Dojrzewanie za kratkami

publikacja 07.05.2015 06:00

O karteczkach do spowiedzi, cierpliwości dla penitentów oraz konieczności otwarcia na Boże Miłosierdzie z o. Tomaszem Ewertowskim, rektorem kościoła św. Józefa, rozmawia ks. Rafał Starkowicz.

– Dzisiaj szczególnie potrzeba nam zrozumienia tajemnicy Bożego miłosierdzia. Ono nie ma nic wspólnego z naiwnością – podkreśla o. Tomasz Ewertowski ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość – Dzisiaj szczególnie potrzeba nam zrozumienia tajemnicy Bożego miłosierdzia. Ono nie ma nic wspólnego z naiwnością – podkreśla o. Tomasz Ewertowski

Ks. Rafał Starkowicz: Skąd pomysł, aby przy kościele św. Józefa rozpocząć stałe dyżury spowiedników?

O. Tomasz Ewertowski: W 1963 roku taką decyzję podjął ówczesny biskup gdański Edmund Nowicki. Zarządził, by powstała tu kaplica całodziennej adoracji, w której od rana do wieczora odbywać się będzie spowiedź święta. Chciał, żeby w samym centrum Gdańska, naprzeciw Dworca Głównego i tuż obok siedziby Komitetu Wojewódzkiego partii powstało miejsce, gdzie w każdym momencie będzie możliwość pojednania. Władze komunistyczne do końca miały mu to za złe.

Ilu wiernych odwiedza kaplicę wieczystej adoracji?

Na adorację Najświętszego Sakramentu przychodzi tu dziennie od 500 do 1500 ludzi. Każdego dnia, zależnie od przeżywanego okresu, spowiadamy od 300 do 1200 osób. W roku 2014 odbyło się tutaj ponad 71 tysięcy spowiedzi. W poprzednich latach było bardzo podobnie. Spowiedź rozpoczyna się o godz. 6 rano, a kończy o 18. Zwykle w konfesjonale jest jeden z ojców pełniących dyżur. Kiedy jednak trzeba, spowiada nawet trzech kapłanów. Tak dzieje się przed świętami bądź ważnymi uroczystościami kościelnymi.

Ilu spowiedników trzeba, by sprawnie pełnić tę posługę?

W konfesjonale pełni dyżury dziesięciu kapłanów. W ciągu dnia na każdego przypada od jednej do czterech godzin spowiedzi.

Przygotowujecie się jakoś szczególnie do tej posługi?

Mamy co miesiąc konferencje duchowe dla spowiedników. Podczas spotkania oprócz konferencji jest także czas na modlitwę. Bez niej nasza posługa nie byłaby możliwa.

Czy spędzając w konfesjonale tyle godzin, trudno zachować cierpliwość do penitentów?

Nie ma takiego problemu. Spowiedź to niezwykłe doświadczenie miłosierdzia Boga. Wielu świeckich zawstydza mnie religijnością, pobożnością i poziomem relacji z Panem Bogiem. To spora grupa. Czasem jednak zdarzają się i takie sytuacje, że ktoś przychodzi tylko po podpis na kartce. Takie traktowanie Pana Boga może irytować.

Bóg ma miłosierdzie dla każdego człowieka...

– Święty o. Pio mawiał, że Pan Bóg zawodowo przebacza. Właściwie wszystko się już dokonało. To od człowieka zależy, czy przyjmie miłosierdzie. W konfesjonale nie ma sensu zakładać jakiejś maski. Zdarza się, że człowiek przychodzi średnio nastawiony do sakramentu, a w konfesjonale dopiero Pan Bóg go dopada. Pękają okowy, a Bóg trafia do serca.

Co z tymi, którzy nie mogą otrzymać rozgrzeszenia?

Każdy człowiek ma swój czas dojrzewania. I to Pan Bóg daje rozwiązanie pozornie nierozwiązywalnych problemów. Ale nawet wówczas, gdy tego rozgrzeszenia nie mogą otrzymać, powinni wychodzić z konfesjonału z poczuciem, że Bóg ich kocha. Muszą zrozumieć, że ksiądz jest tylko człowiekiem. My, kapłani, nie jesteśmy właścicielami miłosierdzia, chociaż mamy je rozdawać.

Jakie są choroby sumienia dzisiejszych katolików?

Czasem brakuje im wrażliwości na grzech. I trzeba im to jasno powiedzieć. Ten brak wrażliwości objawia się tym, że słyszymy np.: „Ja nie uważam tego za grzech…”. Niestety brak wrażliwości na grzech jest zarazem brakiem wrażliwości na miłosierdzie. A to może pociągać za sobą nieważność spowiedzi. Trzeba też ludzi wyprowadzać z rozpaczy, gdy boją się, że Bóg nie będzie mógł odpuścić grzechów. Ważne jest wyjaśnianie problemów, żeby pozwolić uniknąć ignorancji zawinionej. Wreszcie trzeba przestrzegać przed zuchwałością, która wyraża się w tym, że człowiek mówi: „Takiego mnie stworzyłeś, więc mam prawo grzeszyć”. Wydrukowaliśmy nawet specjalne rachunki sumienia. Czasem podczas spowiedzi mówię ludziom: „Weź ten rachunek sumienia, pomódl się, podkreśl długopisem grzechy, żeby ci było łatwiej to zebrać…”.

Zdarzają się ludzie, którzy oczekują czegoś więcej niż tylko spowiedzi?

Niektórzy wierni proszą konkretnego ojca, aby był dla nich nie tylko spowiednikiem, ale i kierownikiem duchowym. Dlatego właśnie, żeby mieli szansę swobodnej rozmowy, przygotowaliśmy na zapleczu dwie rozmównice. Konfesjonał to nie jest miejsce na dyskusję. Nie zastępuje także psychologa czy psychiatry. Mamy dobry kontakt ze stowarzyszeniem psychologów chrześcijańskich. Czasami po spowiedzi prosimy, by penitent udał się do ich siedziby do Wrzeszcza. Mamy w konfesjonale odpowiednie ulotki.

TAGI: