Serce przebadane

ks. Roman Tomaszczuk

publikacja 18.05.2015 06:00

Do tego dnia przygotowywali się przez pięć lat studiów filozoficznych i teologicznych (kończą pisać prace magisterskie), formacji duchowej i dojrzewania osobowości.

 Prostracja – jeden z najmocniejszych znaków podczas święceń ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość Prostracja – jeden z najmocniejszych znaków podczas święceń

Zapraszamy do udziału

Na ostatniej prostej towarzyszyli im księża: Krzysztof Iwaniszyn i Janusz Michalewski. – Ks. Iwaniszyn, bo jest naszym ojcem duchownym i to od samego początku, od pierwszego roku. On był z nami jakby z urzędu – wyjaśnia Mateusz Kulig, a Krzysztof Augustyn dodaje. – Do poprowadzenia rekolekcji przed święceniami diakonatu poprosiliśmy także ks. Janusza Michalewskiego, ponieważ „jest dobry w te klocki”. Jest kompetentny w zakresie życia duchowego, ma kapłańskie doświadczenie i łączy to, co duchowe, z wiedzą o człowieku, szczególnie psychologiczną – argumentuje, a reszta nowych diakonów dorzuca, że brali pod uwagę także o. Kicińskiego, ks. Szajdę czy ks. Czubaka.

Dk. Krzysztof Augustyn (25 lat)

– Poruszyło mnie to, że Bóg nie koncentruje się na mojej niewierze czy braku ufności. On chce, żebym był prawdziwy, niezależnie od tego, co aktualnie odczuwam w sercu. Jedyna rzecz, której Bóg nie może zdzierżyć, to hipokryzja, aktorstwo, udawanie przed Nim, że wszystko jest w porządku, kiedy tak naprawdę jest zupełnie inaczej.

Dk. Damian Kowalski (32 lata)

– Zrozumiałem wartość i cel swojej posługi jako diakona, lepiej rozumiem, co to znaczy, że jestem posłany do służenia Bogu i ludziom.

Dk. Mateusz Kulig (24 lata)

– Może to banalne, ale najbardziej poruszała mnie obecność Boga. Jego wierność i działanie. W czasie adoracji pokazywał mi te miejsca w sercu, które są jeszcze poranione, i zapewniał, że potrafi je uleczyć.

Dk. Kamil Osiecki (24 lata)

– Dotknęła mnie prawda o tym, że słowo Boga działa, jak chce. Ks. Janusz, wprowadzając nas w medytacje, wchodził głęboko w teksty biblijne i pozwalał działać Bogu, nie przesłaniać Go. Szczególnie ważna dla mnie okazała się medytacja o Eliaszu uciekającym przed Izebel.

Dk. Wojciech Sznajder (27 lat)

– Odkryłem, że wrażliwe i uporządkowane serce jest podstawą życia kapłańskiego, bo z niego spontanicznie wychodzi dobro.

Idziemy, ale nie bez obaw

Z chwilą przyjęcia święceń diakoni stali się duchownymi. Dzień wcześniej w zaciszu seminaryjnej kaplicy położyli rękę na ewangeliarzu i przysięgali posłuszeństwo biskupowi, wierność nauce Kościoła, modlitwę liturgią godzin i życie w celibacie. Zdecydowali się na krok, który będzie miał konsekwencje w całym ich życiu. Nie idealizują przyszłości, znają siebie i rozumieją świat. Czego się obawiają?

Dk. Krzysztof Augustyn

– Że jako duchowny będę szukał realizacji własnych planów, wizji, zamiast odczytywania tego, co chce ode mnie Bóg. Że zamiast w każdym, nawet po ludzku trudnym wydarzeniu dostrzegać Boży plan, będę szukał własnej wygody.

Dk. Marcin Banaczyk

– Niczego się nie boję. Towarzyszy mi cytat z Pisma Świętego: „Pan jest z Tobą, dzielny wojowniku” (Sdz 6,12).

Dk. Damian Kowalski

– Boję się nowych wyzwań, które stawia współczesność. Za swoje uznaję też słowa ks. Jana Twardowskiego: „Własnego kapłaństwa się boję, własnego kapłaństwa się lękam i przed kapłaństwem w proch padam i przed kapłaństwem klękam”. No i czy uda mi się pogodzić pracę duszpasterską z własnym uświęceniem?

Dk. Mateusz Kulig

– odpowiedzialności. Od chwili wstąpienia w szeregi duchowieństwa przestaję odpowiadać tylko za siebie. Od tego momentu staję się odpowiedzialny za Kościół – Lud Boży. Mam świadomość tego, że ludzie będą mnie obserwować uważniej i niekiedy na podstawie tych obserwacji będą budować obraz Kościoła i duchowieństwa. Kiedyś zdam sprawę z tego, jak bardzo troszczyłem się o siebie, a jak mocno o owczarnię Dobrego Pasterza.

Dk. Kamil Osiecki

– Boję się tego, co nieznane, tego, czym Pan Bóg może mnie zaskoczyć. Moim największym lękiem jest to, że ulegnę pokusie ułożenia sobie życia po swojemu i w ten sposób będę „przeszkadzał” Bogu działać w moim życiu.

Dk. Wojciech Sznajder

– Nieodwołalności aktu święceń – tego się boję. Decyzja jest, ale zawsze pozostaje pewien strach. Inna sprawa, że coraz bardziej czuję własną nędzę, niegodność wobec tak wielkiego daru. Ufam jednak, że Bogu to nie przeszkadza, chce mnie takiego, jakim jestem, mimo że wielu jest lepszych ode mnie.

Święcenia diakonatu po raz pierwszy w historii diecezji odbyły się przed święceniami prezbiteratu. Dotychczas miały one stałą datę: 26 czerwca (wtedy obchodzi się św. Jana Chrzciciela, patrona archidiecezji wrocławskiej), jednak wobec zmian w całej metropolii także bp Ignacy Dec zdecydował, że odbywać się będą wcześniej, w uroczystość patrona diecezji, św. Stanisława biskupa i męczennika. – W ten sposób w diecezji zawsze są diakoni pełniący swoją służbę – wyjaśnia Matusz Kulig.

TAGI: