Jałmużna czasu

Joanna Sadowska

publikacja 31.03.2015 06:00

Pochodzą z Przecławia, Bochni, Tarnowa. Nie są absolwentami szkół aktorskich, a mimo to potrafią doskonale wcielić się w swoje role. Tworzą niezwykle rekolekcje.

Każda gra, nawet ta w czasie próby, potrafi być przejmująca. Na zdjęciu Marcin Lewandowski, odtwórca Jezusa w mościckim misterium Joanna Sadowska /foto Gość Każda gra, nawet ta w czasie próby, potrafi być przejmująca. Na zdjęciu Marcin Lewandowski, odtwórca Jezusa w mościckim misterium

Kilka lat temu ówczesny wikariusz przecławskiej parafii ks. Paweł Przybyło zauważył, że wzgórze kościelne idealnie nadaje się na przypomnienie historii zbawienia sprzed dwóch tysięcy lat. Rzeczywiście, Przecław wybija się dość wysoko ponad dolinę Wisłoki. Swym pomysłem zaraził członków stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego „Rędziny”. – Zorganizowaliśmy ekipę ludzi aktywnych, takich, którzy razem chcą zrobić coś ciekawego. Do współpracy przyłączyła się Grupa Apostolska, kierowana przez ks. Pawła, młodzież przecławskiego gimnazjum i liceum oraz wielu innych ludzi. Znaleźli się również sponsorzy – mówi Stanisław Wilczyński, członek stowarzyszenia „Rędziny”, współorganizatora misterium w Przecławiu.

Nie tylko kościół

Misteria parafialne nie należą do rzadkości. Niewiele jednak organizowanych jest z takim rozmachem i przy zaangażowaniu dziesiątek osób. Bocheńskie przedstawienia w parafii św. Jana Nepomucena mają już wieloletnią tradycję. – Najpierw sceny były odgrywane w dolnym kościele, w ubiegłym roku zrodził się pomysł, by wyjść z misterium w plener – opowiada ks. proboszcz Kazimierz Kapcia. – Za dom Piłata posłużyła plebania, a ogród koło niej za Golgotę. W tym roku misterium zaplanowano przy zabytkowej kaplicy na Murowance – dodaje. Również w mościckiej parafii misterium rozpoczyna się w kościele. – Tu mamy ostatnią wieczerzę, sąd, biczowanie i Ogrójec – wylicza Iwona Bernach z Domowego Kościoła, współorganizatorka. Sama Droga Krzyżowa odbywa się na placu przykościelnym.

Ludzie z pasją

Raz podjęte misteria kontynuowane są w kolejnych latach. Bo nie robią ich przypadkowe osoby, tylko ludzie z pasją. W Mościcach zaangażowani są członkowie Domowego Kościoła, wspólnota św. Józefa i nadzwyczajni szafarze. W sumie około 50 osób. W Przecławskie misterium włącza się 150 osób i co roku dochodzą kolejni. – W tym roku wystąpią u nas legioniści na koniach ze stowarzyszenia Kawalerii Konnej w Dobryninie – dodaje S. Wilczyński. W bocheńskim misterium uczestniczy młodzież z parafii oraz dorośli, a od dwóch lat w rolę rzymskich żołnierzy wcielają się żołnierze z przecławskiego misterium. Przyjeżdżają do Bochni, bo tam obecnie pracuje ks. Paweł Przybyło.

Zbudować postać

Uczniowie, nauczyciele, inżynierowie, dyrektorzy, handlowcy. Żadnych aktorów, a mimo to misteria na długo pozostają w pamięci. – Bo nauka tekstu to jedno, a tu jest ważny monolog wewnętrzny i zbudowanie swojej postaci. Konieczne jest też znalezienie odpowiedzi na pytanie, kim jest grana postać. Jeśli jest to np. strażnik – to kim jest, w jakim jest momencie swojego życia i dlaczego tak się zachowuje. Może to typ służbisty i jest tu z rozkazu, może ma przyjemność w zadawaniu cierpienia, a może to idealista wierzący w zagrożenie ze strony Jezusa – opowiada Agnieszka Bigos, współorganizatorka misterium w Mościcach. Takie wejście w rolę plus wielkie zaangażowanie i wiara dają niesamowity efekt. Wszystko jest ważne, każdy detal ma znaczenie, jak choćby brody zapuszczane od stycznia przez aktorów. – Chcemy wejść z widzami w interakcje, dlatego między ludźmi stoją osoby, które nie są przebrane, a w odpowiednich momentach krzyczą „ukrzyżuj go”, „uwolnij Barabasza”. To bardzo wzmacnia dramaturgię – zauważa I. Bernach. – Nie ma półśrodków. Wszystko ma być realne, gdy np. podajemy Jezusowi gąbkę, to jest ona namoczona w occie, gdy wbijamy gwoździe, to tak mocno, by było to słychać w najdalszym zakątku – dodaje Janusz Kapustka z Tarnowa, wcielający się w postać żołnierza. Ważne są też stroje. Potrzeba tu wiele inwencji i zaangażowania, bo nie starcza pieniędzy, aby wszystko kupić. W Przecławiu nieoceniona jest s. Estera Bira BDNP, która wyczarowuje małe arcydzieła do scenografii i kostiumów. Atmosferę buduje też muzyka. W Mościcach wykonuje ją aż czterech organistów, w Przecławiu w tym roku zaśpiewa chór Towarzystwa Śpiewaczego „Ku Przyszłości”. Jak w każdym przedstawieniu, tak i tu zdarzają się trudne momenty. – Najtrudniejszy chyba był rok 2013, kiedy przy 15-stopniowym mrozie pękały przewody, zawodziło światło. Szczególnie trudna była rola Jezusa i łotrów, którzy w takich warunkach byli krzyżowani – opowiada S. Wilczyński.

Lekcja modlitwy

Misteria nie są zwykłymi przedstawieniami. – Pomiędzy aktorami tworzy się więź, łączy ich to, że wspólnie chcą zrobić coś dobrego i pomóc innym w modlitwie – zauważa ks. K. Kapcia. – W aktorach staram się zaszczepiać miłość do Chrystusa. Występ to modlitwa i lekcja, z której możemy wszyscy wiele wynieść – dodaje ks. P. Przybyło. – To nasza forma jałmużny, bo czas, który spędzamy na przygotowaniu misterium, oddajemy Bogu jako nasz wielkopostny dar – mówi S. Wilczyński. 

Coś z Judasza

Łukasz Ptak z Bochni – odtwórca roli Pana Jezusa

– Wcielając się w postać Jezusa, mogę choć trochę odczuć mękę, którą przechodził. Dźwigając krzyż, a następnie poddając się biczowaniu, widzę, jak wielką miłością musiał darzyć nas Jezus, skoro pozwolił, aby człowiek zrobił z nim to, co chciał. Pragnę zagrać swoją rolę jak najlepiej, gdyż ta postać jest dla chrześcijan najważniejsza.

Ireneusz Weryński z Partyni – Judasz

– Postać Judasza jest łatwa do zagrania, bo nie ma tu wiele do mówienia, więc trudno „wyłożyć” się na tekście. Ale nikt nie chciał wziąć tej roli, bo jest ona niewdzięczna. Ale przecież każdy z nas ma w sobie coś z Judasza. Najtrudniejszy jest moment wyjścia przed ludzi. Możliwość uczestniczenia w tym wydarzeniu i w próbach to duża przyjemność.

Wojciech Kaszub, prezes stowarzyszenia „Rędziny” – żołnierz rzymski

– Nie za dobrze czuję się na scenie, gdy muszę mówić jakieś dialogi, a rola żołnierza po prostu mi przypadła. Żołnierz nic nie mówi, on krzyczy, bije, popycha. Fizycznie to trudne zajęcie, ale jeszcze bardziej przeżywa się to w sercu. Gdy idziemy Drogą Krzyżową, zawsze się zastanawiam, ile bestialstwa musiało być w tych żołnierzach, aby tak skatować człowieka.

Renata Pach z Tarnowa – Weronika

– Ewangeliczna Weronika to dla mnie kobieta wrażliwa i odważna. Uczyniła tylko mały gest, a tyle w nim miłości i odwagi. W swej pracy zawodowej, a z racji tego, że pracuję z dziećmi niepełnosprawnymi, często z miłości, ale również z obowiązku wykonuję takie małe gesty „miłości bliźniego”. Ta rola jakby wpisuje się w moje życie, myślę, że jest też „rolą” wielu z nas.

Dramat liturgiczny

Ks. dr Jacek Nowak, polonista

– W X w. wykształcił się tzw. dramat liturgiczny, który pokazywał wydarzenia z życia Chrystusa – narodziny lub śmierć i zmartwychwstanie. Stopniowe uniezależnienie dramatu liturgicznego od obrzędów liturgicznych doprowadziło w XII w. do pojawienia się widowisk zwanych misteriami. Ich scenariusz był oparty na tekście biblijnym z wykorzystaniem motywów apokryficznych, a także faktów z żywotów świętych. Misterium początkowo odgrywano w kościołach (po łacinie), potem stanowiło sztukę społeczności miejskich, przedstawianą nierzadko w językach narodowych. Szczególną popularnością ciszyły się misteria męki Pańskiej realizowane z rozmachem i z wielką liczbą aktorów. Zanikły w czasie reformacji, ale odrodziły się w XX wieku.

TAGI: