Kotwica Arki Pana

Bogdan Gancarz

publikacja 03.05.2015 06:00

Nowa Huta miała być wzorcowym komunistycznym „miastem bez Boga”. 55 lat temu jej mieszkańcy upomnieli się jednak o Niego.

Janina  Drąg  broniła krzyża w 1960 r. Jeśli  zdrowie pozwoli, weźmie udział w obchodach 55. rocznicy tamtych wydarzeń ks. Ireneusz Okarmus /Foto Gość Janina Drąg broniła krzyża w 1960 r. Jeśli zdrowie pozwoli, weźmie udział w obchodach 55. rocznicy tamtych wydarzeń

Na nowohuckim os. Teatralnym w Bieńczycach jest teraz spokojnie. Wysoki krzyż z brązu stoi w miejscu, z którego jego drewnianego poprzednika usiłowano niegdyś wyrwać. Obok, na rogu dwóch ulic, stoi kościół, którego miało tu nie być. A i ulice nie mają już za patronów Marksa i Majakowskiego, lecz zwą się po prostu Ludźmierska i Obrońców Krzyża. 27 kwietnia 1960 r. doszło tu do krwawych starć.

Wolność wyznania

Rano przysłani przez władze robotnicy usiłowali wykopać wysoki, 8-metrowy drewniany krzyż, który stanął 3 lata wcześniej w pobliżu Teatru Ludowego. Przegnała ich stamtąd grupa kobiet. Wokół krzyża gromadziło się coraz więcej osób. „Zobaczyłam czterech robotników, którzy podważyli krzyż. W pobliżu stała Helena Musiał, z którą razem pracowałyśmy. Gdy krzyż zaczął się chwiać, chwyciłyśmy go i zaczęłyśmy krzyczeć. Podbiegło dwóch mężczyzn i pomogło nam. Za nimi pojawiły się Helena Kędzierska i Halina Słabczyńska. Ze sklepów biegło coraz więcej kobiet. Po chwili, gdy pod krzyżem zebrał się tłum, robotnicy odstąpili” – wspominała po latach ów dzień Zofia Gaworek.

Była tam również mieszkająca do dziś w Nowej Hucie Janina Drąg, wówczas stateczna mężatka, matka dwojga dzieci. „Idąc rano do sklepu, zauważyłam, że pod krzyżem kobiety sprzeczają się z robotnikami, którzy mówili, że będą robić wykopy pod szkołę i mają usunąć krzyż. Zaczęła się awantura. Robotników odepchnięto od krzyża, pod którym natychmiast pojawiły się świece i kwiaty. Szybko zawiadomiłam siostrę i pobiegłam do szwagra, który przepisał punkt z Konstytucji PRL mówiący o wolności wyznania. Kartkę z tym cytatem powiesiłam na krzyżu. Później przybyła milicja, szczując nas psami” – wspominała po 45 latach.

– Gdy do osób pilnujących krzyża zaczęli dochodzić robotnicy wracający z pracy w Hucie Lenina i zebrał się już spory tłum, władze komunistyczne ściągnęły szybko posiłki milicyjne. Chciano odizolować i rozbić to zgromadzenie, gdyż obawiano się rozprzestrzenienia manifestacji. Nową Hutę odcięto kordonem od Krakowa – mówi dr Jarosław Szarek, historyk z krakowskiego oddziału IPN.

Won spod krzyża!

Milicja zaatakowała, manifestanci bronili się, rzucając kamieniami. Niektórzy z nich zostali postrzeleni przez milicjantów. Świadkiem i uczestnikiem tych wydarzeń był Adam Macedoński, Honorowy Obywatel Miasta Krakowa, wówczas młody plastyk i poeta. Nową Hutę znał dobrze, gdyż na początku lat 50. XX w. pracował przy jej budowie. Gdy 27 kwietnia 1960 r. dowiedział się, że coś się tam dzieje, wraz z kilkoma kolegami postanowił to sprawdzić. Udało im się przedostać przez kordon milicyjny. Widzieli łunę ognia i słyszeli strzały. Z oddali rozlegał się śpiew „Boże, coś Polskę”.

– Gdyśmy podeszli nieco bliżej krzyża otoczonego przez milicjantów, spotkaliśmy się z grupą robotników. Szybko zdecydowaliśmy, że trzeba atakować. Wziąłem kilka kawałków gruzu, którego było pełno na jezdni. Ruszyliśmy szybko w kierunku krzyża, wołając: „Won spod krzyża, won spod krzyża!” – mówi A. Macedoński. Udało mu się potem wymknąć z zablokowanej przez milicję Huty jedynie dzięki legitymacji „Przekroju”. Milicjanci kontynuowali pacyfikację dzielnicy.

– Przeszukiwano klatki schodowe domów i strychy, nie zapomniano także o hotelach robotniczych. Aresztowano wpierw 147 osób, potem zatrzymano kolejnych 200. Do identyfikacji uczestników obrony krzyża wykorzystano m.in. 900 zdjęć wykonanych przez agentów i funkcjonariuszy SB. Wszczęto 170 dochodzeń sądowych, w wyniku których zapadły wyroki od 6 miesięcy do 5 lat. Skierowano także 166 wniosków do kolegiów ds. wykroczeń – wylicza J. Szarek.

Obrona krzyża nowohuckiego nie była tylko wyrazem troski o symbol wiary chrześcijańskiej. Wyrażała także sprzeciw wobec polityki władz komunistycznych, która wpierw obiecała zgodę na budowę kościoła w Bieńczycach, potem zaś się z niej wycofała w sposób konfrontacyjny. Dobrze zdiagnozował to ówczesny bp Karol Wojtyła w odezwie do wiernych parafii Bieńczyce, wydanej kilka dni po obronie krzyża. Wspomniał tam, że w rozmowie z ówczesnym przewodniczącym Prezydium Rady Narodowej Miasta Krakowa Skolickim naświetlił swój pogląd na przyczyny zajść. „Przyczyna wypadków nie leży w wystąpieniu ks. Satory [proboszcza bieńczyckiego, który poinformował wiernych o zamiarach usunięcia krzyża], ale w tym, że nie zrealizowano dla ludności przyrzeczeń władz. Ludność wystąpiła w obronie rozpoczętych prac pod budowę kościoła i w obronie krzyża, który jest dla nich synonimem tego, w co wierzą” – stwierdził bp Wojtyła.

Początek nowej ewangelizacji

Władze zgodziły się bowiem na fali odwilży w 1956 r. na budowę kościoła w Bieńczycach. – W lutym 1957 r. wydano formalne zezwolenie na budowę, zaś 17 marca tego roku odbyło się w obecności abp. Eugeniusza Baziaka uroczyste osadzenie i poświęcenie krzyża w miejscu, gdzie miał stanąć kościół. Władze nie tylko się temu nie sprzeciwiły, ale nawet zezwoliły na nagłośnienie przez Polskie Radio i radiową relację z tego wydarzenia – mówi dr Jan L. Franczyk, krakowski psycholog, historyk i dziennikarz, autor książki „Na fundamencie Krzyża. Kościół katolicki w Nowej Hucie w latach 1949–1989”.

Wraz ze zmianą polityki władz komunistycznych wobec Kościoła nastąpiło wycofanie się z obietnic. Pod nieuzasadnionym pretekstem nieuregulowania statusu prawnego działki, na której miał stanąć kościół, w 1959 r. przeznaczono ją pod budowę szkoły. – Rozwiązano komitet budowy, zaś zebrane przez niego ok. 2 mln zł zabrano na rzecz Skarbu Państwa i przekazano na budowę szkoły 1000-lecia w Nowej Hucie. Kuratorium przekazano również stojący już na placu budowy kościoła barak i materiały budowlane – przypomina J.L. Franczyk.

Wówczas też zaczęto żądać od ks. Satory usunięcia krzyża, co w rezultacie doprowadziło do burzliwych starć 27 kwietnia 1960 r. W ich rezultacie krzyż pozostał na swoim miejscu, ale władze postawiły na swoim i nie pozwoliły zbudować w tym miejscu kościoła. Ofiara obrońców krzyża nie poszła jednak na marne. W 1967 r. abp Wojtyła wbił bowiem łopatę w ziemię pod budowę pierwszego nowohuckiego kościoła – Arki Pana w Bieńczycach – który konsekrował na rok przed swoim wyborem na Stolicę Piotrową. W kotwicy kościoła znalazły się fragmenty krzyża nowohuckiego z 1960 r. (zastąpiono go bowiem w 1972 r. repliką). Papież Jan Paweł II pamiętał dobrze o jego roli. „Dziękuję Chrystusowi ukrzyżowanemu za to, że znów jestem w Jego mogilskim sanktuarium w Nowej Hucie. Za to, że znów jestem tutaj wspólnie z wami, z którymi połączyły mnie całe lata wspólnego budowania Nowej Huty na fundamencie krzyża. (...) Od krzyża w Nowej Hucie zaczęła się nowa ewangelizacja, ewangelizacja nowego millennium” – powiedział w Mogile podczas pielgrzymki do ojczyzny w 1979 r.

Doświadczenia obrony krzyża nowohuckiego stały się także inspiracją do działań dla działaczy opozycyjnych z lat 70. W 1979 r. w Nowej Hucie powstała Chrześcijańska Wspólnota Ludzi Pracy, której założycielami byli: Jan L. Franczyk, Franciszek Grabczyk i Adam Macedoński. Wspólnota wydawała poza cenzurą czasopismo „Krzyż Nowohucki”. W 1980 r., w 20. rocznicę obrony, zorganizowała zaś tysiącosobowy przemarsz pod krzyż na os. Teatralnym. Po 1989 r. przyszedł czas na dalsze przypominanie historii obrony krzyża. Filmowiec Jerzy Ridan nakręcił w 1996 r. bardzo ciekawy film dokumentalny pt. „Na rogu Marksa i Obrońców Krzyża”.

– Przyjechałem do Nowej Huty w 1963 r. z rodzinnej Bydgoszczy. Zaintrygowały mnie świece palące się wciąż przed krzyżem na os. Teatralnym. Zacząłem tam chodzić i rozmawiać z ludźmi, wśród których – jak się okazało – byli także jego dawni obrońcy. Już wówczas parałem się filmowaniem. Pomyślałem, że warto by kiedyś przypomnieć ówczesne wydarzenia za pomocą języka filmu. Udało mi się to zrobić dopiero w połowie lat 90. W filmie wystąpiło 36 świadków ówczesnych zajść – wspomina J. Ridan, który jest autorem książki „Krzyż Nowohucki. Dzieje walk o wiarę i wolność” (2006).

Hołd dla obrońców

Koło historii się obróciło i na rogu Ludźmierskiej i Obrońców Krzyża, w miejscu przeznaczonym niegdyś pod świątynię bieńczycką, w pobliżu pomnika Krzyża Nowohuckiego projektu prof. Stefana Dousy, postawionego w 2007 r. na miejscu dawnego krzyża, stoi kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa. Konsekrował go w 2001 r. kard. Franciszek Macharski.

TAGI: