Człowiek nie jest bogiem

publikacja 10.05.2015 06:00

O modzie na św. Charbela, o tym, co mogą święci i mannie św. Mikołaja mówi ks. Zbigniew Chromy, specjalista z teologii fundamentalnej.

– Ulubieni święci? – Maryja i Józef przede wszystkim – mówi ks. Zbigniew Chromy Ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość – Ulubieni święci? – Maryja i Józef przede wszystkim – mówi ks. Zbigniew Chromy

Ks. Roman Tomaszczuk: Dzisiaj, kiedy mamy „swojego” świętego papieża, po co brać pod uwagę jeszcze innych świętych?

Ks. Zbigniew Chromy: Odpowiadając na to pytanie, posłużę się wypowiedzią św. Teresy z Avila, wielkiej czcicielki św. Józefa: „Obrałam sobie za orędownika i patrona chwalebnego świętego Józefa, usilnie jemu się polecając. I poznałam jasno, że jak w tej potrzebie, tak i w innych pilniejszych jeszcze, w których chodziło o cześć moją i o zatracenie duszy, Ojciec ten mój i Patron wybawił mię i więcej mi dobrego uczynił, niż sama prosić umiałam. (...) Jest to rzecz zdumiewająca, jak wielkie rzeczy Bóg mi uczynił za przyczyną tego chwalebnego Świętego, z ilu niebezpieczeństw na ciele i na duszy mię wybawił. Innym Świętym, rzec można, dał Bóg łaskę wspomagania nas w tej lub owej potrzebie, temu zaś chwalebnemu Świętemu, jak o tym wiem z własnego doświadczenia, dał władzę wspomagania nas we wszystkim”. Z tego wypływa jasny wniosek, oparty także na dogmacie świętych obcowania (communio sanctorum): Pan Bóg chętnie posługuje się świętymi i aniołami, aby przez ich pośrednictwo udzielać nam różnych łask.

I jeszcze jedna wersja: dzisiaj, gdy mamy lekarzy, komputery i meteorologów, po co pamiętać, który święty jest od gardła, który od deszczu, a który od niepłodności?

Dlatego, że czasem np. sami lekarze uczciwie stwierdzają, że nic więcej nie mogą, że „wszystko w ręku Boga”. Historia takich miejsc jak Lourdes, Fatima, Cascia (św. Rita) wyraźnie potwierdza racjonalność takiego podejścia. Tzn. oczywiście trzeba korzystać z wiedzy, ale należy również pamiętać, że człowiek nie jest bogiem i potrzebuje Bożej pomocy, Jego łaski, a tej Bóg udziela za pośrednictwem orędowników, np. tych 14 wspomożycieli ze średniowiecza.

Kult świętych łatwo sprowadzić do jakiegoś rodzaju magii, gdzie tylnymi drzwiami chce się załatwić coś, na co Pan Bóg nie chciałby odpowiedzieć, gdyby Go poproszono wprost?

Nie sądzę, że tak jest. Żaden święty nie uprawia partyzantki duchowej. Na przykład w czasie egzorcyzmów (dziś modny temat) zły duch o Matce Bożej mówił tak: „za mało czcicie Maryję, zapominając, że jeśli oddajecie Jej cześć, to tak naprawdę oddajecie cześć Bogu, który Ją uczynił taką, jaka jest, ze względu na was”.

Za co cenisz św. Stanisława, patrona diecezji, a za co św. Wacława, o którego relikwie się postarałeś?

Najpierw chciałem zaznaczyć, że osób zaangażowanych w sprowadzenie relikwii św. Wacława było wiele: najpierw ksiądz biskup, dalej proboszcz katedry i jeszcze kilka osób, owszem, ze mną włącznie. Odpowiadając zaś: św. Stanisław to niezłomny pasterz, niebojący się upomnieć nawet monarchy (któremu zawdzięczał wiele) w imię prawdy; z kolei św. Wacław, (podobnie jak św. Stanisław, patron Królestwa Polskiego) jest przykładem kogoś, dla kogo miłość do Chrystusa jest ważniejsza niż więzy krwi. „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 10, 37-39). Taka postawa wymaga wielkiej wiary i odwagi, a św. Wacław ją posiadał. Za to go cenię. Dziś jest to bardzo aktualne, tzn. bycie świadkiem Ewangelii we własnej rodzinie jest bardzo trudne, choć może nie grozi za to utrata życia.

Raz w miesiącu w katedrze jest specjalne nabożeństwo do św. Stanisława, a w inny dzień do św. Wacława, tłumów nie ma.

No tak... ale może bierze się to z niezrozumienia. Patronowie są dawani po to, aby się do nich zwracać w różnych potrzebach. Dlatego powstały te dwa nabożeństwa. 8. dnia każdego miesiąca do św. Stanisława i 28. dnia każdego miesiąca do św. Wacława – wieczorem na zakończenie adoracji, a potem Msza św. ku czci któregoś z dwóch patronów. Co ciekawe, w katedrze praskiej, skąd otrzymaliśmy relikwie św. Wacława, również 28. każdego miesiąca Czesi modlą się do św. Wacława. Zachęcam do wzywania wstawiennictwa tych świętych.

I relikwie tych świętych nie pomagają (św. Stanisława są od dawna), za to do Charbela czy Jana Pawła II – owszem, chętnych jest zawsze wielu. Moda?

Tak, trochę moda. Jednak nie chcę przez to powiedzieć, że św. Charbel czy zwłaszcza św. Jan Paweł II to słabi orędownicy. My w katedrze świdnickiej otrzymaliśmy od Boga, za pośrednictwem Kościoła, tych dwóch, po to, by przez nich prosić o potrzebne łaski.

A Twój ulubiony święty to…

Mam wielu. Matka Boża, św. Józef, św. Michał Archanioł, św. Pio, św. Katarzyna ze Sieny, św. Brygida Szwedzka, św. Mikołaj, oczywiście apostołowie, do których grobów staram się pielgrzymować co roku, św. Wawrzyniec. Gdybym miał wybrać, to oczywiście nie będę oryginalny – tych dwoje pierwszych – wiadomo dlaczego.

A jednak nie wymieniłeś ani Stanisława, ani Wacława… A trudno było dostać relikwie św. Wacława?

Pisze się prośbę do kustosza relikwii, w tym przypadku kard. Duki z Pragi, którą opiniuje także nasz biskup. Czy trudno? W tym przypadku nie było trudno. Kard. Duka jest wielkim przyjacielem Polski i Polaków.

Jak używać relikwii, żeby nie były talizmanem… Wielu ma taką pokusę i jej ulega.

Problem z tym miał racjonalista św. Augustyn, który początkowo zwalczał kult relikwii. Dopiero kiedy na odkrytych grobach męczenników zaczęły dziać się cuda, dał za wygraną. Nie wszystko da się racjonalnie wytłumaczyć. Doświadczenie kościelne mówi, że tam, gdzie są relikwie świętych, i gdzie są otaczane czcią, jakoś „prędzej” otrzymuje się łaski, o które się zabiega. Przykładem może być Cascia (św. Rita), San Giovanni Rotondo (św. o. Pio) czy choćby Bari (św. Mikołaj Cudotwórca).

Do grobu jakiego świętego chciałbyś kiedyś się wybrać?

Do św. Jakuba, do Santiago de Compostela, i jeszcze raz przynajmniej do... św. Mikołaja do Bari. Od IV wieku z jego kości wypływa ciecz zwana „manną św. Mikołaja”, mająca „właściwości cudotwórcze”... Przy tym uczestniku soboru w Nicei, zwanym przez wschodnie chrześcijaństwo „cudotwórcą”... olejek Charbela jakoś mniej do mnie przemawia.

TAGI: