Drużyna papieża. Kardynał stróż

Mariusz Majewski

publikacja 07.05.2015 12:57

Kim jest kard. Gerhard Ludwig Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary?

Drużyna papieża. Kardynał stróż Roman Koszowski /Foto Gość Ks. abp Gerhard Ludwig Muller – Prefekt Kongregacji Nauki Wiary

W 2012 r. niemiecki hierarcha objął urząd, który swoją osobowością i teologiczną wielkością naznaczył jego rodak, nazywany „pancernym kardynałem”, późniejszy Benedykt XVI. Gdy został wybrany na papieża, jego miejsce w newralgicznej dykasterii Stolicy Apostolskiej zajął amerykański kard. William Levada.

Po osiągnięciu przez niego wieku emerytalnego, papież postawił na dotychczasowego biskupa Ratyzbony Gerharda Müllera, który nie był wymieniamy w pierwszym szeregu faworytów. Jednocześnie Niemiec został także przewodniczącym Papieskiej Komisji Ecclesia Dei, Papieskiej Komisji Biblijnej oraz Międzynarodowej Komisji Teologicznej.

Na watykańskiej giełdzie szybciej przymierzany był do funkcji przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Po ogłoszeniu jego nominacji, tak zwani postępowi teologowie oraz komentatorzy nie kryli zawodu. Kolejne miesiące mogły ich tylko utwierdzać w tym, że trudno oczekiwać wspomagania czy inicjowanie wielkich zmian po kardynale, który powtarza, że „nauczanie Kościoła nie jest jakąś teorią, lecz opiera się na wierności Słowu Bożemu.” I zapewnia w wywiadzie dla „National Catholic Register”, że zamierza stać na straży wierności doktrynie aż do przelania krwi.

Synodalny chrzest

Jak na razie niemiecki kardynał nie musiał jeszcze przelewać krwi, ale wiele razy zdążył już interweniować, przypominając, czym jest Kościół i co naucza oraz jakie są jego rola i posłannictwo. Głos kard. Müllera jest słyszalny, bo mówi zdecydowanie, używając obrazowego języka. W ostatnich kilkunastu miesiącach głównym frontem jego walki są tematy małżeństwa i rodziny.

W wywiadzie dla francuskiego tygodnika "La Vie" prefekt Kongregacji Nauki Wiary podkreślił, że wszyscy są zgodni, co do tego, że trzeba pomóc wiernym, którzy żyją w nieuporządkowanej sytuacji jako rozwodnicy w nowych związkach. Nie można jednak tracić właściwej optyki. - Głównym celem synodu nie jest dyskusja o problemie rozwodników w nowych związkach, ale potwierdzenie roli małżeństwa jako fundamentu społeczeństwa i wspólnoty Kościoła – podkreślił.

Kard. Müller przyznaje, że pójście na kompromis byłoby dla wszystkich łatwym rozwiązaniem. - Nie można jednak dostosowywać nauczania Kościoła do oczekiwań naszych zeświecczonych krajów, ani zaakceptować chrześcijaństwa powierzchownego, które rozpowszechniło się w wielu krajach Europy. Takie powierzchowne chrześcijaństwo, rzutuje na poglądy i zachowania osób, które przyjęły chrzest, ale nie przyjmują istoty chrześcijańskiej wiary – zauważa kard. Müller

Nauczanie Kościoła o małżeństwie i rodzinie jest bardzo jasne. Opiera się na Słowie Bożym i zostało potwierdzone przez Sobory i liczne dokumenty Stolicy Apostolskiej. Kościół nie może go zmienić – ucina dyskusje, które wychodzą poza istotę sprawy.

Niemiecki kardynał tłumaczy, że jako przełożony Kongregacji Nauki Wiary ma obowiązek stania na straży całego orędzia chrześcijańskiego i jego upowszechniania. - Głębsze zrozumienie pełni nauczania Kościoła oraz promowanie integralności wiary pomaga wydobyć wewnętrzne piękno i atrakcyjność tego, co Bóg w swojej hojności ofiarował nam przez Jezusa Chrystus – wyjaśnia kard. Müller.

Niemiec contra Niemcy

Prefekt Kongregacji Nauki Wiary nie stroni od konfrontacji i dyskusji, jeśli tylko sytuacja tego wymaga. Nie unika ich nawet, gdy musi to robić w stosunku do swojego rodzimego episkopatu. Koronnym na to dowodem jest chociażby odpowiedź na propozycję sformułowaną przez przewodniczącego niemieckiego episkopatu kard. Reinharda Marxa.

– Pomysł, według którego episkopaty miałyby same podejmować decyzje w sprawach małżeństwa i rodziny, jest całkowicie antykatolicki. Słowa kard. Marxa budzą demony, które zażegnały ostatnie sobory – ocenił prefekt Kongregacji Wiary.

Wyjaśnił też, że przewodniczący episkopatu nie jest nikim więcej, jak „technicznym moderatorem”, a z jego tytułem „nie jest powiązany żaden specjalny autorytet nauczycielski”. - Kościół nie jest sumą Kościołów lokalnych, których przewodniczący wybieraliby sobie szefa na jakimś uniwersalnym poziomie – dodał.

Zresztą hierarcha widzie ten problem szerzej i zwraca uwagę na występującą wśród katolików na Zachodzie „lekką wersję katolicyzmu”, która ogranicza się formalnego kultu oraz wybiórczego akceptowania nauki Kościoła. - W katolicyzmie natomiast chodzi o coś znacznie więcej. Chodzi o to,  aby w procesie odnowy odrzucić „starego Adama” i ożywić w sobie nowego człowieka napełnionego Łaską Boga – tłumaczył w wywiadach dla niemieckich i francuskich mediów.

W innym miejscu jeszcze to rozwinął stwierdzając, że „Jezus nie przyszedł na świat po to, aby głosić zwykłe teorie, które uspokajają sumienie i ostatecznie pozostawiają rzeczy takie, jakie one są, nie zmieniając „ustalonego porządku”. Kard. Müller podkreślił, że Jezus odnowił stworzenie, głosząc nawrócenie, które jest możliwe dla wszystkich, „gdyż On pokonał już ostatecznie grzech: wskazał nam kierunek, którego podstawą są normy moralne.”

- Dlatego autentyczne życie chrześcijańskie nie jest łatwe, wymaga osobistego zaangażowania w zmianę własnego postępowania, nie godzi się na kompromisy między objawieniem i światem, nie akceptuje fałszywej antropologii. Nie można rano iść do Kościoła, a wieczorem do domu publicznego – tłumaczył purpurat.

Od Lehmanna do Ratzingera

Kard. Gerhard Müller urodził się w ostatnim dniu 1949 roku w Moguncji. Studiował na uniwersytecie w rodzinnym mieście, a także w Monachium i Fryburgu. W 1977 roku obronił doktorat z teologii dogmatycznej na podstawie pracy „Kościół i sakramenty w bezreligijnym chrześcijaństwie. Wkład Dietricha Bonhoeffera w sakramentologii ekumenicznej”. Zarówno doktorat jak i habilitację, której tematem był kult świętych robił pod kierunkiem kard. Karla Lehmanna.

Były przewodniczący niemieckiego episkopatu jest uczniem Karla Rahnera. A okres, gdy kształcił się pod jego bokiem, przypada na czas Soboru Watykańskiego II. Rahner był wówczas oficjalnym teologiem soborowym, podobnie jak Joseph Ratzinger. Późniejszy papież wspominał po latach, że ze swoim rodakiem żyli wówczas na dwóch innych teologicznych planetach.

Z tej racji kard. Müller od początku swojej biskupiej drogi niejako automatycznie kojarzony był raczej z tzw. postępowcami. Kard. Lehmann przynajmniej kilkakrotnie wchodził w spór z Kongregacją Nauki wiary, zwłaszcza gdy chodzi o sprawy moralności i ekumenizmu.

Tym większe było zdziwienie komentatorów, że w 2000 r. profesor teologii w Monachium G. Müller, jako jeden z niewielu przedstawicieli teologii niemieckiej zdecydował się na publiczne poparcie dla deklaracji „Domius Jesus”. Wyszła ona z Kongregacji Nauki Wiary kierowanej przez kard. Ratzingera.

Dwa lata później został biskupem i objął diecezję Ratyzbony. Za swoje pasterskie hasło przyjął słowa „Domius Jesus”. Kilka lat później gościł w swojej diecezji niemieckiego papieża, podczas jego pierwszej pielgrzymki do ojczyzny.

O papieżu-seniorze mówi, że jego talent teologiczny to charyzmat, który służy budowaniu Kościoła. - Benedykt XVI to jeden z największych teologów, którzy zasiadali na Stolicy Piotrowej. Pod tym względem można go jedynie porównywać z Leonem Wielkim i Benedyktem XIV – stwierdził kard. Müller. W Ratyzbonie założył pierwszy na świecie Instytut Papieża Benedykta XVI. A także zainicjował wydawanie przez tę instytucję dzieł zebranych papieża.

Biskupem Ratyzbony był przez 10 lat. W tym czasie został włączony jako członek w prace Kongregacji Nauki Wiary i Papieskiej Rady ds. Kultury. W  niemieckim episkopacie odpowiadał za kontakty ze wspólnotą ewangelicką oraz Niemieckim Kościołem Prawosławnym. Przed jubileuszem 500-lecia reformacji zachęcał do bardziej szczegółowego katolickiego badania nauczania Marcina Lutra doceniając ważne elementy jego teologii. Ale równocześnie wzywał luterańskich duchownych do odcięcia się od jego wypowiedzi krytykujących papiestwo.

Jasno mówi do teologów, że Kościół i teologia istnieją po to, by ewangelizować, a nie po to, by zadowalać się osiągnięciami wypracowanymi za biurkiem. - Zarządzanie Kościołem polega przede wszystkim na przyjmowaniu ludzi i obdarzaniu ich życiem, które pochodzi od Boga. Biskup ma w tym naśladować Chrystusa Dobrego Pasterza. Tego uczył Benedykt XVI, opierając się również na doświadczeniu swojego udziału w Synodach Biskupów. To również obecne jest w nauczaniu Papieża Franciszka – podkreślił szef Kongregacji Nauki Wiary.