Marty i Marie wyszły z domu

Urszula Rogólska

publikacja 30.03.2015 06:00

– Kiedy na facebooku przeczytałam, że w Cieszynie są organizowane takie rekolekcje, miałam nadzieję, że mały nie rozniesie kościoła – uśmiecha się Katarzyna Bujok. – Przyszłam, zostałam i... odetchnęłam z ulgą!

 W czasie rekolekcji dla mam księża Piotr Kocur (z lewej) i Grzegorz Gruszecki udzielali indywidualnego błogosławieństwa mamom i ich dzieciom Urszula Rogólska /Foto Gość W czasie rekolekcji dla mam księża Piotr Kocur (z lewej) i Grzegorz Gruszecki udzielali indywidualnego błogosławieństwa mamom i ich dzieciom

Takich rekolekcji w Cieszynie jeszcze nie było! Przed ołtarzem dywan i wiklinowy kufer z pluszakami, w zakrystii – przewijak i miejsce do karmienia dzieci. W cieszyńskim kościele św. Marii Magdaleny ks. Grzegorz Gruszecki, duszpasterz krakowskiej grupy mam „Macierzanka”, prowadził rekolekcje „Jak połączyć w życiu mamy ewangeliczną Marię z Martą” dla wszystkich mam, a szczególnie dla tych, które opiekują się w domu najmłodszymi dziećmi. – Większość rekolekcji parafialnych odbywa się wieczorem, kiedy to karmiąca mama jest niezastępowalna w domu. Stąd nasz pomysł – specjalnie dla mam małych brzdąców – mówi Anna Bisch, inicjatorka cieszyńskiej Wspólnoty Matek w Modlitwie „Miriam”, która w porozumieniu z proboszczem parafii ks. Piotrem Kocurem zaprosiła mamy na rekolekcje.

Pomysł chwycił!

Pomysł rekolekcji przywiozła do Cieszyna Kasia Czakon, mama synka i dwóch córeczek. – Mieszkam w Cieszynie od roku, wcześniej mieszkaliśmy w Krakowie, gdzie uczestniczyłam w podobnych rekolekcjach przygotowanych w „Macierzance”. Doświadczyłam, jak wiele dały one mnie samej. Kiedy tu, w Cieszynie, trafiłam do „Miriam”, podzieliłam się tym z innymi mamami. Pomysł chwycił! Mamy z dziećmi wypełniły cieszyński kościół. – Dzieci zachowują się tak, jak na nie przystało – czyli całkiem swobodnie – uśmiecha się ks. Grzegorz Gruszecki. – A ja się po prostu koncentruję na słowie Bożym. Mamy małych dzieci zazwyczaj boją się przychodzić do kościoła, żeby dzieci nie przeszkadzały innym. Tymczasem, kiedy dziecko czuje się bezpiecznie, najwięcej chłonie, najwięcej zapamiętuje, wchodzi w dobre emocje. Kiedy nie będzie na siłę dyscyplinowane, Msza św. i kościół będą mu się dobrze kojarzyć. Mamy słuchały nauczań ks. Gruszeckiego, a także świadectw cieszynianek, które na co dzień starają się godzić role Marii i Marty.

– Historia Marii i Marty jest dla mnie pięknym opowiadaniem o priorytetach w życiu, o powołaniu kobiety, która musi być i Marią, i Martą w jednym – mówi ks. Gruszecki.

Dom w kościele

Przez dwa dni mamy przychodziły do kościoła ze swoimi pociechami. Na zakończenie rekolekcji dołączyli do nich mężowie. – Bardzo czekałam na te rekolekcje – mówi Magdalena Przeworska. – Wiedziałam, że będzie to wyjątkowy czas. Nie musiałam się przejmować, że nasz 1,5-roczny Filip biega po kościele. Nikomu nie przeszkadzał. Bardzo mnie zbudowały świadectwa mam. Zwłaszcza Magdy, która wychowując kilkoro dzieci, zawsze ma czas na poranną Mszę św. Chciałabym żyć tak, jak ona. Trudno mi też zadbać o codzienną modlitwę. Z pomocą przyszła Kasia, która mówiła, że modli się aktami strzelistymi przy wykonywaniu zwykłych, domowych obowiązków. – Bez stresu przeżywałam czas rekolekcji – dodaje Katarzyna Bujok. – I zapamiętałam ważne zdanie: żeby zaprosić Pana Jezusa do swojego nieposprzątanego domu, a nie robić wszystko, żeby dom był na błysk, ale bez obecności w nim Boga. – Niedawno wróciłam z rehabilitacji i powiedziałam Panu Bogu: teraz proszę Cię, zrehabilituj moją duszę. Mąż mi pomógł i mogłam się tu znaleźć – podkreśla Dorota Stawowiak. – Bardzo dotknęły mnie świadectwa mam, które godzą role Marii i Marty w swoim życiu. – Najmocniej trafiły do mnie treści związane z tym, jak wzmacniać relacje w małżeństwie – mówi Katarzyna Kmieć. – To mąż ma być dla mnie ważniejszy niż dziecko. Kiedy tak będzie, będziemy razem potrafili dziecku dawać prawdziwe szczęście. – W tym czasie odkryłam w moim kościele parafialnym dom – podkreśla Barbara Wardas. – Moja mała córka mogła się zachowywać w nim swobodnie. Czułyśmy się dobrze i bezpiecznie. A w takiej atmosferze słowa o tym, jak być Marią i Martą, trafiały prosto w serce.

Na zakończenie rekolekcji ks. Piotr Kocur mówił o swojej pierwszej reakcji na prośbę o specjalne rekolekcje dla mam: – Byłem rozradowany, ale i zaniepokojony. Jak to będzie? Pewnie harmider, zamieszanie... Jak nad tym zapanować? Ale ucieszyłem się, że same mamy wzięły odpowiedzialność za organizację rekolekcji. Dziś mogę obiecać, że za rok będą następne!

TAGI: