta przyjrzała się sobie z zupełnie innej strony. Dzieci mają szansę widzieć rodziców w innych sytuacjach niż na co dzień, a rodzice cały dzień są blisko dzieci – to największy atut festynu zdaniem ks. Marka Otolskiego, marianina, proboszcza parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Lublinie.
Kościół dla rodzin
Proboszcz parafii na Bazylianówce podkreśla, że trzeba mieć pomysł na jutro, także w pracy duszpasterskiej. – Współcześnie powinniśmy zadbać o formację całych rodzin, pokazać, że parafia to nie tylko księża. Przychodząc na niedzielną Mszę św., ludzie powinni mieć przeświadczenie, że są u siebie. Dlatego organizujemy festyn rodzinny. Chcemy tego zbliżenia, wzajemnego poznania się w zwyczajnych sytuacjach, przedstawienia oferty współpracy z wiernymi. A jest na to duża szansa, bo każdego roku w czasie festynu parafialnego odwiedza nas ok. 5 tys. osób – tłumaczy ks. Marek. Tegoroczne „Rodzinalia” odbędą się 14 czerwca (tekst z numeru GN na 7.06. - przyp). Festyn rozpocznie Msza św., potem świąteczny korowód poprowadzi na miejsce zabawy Parafialna Orkiestra Dęta z Szastarki. Zaplanowano wiele atrakcji dla całych rodzin, będzie radośnie i ciekawie. A na koniec wystąpi z koncertem Lubelska Federacja Bardów.
Kościół przedszkolaków
Parafia na Bazylianówce składa się z młodych osób. Powstają na jej terenie nowe bloki mieszkalne. Proboszcz podkreśla, że ma parafian dość aktywnych, zaangażowanych w życie wspólnoty, jednak nie zwalnia to z obowiązku nieustannego zachęcania do współpracy i czujności w tym obszarze. Niezbędne jest jego zdaniem w pracy duszpasterskiej analizowanie współczesnych trendów w kulturze i obserwowanie zachowań młodego pokolenia, by wyjść z ofertą odpowiadającą jego potrzebom. – Na Msze św. przychodzi dużo młodych osób, są też liczne młode małżeństwa. Dlatego mamy liturgię dla dzieci, ale w obecnej sytuacji postanowiliśmy wprowadzić dodatkowo Mszę św. dla przedszkolaków – opowiada kapłan. Na czas Mszy św. dla przedszkolaków rozkładany jest specjalny dywan. Dzieci na nim mogą siedzieć, leżeć, nawet bawić się. Przedszkolaki to wbrew pozorom najbardziej wymagająca grupa wiernych. – Podczas liturgii dziećmi zajmuje się specjalny animator, który ma do pomocy kilka małżeństw i wolontariuszy. Ta grupa prowadzi śpiew, czasem taniec i pomaga dzieciom w przeżywaniu Mszy św. Przed liturgią jest nauka śpiewu, tłumaczymy poszczególne znaki i gesty. To, że dzieci tego nie wiedzą, to oczywiste. Ale ta katecheza jest skierowana zwłaszcza do ich rodziców, bo sami potrzebują przypomnienia. Dziecko podczas Mszy św. może zapłakać, może się roześmiać – bo jest dzieckiem. Ale tłumaczymy pewne rzeczy rodzicom, bo oni sami nie potrafią się zachować w trudnych momentach. W homiliach zachęcamy do kontynuowania katechezy w domach – wyjaśnia. Dzieci są angażowane od samego początku w przebieg Mszy św. – Niosą dary, tworzą chórki. Uczymy je swobodnej i przyjaznej relacji z Chrystusem obecnym w kościele parafialnym – wyjaśnia Krzysztof Barczak, asystent kościelny i animator kultury przy parafii. Zdaniem ks. Marka praca z najmłodszymi ma sens, a jej owoce będą widoczne za kilka lat. – To oczywiste, że gdy się nie pracuje rzetelnie z dziećmi, to potem w parafii nie ma ministrantów, problemem jest założenie scholi, brakuje młodzieży i rodzin. Nic się nie dzieje bez przyczyny – konkluduje proboszcz.
Ołtarz zjednoczenia
Zdaniem Mirosława Nierubcy, parafianina i ojca dwóch nastolatek, kryzys dotyka wszystkich przestrzeni życia społecznego. Natomiast przezwyciężenie kryzysu wspólnoty kościelnej upatruje w większej otwartości i współpracy wiernych i duszpasterzy. – Wyczuwa się pewną niewidzialną granicę, podział na duchownych i wiernych świeckich w kościele, nawet na liturgii. Ołtarz nie może nas oddzielać, wręcz powinien jednoczyć – tłumaczy M. Nierubca. Mówi o sobie, że jest ciężko „zapisywalny” i raczej unika przynależności do różnych grup. Jednak jego podejście odmienił właśnie festyn parafialny „Rodzinalia”. – Istotne jest dla parafian to, że ksiądz jest rozmodlony, ale doceniają też fakt, że jest pośród nich w sytuacjach prozaicznych. Dobrze robi widok proboszcza, który stoi przy grillu i nakłada kiełbaski na talerzyki. Potrzeba zbliżenia i wyjaśniania pewnych kwestii, żeby ludzie nie myśleli o kościele wyłącznie jako o instytucji – wyjaśnia Mirosław.