Tylko jedno marzenie

publikacja 08.06.2015 06:00

Dziękuję za ofiarę ks. Mateusza Dziedzica i wkład misjonarzy w budowanie pokoju w Republice Środkowoafrykańskiej. Zostali z tymi, którym przyjechali służyć, w najtrudniejszym momencie. Ludzie nigdy im tego nie zapomną – mówi abp Dieudonné NzapalaInga w rozmowie z Beatą Zajączkowską

Abp Dieudonné Nzapalainga jest arcybiskupem stolicy RŚA Bangi. Jest jednym z uczestników Ogólnonarodowego Forum Pojednania, które ma doprowadzić do zakończenia  krwawej wojny w RŚA MATTHIEU ALEXANDRE /CARITAS INTERNATIONALIS Abp Dieudonné Nzapalainga jest arcybiskupem stolicy RŚA Bangi. Jest jednym z uczestników Ogólnonarodowego Forum Pojednania, które ma doprowadzić do zakończenia krwawej wojny w RŚA

Beata Zajączkowska: Już trzeci rok trwa wojna w Republice Środkowoafrykańskiej. Tysiące zabitych i setki tysięcy ludzi w obozach dla uchodźców. Jak wygląda obecnie sytuacja?

Abp Dieudonné Nzapalainga: W języku sango nazwa Republiki Środkowoafrykańskiej oznacza „serce Afryki”. Dla funkcjonowania organizmu serce jest najważniejsze. Jeśli serce szwankuje, to i cała reszta zaczyna podupadać i w końcu może umrzeć. Tak właśnie trzeba spojrzeć na sytuację w naszym kraju. Ten przeciągający się kryzys dotknął nie tylko nas, ale bardzo naznaczył cały region. Nasza krwawa wojna odbija się na sąsiednich krajach: obu Sudanach, Kamerunie, Czadzie, Demokratycznej Republice Konga i Kongu Brazzaville. Kryminaliści próbują wykorzystać sytuację chaosu do przemytu narkotyków, inni zajmują się handlem bronią na szeroką skalę, jeszcze inni korzystają na destabilizacji, by dokonywać nielegalnej eksploatacji surowców mineralnych, które są bardzo dochodowe. Odczuwalne są też wpływy muzułmańskich dżihadystów, którzy starają się narzucić islam, w czym wspierają ich kraje arabskie. Najbardziej w tej sytuacji cierpi bezbronna ludność cywilna. Jej los tak naprawdę nikogo nie interesuje. Musimy więc uzdrowić serce Afryki, tak by do sąsiednich krajów pompowało pokój, rozwój i postęp, a nie zagrożenie. Myślę, że Republika Środkowoafrykańska zaczyna właśnie okres rekonwalescencji i potrzebuje w nim pomocy wspólnoty międzynarodowej. Kościół w tym procesie odgrywa zasadniczą rolę, niejednokrotnie przejmując zadania nieistniejącego państwa.

Ostatnia wojna w RŚA jest niesłusznie odbierana na świecie jako konflikt religijny. Czy tak jest rzeczywiście?

To nieprawdziwe uproszczenie. A wzięło się stąd, że w ugrupowaniu Seleka większość stanowili muzułmanie – najemnicy mówiący po arabsku i nieznający nawet lokalnych narzeczy środkowoafrykańskich. W drugim natomiast ugrupowaniu – Anti-balaka byli chrześcijanie. Łatwo więc mówić o wojnie między islamem a chrześcijaństwem. Jeśli jednak zapytacie o definicję tej wojny ludzi w naszym kraju, powiedzą, że podłoże konfliktu nie jest religijne, tylko militarno-polityczne. Chodziło o władzę, która się nie sprawdziła i była kontestowana. To doprowadziło do puczu i obalenia prezydenta. Instytucja państwa uległa totalnemu rozkładowi. Pod kontrolą władz znajdowała się co najwyżej stolica. Na obrzeżach nic nie funkcjonowało: dzieci nie chodziły do szkoły, przestał działać i tak słaby system opieki medycznej. Niezadowolenie społeczne eksplodowało i doszło do rebelii. A więc u podłoża konfliktu stały złe zarządzanie krajem, ogromne ubóstwo, korupcja, niewydolny system edukacji, brak sprawiedliwości, wręcz przyzwolenie na bezkarność. Trzeba dodać, że żaden ze środkowoafrykańskich przywódców religijnych nie wzywał do rebelii, ani po stronie muzułmańskiej, ani chrześcijańskiej.

Na Księdza Arcybiskupa wydano wyrok śmierci i straszono, by nie uczestniczył w mającej doprowadzić do dialogu Platformie Międzyreligijnej…

Jeśli damy się zastraszyć, już w punkcie wyjścia jesteśmy przegrani. Musimy dawać przykład innym i pokazywać, że normalne ludzkie współżycie, jakie istniało w ciągu wieków między wyznawcami islamu a chrześcijanami, jest wciąż możliwe. Gdy trwały straszne rzezie, jeździłem po mieście, prosząc o powstrzymanie przemocy. Niektórzy się dziwią, że mówiłem wówczas: „By zabijać innych, będziecie musieli najpierw zabić mnie”. Jednak to nie było na pokaz, ale był to gest ludzkiego braterstwa. Nawet imamowie cierpieli z rąk Seleki, która była w większości rebelią składającą się z arabskich najemników. W moim domu przez pięć miesięcy mieszkał stołeczny imam z rodziną, ponieważ za nawoływanie do dialogu i porozumienia grożono mu śmiercią. Razem pomagaliśmy uchodźcom i razem włączaliśmy się w dialog pokojowy, pokazując wyraźnie, że to nie jest wojna religii, bo my – jak bracia – wspólnie żyjemy i pracujemy. Członkom Seleki zależało na zaprowadzeniu islamu wszelkimi sposobami, ale nasz kraj jest w większości chrześcijański i ludzie nie chcieli się na to zgodzić, z tego powodu też bardzo wycierpieli.

Wielu jako receptę na pokój w RŚA podaje podział kraju na islamską i chrześcijańską część, trochę na wzór Sudanu…

To zły pomysł, bo taki podział utrwaliłby tylko przekonanie o religijnym podłożu wojny. Przyszłość to życie w przyjaźni Środkowoafrykanów reprezentujących wszystkie religie i wyznania. Nikt nie może być uprzywilejowany ani nikt nie może być prześladowany. I to jest właśnie wielkie zadanie dla przywódców religijnych. Podział kraju doprowadziłby też do przejęcia przez muzułmanów całkowitej kontroli nad terenami bogatymi w surowce naturalne: ropę naftową czy uran.

Co, z perspektywy RŚA, może zapobiec islamizacji Afryki? Prezydent Michel Djotogia, który dokonał przewrotu, już w 2010 r. mówił o stworzeniu państwa islamskiego z terenu Darfuru, Czadu, Sudanu i RŚA…

Najgorsze konsekwencje obecnego konfliktu to nie są zniszczenia materialne, bo już nieraz odbudowywaliśmy swe domy. Zostało zabite społeczne zaufanie, zupełnie zerwano więzi społeczne, ludzie stali się podejrzliwi wobec siebie. Rozwiązania naszego konfliktu nie przyniesie broń. Może to nastąpić tylko dzięki dialogowi. Musimy wsłuchać się w cierpienia naszego narodu, który już nie widzi szans na przyszłość. Odmienność, także ta religijna, musi być uznana za bogactwo, a nie źródło problemu czy podziału.

Rozmawiamy w czasie Ogólnonarodowego Forum Pojednania. Czego po nim się spodziewacie?

Mam nadzieję, że ludzie będą chcieli ze sobą szczerze rozmawiać. Chciałbym, by uczestnicy forum naprawdę przyjrzeli się aktualnej sytuacji w naszym kraju i całym regionie. Trzeba jasno pokazać rządzącym, że muszą budować demokrację, troszczyć się o dobro wspólne i do tego wykorzystywać swe stanowiska. I trzeba dobrze zastanowić się, kogo wskazać w przyszłych wyborach na najważniejsze stanowiska w państwie. Naród jest już bardzo umęczony, spragniony pokoju, marzy o jedności i pojednaniu. W czasie forum musimy pamiętać o ludziach, którzy od wielu miesięcy żyją w buszu i w obozach dla uchodźców. Szerzą się choroby, dzieci nie chodzą do szkoły, rodzice nie pracują. To forum musi pomóc tym ludziom wrócić do ich domów. Musi ono także doprowadzić do rozbrojenia. Dopóki w kraju będzie tyle broni co teraz, nie ma szans na pokój. W spotkaniu obok przedstawicieli rządu przejściowego uczestniczą przedstawiciele wszystkich ugrupowań rebelianckich, a także uchodźców, obecne są Platforma Międzyreligijna i Kościół, a także islamscy imamowie. Nasza przyszłość jest w naszych rękach.

Kiedy się ląduje w stolicy RŚA, wzdłuż pasa widać niezliczone namioty uchodźców…

Widziałaś już ich niewiele. Wcześniej mieszkało w nich 150 tys. ludzi. Teraz zostało 40 tys. Osoby, które tam mieszkają, straciły domy i nie mają dokąd wrócić, a państwo im nie pomaga. To są bohaterowie codzienności, walczący o przetrwanie swych dzieci i najbliższych. Ich powrót do domu to zasadniczy warunek budowania pokoju. Człowiek jest zdolny do przemiany, jest zdolny pokonać nawet najgorsze zło. Jest w stanie dopuszczać się okrutnych zbrodni, ale i prosić o wybaczenie i stawać się lepszym. Jako ludzie Boga musimy w to wierzyć. Chociaż patrząc na bestialstwa, których świadkiem była nasza ziemia, ma się wrażenie, że człowiek sięgnął dna i że w ludziach pozostały tylko zło i pragnienie zemsty. Dlatego nie możemy ustawać w błaganiach, by w mieszkańcach RŚA zwyciężył rozsądek, by wiara w Boga zaowocowała w ich sercach, by nie słuchali ludzkich rozkazów: strzelaj, zabijaj, ale wsłuchali się w słowa Biblii: nie będziesz zabijał i czynił zła, nawet jeśli tak mówi ci instynkt. Mogę długo wymieniać przykłady zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów, którzy chronili ludzi drugiej religii, ryzykując życiem swoim i swych rodzin. O nich też trzeba mówić, a nie tylko o tych, którzy bestialsko mordowali.

W sierpniu planowane są wybory prezydenckie, a potem wizyta papieża Franciszka…

Mam nadzieję, że wszystko przebiegnie spokojnie i zgodnie z planem. Ojciec święty ma nas odwiedzić 29 listopada i na stołecznym stadionie odprawić Mszę w intencji pojednania narodowego. Zaprosiłem papieża, ponieważ jestem przekonany, że jako człowiek czujący doskonale problemy ludzi cierpiących przywiezie nam nadzieję. Wielu myśli, że nie tylko ludzie, ale nawet Bóg zapomniał już o Republice Środkowoafrykańskiej, a papież właśnie w Jego imię przywiezie ewangeliczne przesłanie pokoju i pojednania. Poprosiłem wiernych w całym kraju, by codziennie odmawiali Różaniec, prosząc, by Bóg przez tę wizytę nas oczyścił i uczynił zdolnymi do przebaczenia i pojednania. Przywracanie braterstwa, podnoszenie go z gruzów wzajemnych uprzedzeń i nienawiści jest bardzo potrzebne. Pozwolisz, że powiem coś specjalnie dla Polaków?

Oczywiście…

Dziękuję za ofiarę ks. Mateusza Dziedzica. Gdy rozmawiałem z rebeliantami, którzy go przetrzymywali, powiedziałem im, że ci, którzy porywają ludzi Boga, sami kiedyś staną się zakładnikami, ponieważ za takie zbrodnie trzeba odpowiedzieć, nawet jeśli komuś się wydaje, że dokonuje ich w imię wzniosłych idei. Wkład misjonarzy w budowanie pokoju jest ogromny. Zostali przy cierpiących ludziach w najtrudniejszym momencie. Ludzie, którym przyjechali służyć, nigdy nie zapomną tego, że przy nich zostali.

TAGI: