Kino czy e-kino?

Piotr Drzyzga

Kino ma 120 lat. Z tej okazji, na trwającym właśnie festiwalu w Cannes, konkursowemu jury przewodzą Joel i Ethan Coenowie.

Kino czy e-kino?

Ma to być ponoć swoisty hołd dla innych słynnych filmowych braci, czyli Augusta i Louisa Lumiere, od których zaczęło się kino. Czy skończy się ono właśnie na Coenach?

Pytanie to, rzecz jasna, nieco prowokacyjne, a przy tym nieustannie powracające w dziejach światowej kinematografii. Dźwięk, kolor, telewizja, kasety video… - po pojawieniu się każdej z tych nowinek, wieszczono koniec klasycznego kina. Tymczasem ono trwa. Wciąż się rozwija. Zachwyca. Zaskakuje.

Jeżeli coś jest dziś problemem (lub potocznie mówiąc: zagwozdką), to kwestia dystrybucji. Ciekawie pisze o tym Marcin Adamczak w aktualnym numerze miesięcznika „Kino” (tekst „Dystrybucja filmowa na rozdrożu”).

Coraz więcej filmowych produkcji omija kina. Nie wszystkie trafiają na płyty DVD. Fani poszczególnych reżyserów, czy aktorów muszą się dziś nieźle natrudzić, by dotrzeć do nowych tytułów. Nigdy nie wiadomo bowiem, który serwis VOD i jak długo będzie udostępniał dany tytuł. Będzie dostępny tylko sieci, a może w którejś z płatnych stacji telewizyjnych?

Przemiany, których jesteśmy świadkami, dobrze ilustruje zamieszanie wokół komediowego westernu „The Ridiculous Six” (oryginalny tytuł nawiązuje do klasyki gatunku, czyli „Siedmiu wspaniałych”).

Film z Adamem Sandlerem w roli głównej miała nakręcić wytwórnia Warner Bros. Tak się jednak nie stanie. Produkcją zajmie się portal internetowy Netflix i to dla jego subskrybentów powstanie ten oraz trzy inne, nowe filmy Sandlera. „Film nie będzie miał dystrybucji kinowej i jest tworzony wyłącznie dla platformy Netflix” - informował niedawno Oskar Rogalski na stronie naekranie.pl. 

W ostatnich latach takich przypadków jest coraz więcej. Powstają seriale pokazywane wyłącznie internecie, a znani aktorzy są angażowani do zupełnie nowych, najczęściej krótkich form filmowych (np. gwiazda „Przyjaciół”, Lisa Kudrow, występuje ostatnio w pokazywanym m.in. na Youtube cyklu „Web Therapy”). 

W nowym, wspaniałym, audiowizualnym świecie sporo się więc dzieje, ale czy jeden człowiek jest to wszystko w stanie jakoś ogarnąć? Z własnego doświadczenia wiem, że nie. Na coraz więcej nowych filmów raczej się „wpada”. Od przypadku do przypadku. Od kliknięcia do kliknięcia.

Tak to dziś wygląda. Tak się dziś ogląda…