GOSC.PL |
publikacja 28.05.2015 06:00
Niektóre zasłaniają oczy, inne na kilkuminutowy obraz patrzą z otwartymi buziami. W tle słychać utwór „We Are The Word”. Ktoś mógłby zapytać, co dzieci z III klasy szkoły podstawowej mogą wiedzieć na temat głodu na świecie, misji, akcji humanitarnych czy pomocy uchodźcom. Okazuje się, że wiedzą zaskakująco dużo.
ks. Rafał Pastwa /Foto Gość
Dla członków Ogniska Misyjnego pomoc potrzebującym jest czymś naturalnym
Dzwonek na lekcję. Za oknami pachną kwitnące krzewy. Jednak okna są zasłonięte roletami. Nauczycielka robi wstęp, potem prowadzi modlitwę w intencji osób żyjących w ubóstwie. Dzieci się modlą, głośno, szczerze. Rozpoczyna się prezentacja filmu na temat głodu na świecie.
Mali misjonarze
– Po powrocie ze spotkania Ogniska Misyjnego opowiadamy rodzicom i rodzeństwu o tym, czego się dowiedzieliśmy. Bardzo dużo nauczyłam się o kontynencie afrykańskim, o problemach ludzi tam żyjących, wojnach, chorobach i głodzie. Nie boję się tych strasznych rzeczy, ale modlę się w intencji tych wszystkich osób i o pokój na świecie. W przyszłości chcę jeszcze bardziej pomagać tym, którzy mają gorzej niż dzieci mieszkające w Lublinie – mówi Joasia Kamińska z klasy trzeciej w Szkole Podstawowej nr 22 w Lublinie.
Zobaczyć nosorożce
Film nie przedstawiał radosnej zabawy gromadki dzieci, ale głód, cierpienie i śmierć najmłodszych – spowodowane działaniami dorosłych. Czy to nie za bardzo drastyczne dla uczniów III klasy szkoły podstawowej? – Film podobał mi się ze względu na przesłanie. Dowiedzieliśmy się, jak żyją dzieci w biednych krajach. My mamy wszystko, a nasi rówieśnicy często nie mają nic – mówi Kuba Cristóvão z klasy III. – Jesteśmy dziećmi, więc możemy pomagać w ograniczony sposób, ale wiem, że bardzo skuteczna jest modlitwa i nawet najdrobniejsze datki, którymi pomagają nasi rodzice – tłumaczy Kuba. Każdego miesiąca dzieci zbierają drobne dla Marii Luizy, która jest ich potrzebującą koleżanką z Kamerunu. – Moja mama uważa, że trzeba pomóc każdemu, kto tej pomocy potrzebuje. Mój tata pochodzi z Angoli, przyjechał do polski w wieku 18 lat. Nauczył się polskiego i spodobało mu się. W Angoli mam kuzynów, ciocię, wujka i babcię. W najbliższe ferie zimowe pojadę tam z moimi rodzicami i bratem – tłumaczy K. Cristóvão.
Przypadkowa rola
W lekcji prowadzonej przez Elżbietę Czarnotę uczestniczy ósemka dzieci, które w czerwcu, podczas niedzieli misyjnej w parafii św. Józefa w Lublinie przystąpią do Ogniska Misyjnego. Jednak cała klasa bierze aktywny udział w zajęciach. Są elementy zabawy, pracy plastycznej. Efekty są niezwykłe. – Podoba mi się, że uczymy się pomagać innym. Wszyscy razem możemy dużo więcej niż pojedynczo – mówi Wiktoria Sieroń. Niektórzy uczniowie trafili do Ogniska Misyjnego zupełnie przypadkiem. – Kiedy koledzy uczyli się ról przed kolędą misyjną, zostałem z kolegą i nauczyłem się roli Józefa, bo nie miałem co robić. Spodobało mi się i już zostałem. Rodzice też są zadowoleni – opowiada Grzegorz Szymczyk. Ognisko Misyjne istnieje już od 25 lat. Założyła je pani Elżbieta w dość niezwykłych okolicznościach. – Bardzo chciałam pracować na misjach. Wyjechałam nawet do Afryki, jednak ze względu na zły stan zdrowia musiałam wrócić do Polski. Dlatego postanowiłam działać na rzecz misji tu, gdzie mieszkam i pracuję. Jednak nie zdołałabym zrobić niczego bez pomocy ks. prał. Stanisława Dziwulskiego – opowiada. Ognisko Misyjne przy parafii św. Józefa na LSM-ie nie jest zbyt liczne, jednak zrodziło dwa powołania misyjne. – To konkretny owoc naszej pracy i modlitwy oraz wsparcia ze strony naszych parafian i księży – dodaje E. Czarnota.
Palce papieża Franciszka
Nauczycielka religii podkreśla, że wielką pomoc w pracy z dziećmi stanowią słowa papieża Franciszka wypowiedziane podczas ostatniego Wielkiego Postu. – Nazywamy to dłonią albo łapką, bo jest 5 wskazań. Poprosił, aby wszystkie dzieci starały się czynić dobro, zaczynając od siebie, pamiętając o słabych i chorych oraz by zachowywały wierność Jezusowi – wyjaśnia.
Ostatnia szansa
Obecnie grupa pani Elżbiety przygotowuje się do wyjazdu na IV Kongres Misyjny do Warszawy, podczas którego zaplanowano stację dla dzieci. – Pojedziemy ze specjalnie przygotowanymi strojami i rekwizytami. Nasza archidiecezja reprezentuje grupę zieloną, która symbolizuje solidarność z kontynentem afrykańskim – wyjaśnia E. Czarnota. – To nie jest nadzwyczajne działanie, ale podstawowa forma duszpasterstwa. To, co możemy robić na poziomie każdej parafii, to uświadamianie potrzeb misyjnych Kościoła. Jest też nadzieja, że jeśli będzie mocna formacja misyjna w parafii, to z czasem zrodzi się powołanie misyjne z tej wspólnoty – tłumaczy ks. dr Wojciech Rebeta, dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Archidiecezji Lubelskiej.