Po dwóch stronach kratki

ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 24.04.2015 12:59

- Nie jesteśmy lepsi od innych tylko dlatego, że jesteśmy wyświęceni - powiedział bp Edward Dajczak w Skrzatuszu. Formułę rozgrzeszenia każdy ksiądz musi umieć powiedzieć i… usłyszeć.

 Tegoroczne diecezjalne dni skupienia dla kapłanów odbyły się w Skrzatuszu: dla proboszczów 9 kwietnia, dla wikariuszy 11 kwietnia. Wzięło w nich udział kilkuset kapłanów oraz biskupi ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Tegoroczne diecezjalne dni skupienia dla kapłanów odbyły się w Skrzatuszu: dla proboszczów 9 kwietnia, dla wikariuszy 11 kwietnia. Wzięło w nich udział kilkuset kapłanów oraz biskupi

Czasami czekają na nią w kolejce razem z wiernymi. Bywa, że jadą po nią wiele kilometrów, bo wybrali kogoś na stałe. Innym razem proszą o nią kolegę przy okazji spotkania czy krótkiej wizyty przy kawie. Zdarza się regularnie: co dwa tygodnie, co tydzień albo i częściej, ale czasami brakuje jej całymi miesiącami. Spowiedź kapłańska ma różne oblicza, jednak w byciu penitentem księża i świeccy są do siebie bardzo podobni.

W poszukiwaniu spowiednika

Znalezienie odpowiedniej osoby nie zawsze jest łatwe. Podobnie jak wierni świeccy, którzy nie mając nieraz wyboru, muszą iść do swojego proboszcza, z różnych względów im nieodpowiadającego, i ksiądz czasem musi poprosić o spowiedź np. swojego kolegę. Może to być współbrat, którego zna od lat, z którym na co dzień razem pracuje albo spędza wolny czas.

– Uklęknąć przed kolegą jest trudniej. Ale byłoby jeszcze trudniej, gdyby nie świadomość tego, czym jest sakrament pokuty. Z jednej strony jest to jakieś upokorzenie, ale z drugiej wiem, że czeka mnie tam wyzwolenie – dzieli się ks. Piotr Domaros, proboszcz z Parsęcka. Od znajomego, może czasem młodszego, trudniej też przyjąć pouczenie. – Choć może znamy tego księdza albo, słuchając jego pouczenia, myślimy, że sami wygłosilibyśmy lepsze, to jednak powinniśmy pamiętać, że Bóg może nam coś przez niego powiedzieć. Przyjęcie z pokorą pouczenia jest aktem wiary – zaznaczył w konferencji do księży o. Jordan Śliwiński.

Niektórzy księża szukają sobie tzw. stałych spowiedników i potrafią jeździć do nich regularnie, mimo że zajmuje im to wiele czasu. – Daje mi to możliwość kontynuacji i pracy nad sobą – zapewnia ks. Wojciech Budziński z Rzeczycy, który do jednego ze swoich spowiedników pokonuje nawet 200 kilometrów. Na potrzebę stałego spowiednika zwrócił księżom uwagę o. Jordan Śliwiński. – Jest to jakaś gwarancja, że ktoś mi towarzyszy. Spowiedzi dorywcze są oczywiście ważne, ale stały spowiednik pomaga w tym, aby każda spowiedź była kolejnym krokiem w rozwoju, aby ominąć niebezpieczne duchowe rafy.

Kapucyn zauważył, że brak stałego spowiednika nie zawsze jest spowodowany trudnością w jego znalezieniu, ale raczej specyficznym podejściem do sakramentu pokuty. – Może właśnie zależy nam na „przypadkowych” spowiedziach. Pojawia się wtedy model dryfu, czyli szukania spowiedników okazjonalnych. Z „ładnymi” grzechami to może jeszcze poszlibyśmy do stałego spowiednika, ale już z tymi „brzydkimi” to lepiej do jakiegoś nieznajomego. Czego się obawiamy?

Co dalej?

Kapucyn przypomniał księżom, czym jest prawdziwy żal za grzechy. – Jest on postawą woli. Jeśli towarzyszą mu uczucia, to dobrze, ale nie musi ich być. Żal oznacza, że ja nie chcę grzechu, bo to jest niezgodne z tym, czego oczekuje ode mnie Bóg. Dziś pojawia się swego rodzaju sentymentalizacja i infantylizacja żalu. Człowiek musi czuć. Współczesna kultura mocno „emocjonalizuje” doświadczenia moralne – czuję, nie czuję, przeżywam, nie przeżywam. Przecież grzech jest wyborem woli, a zatem żal też związany jest z wolą. Wzruszenie może pomóc, ale istotne jest to, że czegoś nie chcę ze względu na Boga.

Księża uczestniczący w dniu skupienia usłyszeli także o postanowieniu poprawy. – Jako spowiednicy potrafimy być tutaj wymagający, ale dla siebie domagamy się czasem taryfy ulgowej. Postanowienie poprawy musi wiązać się z konkretną decyzją. Warto pomyśleć, czy pewnych sytuacji do grzechu da się uniknąć, czy może trzeba jakoś inaczej zorganizować swoje życie. Tutaj też musi być determinacja woli. Czy rzeczywiście jestem gotowy, aby zrobić wszytko, żeby się oderwać od grzechu? – pytał o. Jordan.

TAGI: