Świat oszalał

Andrzej Macura

Nie jestem psychiatrą. Objawy są jednak tak oczywiste, że nie pozostawiają najmniejszych wątpliwości.

Świat oszalał

Militarne postępy Państwa Islamskiego zadziwiają. Mimo zapowiadanej i w sumie rozpoczętej jakiś czas temu ofensywy szerokiej koalicji jego przeciwników – udało się jej odbić iracki Tikrit – dżihadyści wciąż odnoszą sukcesy. Niedawno zdobyli irackie Ramadi, teraz syryjską Palmyrę. Gołym okiem widać, że w grę muszą wchodzić sprzeczne interesy różnych stron konfliktu, które islamiści świetnie wykorzystują. W co gra Zachód, w co Turcja, w co Iran, w co władze w Bagdadzie, a w co lokalni kurdyjscy czy iraccy przywódcy widać po tym, co się dzieje. Odtworzenie układu sił sprzed wybuchu islamskiej rewolucji już raczej nie wchodzi w grę. Pewnie zresztą graczom zupełnie na tym nie zależy.  Trudno, trzeba pogodzić się z faktem, że świat się zmienia. Ale trudno pogodzić się z podejściem do tego konfliktu ludzi Zachodu.

Parę dni temu, jak wspomniałem,  islamiści zdobyli starożytną Palmyrę. Czytam informację o smsie wysłanym przez mieszkającego w jego okolicy księdza ks. Jacquesa Mourada: „islamiści ucinają głowy, módlcie się za nas”. Dziś kolejna, że w mieście tym zabito ok. 400 osób, zapewne zwolenników władz w Damaszku. Straszne. Ze sporej części informacji wynika natomiast - niekoniecznie tej ostatniej - że Zachód przejęty jest nie śmiercią ludzi, ale przede wszystkim możliwością zniszczenia zabytków Palmyry, wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wystarczy spojrzeć na tytuły informacji (nie tylko w języku polskim) czy zobaczyć ile w nich współczucia dla ludzi, a ile biadolenia nad zabytkami. Czy to hierarchia wartości normalnych, prawych  ludzi?  A może w grę wchodzi fakt, że nie giną Westmeni, ale jacyś tam Syryjczycy? Tak czy owak pokazuje to, że ludziom Zachodu ostro pomieszało się w głowach.

Widząc coś takiego przestaję się dziwić takim sprawom, jak wyniki głosowania nad związkami homoseksualnymi w Irlandii. Od ludzi szalonych trudno wymagać, by postępowali rozsądnie i dalekowzrocznie. Ale jeśli tak jest, to co jeszcze nas czeka?