Pomnik, który żyje

Joanna Bątkiewicz-Brożek

publikacja 07.05.2015 06:00

– To jest przyszłość i siła Kościoła oraz Polski – mówi ks. Jan Drob o setkach stypendystów Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”. To żywy pomnik św. Jana Pawła II.

Obecnie 2,5 tysiąca młodych ludzi może się uczyć dzięki Dziełu Nowego Tysiąclecia HENRYK PRZONDZIONO /foto GOść Obecnie 2,5 tysiąca młodych ludzi może się uczyć dzięki Dziełu Nowego Tysiąclecia

Ponoć w czasie jednej z pielgrzymek do Polski Jan Paweł II na widok własnego pomnika ze spiżu miał odwrócić głowę. Nie wypada wskazywać, w jakim mieście, ale ta żartobliwa anegdotka dała do myślenia organizatorom papieskiej wizyty.

– Papież zdecydowanie bardziej cieszy się z pomnika żywego, jakim są młodzi ludzie, którzy znają i propagują jego nauczanie – mówi ks. Jan Drob, przewodniczący zarządu Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”. Obecnie dzięki programowi stypendialnemu Dzieła w Polsce uczy się dwa i pół tysiąca gimnazjalistów, licealistów i studentów z ubogich rodzin. Wielu z nich od ponad 10 lat. Sześćset osób zaś to już absolwenci Dzieła, setki odbyło staże i wyjeżdża na rozmaite obozy. Niektórzy pochodzą z 15- i 17-osobowych rodzin. – Wszystko to dzięki sercu i ofiarności Polaków. A to z kolei jest efekt miłości do Jana Pawła II – dodaje ks. Drob.

Dzieło to nie tylko materialna pomoc, ale i duchowy zastrzyk dla młodych, wysoka poprzeczka intelektualna i nadzieja – choć zabrzmi patetycznie – dla Kościoła i Polski.

On musi żyć

Był rok 1999. Czerwiec. Jan Paweł II przyjechał po raz siódmy do Polski. – Wiele mediów pisało, że ta podróż jest dla papieża sentymentalna – mówi ks. Jan Drob, który był wówczas w tzw. komisji sponsoringowej zbierał środki na sfinansowanie pielgrzymki. W planie papieskiej podróży były wtedy i rodzinne Wadowice, i drogie mu Stary Sącz oraz Kraków. Papież odprawił Mszę św. w katedrze wawelskiej, odwiedził grób rodziców na Cmentarzu Rakowickim. W obecności 300 tys. wiernych modlił się na Jasnej Górze.

– Wyczuwaliśmy, że to jest pielgrzymka pożegnalna. Nie przypuszczaliśmy, że Jan Paweł II wróci jeszcze do nas w 2002 r., już w 1999 roku widać było, że jest w nie najlepszej formie – dodaje ks. Drob.

Papież wtedy odwołał zaplanowane na 15 czerwca nieszpory w Gliwicach. – Potem dowiedzieliśmy się, że poślizgnął się w łazience. Pamiętam, jak jechał między sektorami i wyciągał ręce. Jakby z każdym z nas chciał się pożegnać. Do historii już przeszło z tej wizyty słynne wystąpienie Jana Pawła II na wadowickim rynku, seria wspomnień, cytaty z „Antygony” i żarty o kremówkach. Papież nawet wywijał laską.

Ks. Drob: – Pomyśleliśmy wtedy z bp. Pieronkiem, który też był w komisji sponsoringowej, że przecież tego entuzjazmu nie można zmarnować i wtopić go w spiżowe pomniki. Trzeba wybudować żywy pomnik! On musi żyć w ludziach.

W czasie pielgrzymki zresztą z ust papieża padła wyraźna sugestia, że taki dar byłby dla niego radością: młodzi ludzie jako żywe ikony Kościoła.

Komisja wpadła więc na pomysł, aby za zgodą sponsorów odłożyć 700 tys. zł z budżetu pielgrzymki na propagowanie nauczania Jana Pawła II wśród młodzieży. Rok później Konferencja Episkopatu Polski oficjalnie powołała Fundację „Dzieło Nowego Tysiąclecia”. Biskupi polscy na mocy ustawy o stosunku Kościół–państwo nadzorują Dzieło razem z Ministerstwem Edukacji Narodowej. Niestety, „opieka” tego ostatniego ogranicza się do czytania sprawozdań Fundacji. Mimo wniosków, MEN nigdy nie zgodziło się na przekazanie dotacji na stypendia dla uzdolnionej, a ubogiej młodzieży, która zgłasza się lub jest typowana przez ludzi z Dzieła.

Ks. Drob: – Wszystko, co robimy, możliwe jest tylko dzięki hojności zwykłych ludzi. Wielu z nich co miesiąc ofiarowuje nam stałą kwotę. Zwykle 50 lub 20 zł. To znaczy, że muszą być to ludzie, którym się nie przelewa, ale którzy bardzo kochają Jana Pawła II. I dobrze zrozumieli jego przesłanie, by pomóc młodzieży i inwestować w jej moralny i intelektualny rozwój. Młodzi ludzie to nasza przyszłość.

Są też instytucje czy banki, które wspierają Dzieło. Ale nie wszystkie regularnie. Najważniejszy jest dar serca. Każdy z nas może się włączyć w to Dzieło, wrzucając do puszki każdego roku datek w czasie obchodów Dnia Papieskiego albo przekazując 1 proc. swojego podatku. A Dzień Papieski to jedna z inicjatyw Dzieła. Obchodzony jest co roku w drugą niedzielę października i nawiązuje do daty wyboru kard. Wojtyły na papieża.

Jak uczniowie

Z pomocy Dzieła korzysta obecnie 2,5 tys. stypendystów. Gimnazjaliści i licealiści dostają miesięcznie po 320 zł. 150 zł to pomoc socjalna, a 170 zł mają na naukę. Mogą przeznaczyć je na naukę języka obcego, korepetycje czy książki. Wszystko musi być udokumentowane rachunkami. – Bo różne są sytuacje i dzieci pochodzą z różnych środowisk i rodzin. Chcemy uniknąć sytuacji, w której pieniążki te poszłyby na alkohol czy inne rzeczy – komentuje Fundacja.

Stawka dla studentów jest nieco wyższa, bo 500 zł. Czy to dużo dla kogoś, kto z małej miejscowości jedzie nagle na studia do Krakowa czy Warszawy? Jak przekonują w Fundacji – i tak, i nie. – Gdybyśmy mogli dawać po tysiącu, to nie dawalibyśmy. Chodzi o to, żeby młodych ludzi mobilizować, żeby bardziej się starali, może przy okazji o stypendium uczelniane zawalczą dobrymi wynikami czy podejmą pracę dorywczą – wyjaśnia przewodniczący zarządu Fundacji.

Stypendium mogą otrzymać uczniowie, którzy osiągają najlepsze wyniki w nauce – wymagana średnia ocen to co najmniej 4,8. – Dla kogoś, kto pochodzi na przykład z 15-osobowej rodziny, a takich mamy, to jest wielki wysiłek osiągnąć taki wynik w nauce przy obowiązkach domowych, bo ktoś taki na pewno angażuje się w pomoc przy rodzeństwie. I takie perły trzeba wesprzeć – dodaje ks. Drob.

Kandydaci do stypendium wybierani są przez diecezjalne komisje, przez zespoły i koordynatorów Fundacji. Oni mają rozeznanie w szkołach, wyszukują zdolnych, ale z rodzin mniej zamożnych. Bywa, że kandydaci do stypendium zgłaszają się sami.

Dzieło ma „szerzyć nauczanie Jana Pawła II”. Jak to robi?

Każdy ze stypendystów zobowiązuje się do studiowania nauczania Jana Pawła II, do tego, że sam będzie ambasadorem papieża Polaka. W tym pomagają wyjazdy, obozy, naukowe sesje. Młodzi ludzie słyszą na nich o tym, jak Kościół naucza o rodzinie i stają się jakby wychowankami Jana Pawła II. Potem wielu angażuje się z własnej woli w wolontariat, pomoc ubogim, samotnym. Muszą włączać się w życie parafii, lokalnych środowisk. Młodzi mają też i swoje pomysły. W 2007 r. przy promocji XIV Dnia Papieskiego wymyślili happening „Pod Prąd”. Studenci przeszli ulicami Warszawy, śpiewając i czytając przez megafony słowa św. Jana Pawła II. O życiu poczętym, o miłości małżeńskiej, wierności i czystości.

W roku akademickim 2013/2014 stypendyści Fundacji studiowali na 150 różnych kierunkach na ponad 100 krajowych, ale i zagranicznych uczelniach. 54 osoby dostały się na finanse i rachunkowość, tyle samo na prawo, 44 na budownictwo i 43 na medycynę. Ale są i tacy, którzy wybrali biotechnologię molekularną, lotnictwo i kosmonautykę, skandynawistykę, misjologię, nanotechnologię, organizację produkcji filmowej i telewizyjnej, śpiew operowy.

Ks. Drob: – Wszyscy ci ludzie idą w świat i życie z nauką św. Jana Pawła II w sercu. To jest nadzieja dla Kościoła i dla Polski!