Co pichci proboszcz, a kiedy kolęda

Jan Głąbiński

publikacja 12.06.2015 13:10

Relacjonują na żywo pielgrzymki, dbają o jak najlepsze zdjęcia. Wyciągają smaczki z dawnych ogłoszeń. Żurnaliści w parafiach pracują na pełen gwizdek.

 Ks. Łukasz Ślusarczyk z redakcji gazetki „Brat” wydawanej przez parafię św. Brata Alberta w Krakowie chętnie przegląda czasopisma, które ukazują się w innych wspólnotach. Okazją do wymiany wzajemnych doświadczeń i podpatrzenia pomysłów było spotkanie finałowe konkursu w Ludźmierzu, gdzie zjechały się zespoły parafialnych dziennikarzy Jan Głąbiński /Foto Gość Ks. Łukasz Ślusarczyk z redakcji gazetki „Brat” wydawanej przez parafię św. Brata Alberta w Krakowie chętnie przegląda czasopisma, które ukazują się w innych wspólnotach. Okazją do wymiany wzajemnych doświadczeń i podpatrzenia pomysłów było spotkanie finałowe konkursu w Ludźmierzu, gdzie zjechały się zespoły parafialnych dziennikarzy

Krajobraz kościelnej prasy w regionie, jaki wyłonił się po I Archidiecezjalnym Konkursie Gazetek Parafialnych im. ks. prał. Tadeusza Juchasa, ogłoszonym przez naszą redakcję, napawa optymizmem. – Zazwyczaj sprzedajemy cały nakład, a w zależności od numeru, to jest to nawet 500 egzemplarzy. Może nic nie zarabiamy, ale też nie dokładamy – cieszy się ks. Józef Urbańczyk, odpowiedzialny w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nowym Targu za redakcję miesięcznika „Głos Serca”. Na pewno numery cieszące się wysoką sprzedażą to na przykład te z programem wizyty kolędowej.

Jest nawet prenumerata

Bywają gazetki, które rozprowadzane są za darmo albo za dowolną ofiarę, lub też jest wskazany koszt druku, np. 2, 3 zł. – Zachęcałbym raczej, aby gazetka była sprzedawana nawet za symboliczną złotówkę. Wierny czytelnik tworzy przecież jakąś więź ze swoją gazetą, którą czyta cyklicznie. Chętnie na pewno wspomoże jej wydawanie. Ponadto ma większy szacunek do dobrego produktu, który sobie kupił – mówi Dawid Kaczmarczyk z Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UP JPII w Krakowie. Wiele pism – jak mówią ich redaktorzy – przeszło poważne przemiany, np. są wydawane w całości w kolorze.

– Od czasu, gdy wydajemy całą gazetę w kolorze, mamy deficyt. Oczywiście, staramy się wychodzić na zero, dlatego zaczęliśmy szukać sponsorów i reklamodawców. Jesteśmy w trakcie tej akcji, więc trudno oceniać jej skuteczność. W tej chwili mamy trzech, którzy wystarczają, by gazeta nie generowała strat. Szukamy dalej. Dużym wpływem do budżetu jest też zysk z kalendarza parafialnego, który wydajemy pod szyldem gazety – mówi ks. Marek Suder z „Głosu Miłosierdzia” przy skawińskiej parafii Miłosierdzia Bożego. Z naszego raportu wynika, że większość pism parafialnych ukazuje się co miesiąc, ale są i tygodniki w formie biuletynów (np. w parafii św. Jadwigi Królowej w Krakowie). – Co dwa tygodnie sprzedajemy 250 egzemplarzy. Mamy 30 stałych prenumeratorów. Gazeta w całości się sprzedaje i nie ponosimy żadnych strat finansowych. Zawsze jesteśmy „na plus”. Parafia nie dokłada do gazety ani złotówki. Pieniądze na druk i inne potrzebne rzeczy mamy ze sprzedaży gazety – opowiada z kolei ks. Sebastian Kozyra z parafii św. Barbary w Libiążu.

Zespoły redakcyjne decydują się także na wydanie 5 lub 6 numerów w ciągu roku, np. z okazji świąt wielkanocnych czy Bożego Narodzenia. Tak jest np. w Bukowinie Tatrzańskiej, gdzie powstaje gazetka „Idzie Hyr” (II miejsce w naszym konkursie) i w parafii Stygmatów św. Franciszka z Asyżu w Krakowie-Bronowicach Wielkich, skąd pochodzi czasopismo „Nie samym chlebem”.

Smycz albo film

Wiele tytułów ukazuje się nieprzerwanie od kilkunastu lat. – W tym roku obchodzimy 20-lecie gazety. Pierwszy numer ukazał się na Wielkanoc 1995 roku – cieszy się franciszkanin o. dr Eligiusz Dymowski, redaktor naczelny „Nie samym chlebem”. Bywa, że do każdego egzemplarza jest dołączany jakiś prezent. W ich rozdawaniu specjalizuje się gazetka „Lepiej być” z parafii w Węglówce. Wśród tzw. insertów są płyty, kalendarze, pocztówki, smycze, filmy promujące miejscowości. Gazetki parafialne są kopalnią wiedzy o tym, co ciekawego dzieje się we wspólnocie, ale poruszane w nich bywają też wątki historyczne, zamieszczane są relacje z kościelnych uroczystości, często towarzyszą im kolorowe zdjęcia i reportaże umieszczone na tzw. okładce otwierającej (s. 2) i zamykającej (przedostania strona). Często publikacje ujęte są w cykle.

– Postanowiłem przypominać portrety zapomnianych nowotarżan. Okazuje się, że wiele młodych osób poznaje w ten sposób ważne postacie swojego rodzinnego miasta, a i starsi czytelnicy chętnie wracają do wspomnień związanych z osobą, która jest akurat opisywana – mówi Marek Fryźlewicz, wieloletni burmistrz Nowego Targu, członek redakcji „Głosu Serca”. Miesięcznik nowotarskiej wspólnoty zamieszcza także cieszące się bardzo dużą popularnością ogłoszenia z dawnych lat. To chyba też dobra podpowiedź dla innych redakcji, zwłaszcza w parafiach, które liczą sobie sporo lat.

– Zadanie i przesłanie czasopisma parafialnego zależy od rodzaju parafii. W naszym przypadku (Kraków-Czyżyny, Nowa Huta) parafia bardzo się rozrasta, powstają w galopującym tempie nowe osiedla, bloki, przychodzą tu nowi ludzie, z różnych części Polski i zagranicy, kupują mieszkania. Oni w większości niewiele lub nic nie wiedzą o historii tej części Krakowa. Poprzez treści zawarte w gazetce chcemy im to przybliżać. Parafia współpracuje w tym względzie ze Szkołą Podstawową nr 156, która nosi imię wielkiego Polaka i biskupa krakowskiego Adama Stefana Sapiehy. W szkole powstała sala pamięci „Sapiehówka”, która stanowi taką jakby platformę uczenia historii, tradycji naszej ziemi – mówi o kulisach prac redakcyjnych ks. dr Czesław Sandecki, proboszcz parafii św. Judy Tadeusza w Krakowie-Czyżynach, gdzie powstaje „Apostoł Czyżyński”, zdobywca I miejsca w naszym konkursie.

Ks. Sandecki zauważa, że po wydanie papierowe sięgają w dużej mierze starsi czytelnicy. – Chcemy wyjść z „Apostołem” do szerokiego grona odbiorców, choć widać, że forma pisana bliższa jest starszej części naszych parafian. Dla młodych może ważniejsza jest strona internetowa. Widzimy to po liczbie wejść – zaznacza ks. Sandecki.

Gdzie jeździ wikary?

– Niewątpliwie ważną rzeczą jest zachęcenie do odwiedzin strony parafialnej, gdzie wrzucamy czasami zachęty do czytania artykułów lub te treści, które nie zmieściły się w wydaniu papierowym – komentuje z kolei ks. Leszek Dyląg, redaktor naczelny „Od Serca”. (par. Sułkowice). – Ciekawostką była ubiegłoroczna pielgrzymka dziękczynna za kanonizację św. Jana Pawła II. Dwoma autobusami pojechało ponad 100 pielgrzymów, a dzięki codziennym relacjom internetowym (w autobusie w czasie przejazdów między kolejnymi punktami programu pisaliśmy teksty o tym, co widzieliśmy, jaka panuje atmosfera ) oraz galeriom zdjęć ponad 200 osób pielgrzymowało z nami wirtualnie każdego dnia – wspomina ks. Leszek. – Jeśli temat będzie bardzo ciekawy, to wszyscy chętnie się z nim zapoznają. Może np. dowiemy się, co lubi jadać najchętniej proboszcz, a może dobrze sam gotuje i poda przepis na pyszną potrawę, albo ile kilometrów na rowerze przemierza wikary i jakie ścieżki rowerowe poleca najbardziej, bo zbliżają się wakacje – snuje plany i podpowiada tematy na kolejne numery ks. Wojciech Łoś, redaktor naczelny gazetki „W Rodzinie Józefa”, która ukazuje się już od 20 lat w parafii św. Józefa Oblubieńca NMP na os. Kalinowym w Krakowie. – Pamiętajmy też, że na stronę internetową i do wydań gazetek zamieszczonych w formacie PDF zaglądają parafianie żyjący poza granicami naszego kraju. Dla nich to jest bardzo ważna forma łączności z parafią, swoją małą ojczyzną – zauważa ks. Józef Urbańczyk, który niemal nie rozstaje się z aparatem fotograficznym, aby wszystko, co dzieje się w parafii, zamieścić na stronie www, a potem przygotować galerię do gazetki.

TAGI: