Dziś nie wstydzę się Boga

Katarzyna Buganik


publikacja 14.03.2015 06:00

- Każdy punkt spotkania jest ważny. Konferencje, śpiewy, a nawet posiłki - to wszystko odbywa się we wspólnocie. Ten kurs uczy pokory i cierpliwości oraz samodoskonalenia - mówi Agnieszka.


Kurs Animatorów Muzycznych Oazy trwał od 20 lutego do 1 marca w Rokitnie. W spotkaniu uczestniczyły 62 osoby Katarzyna Buganik /Foto Gość Kurs Animatorów Muzycznych Oazy trwał od 20 lutego do 1 marca w Rokitnie. W spotkaniu uczestniczyły 62 osoby

Mieli ferie lub wolne po sesji na studiach i przyjechali do Rokitna, by się uczyć i doskonalić swoje muzyczne umiejętności. Nie za karę czy z przymusu, ale z własnej chęci i zapału, bo wielu nie mogło się już doczekać spotkania z przyjaciółmi z oazy i czasu, którego nie zapomina się przez cały rok.


Być sobą


Agnieszka Wieczorek pochodzi z Kostrzyna nad Odrą, ale obecnie mieszka i studiuje pedagogikę w Szczecinie. Tam również śpiewa w scholi akademickiej i gra na saksofonie podczas Mszy św. Włącza się także w organizację koncertów, zaprasza znajomych na próby śpiewu, rekolekcje czy na Eucharystie, na których śpiewa, bo uważa, że najlepszym wzorem dla innych jest autentyzm. Kiedy przyjeżdża do Kostrzyna, również posługuje muzycznie w rodzinnej parafii.
– Trzeba być przede wszystkim sobą i nie udawać kogoś innego. Śpiewać naturalnie i robić to świadomie. Śpiewać nie tylko ustami, ale całą sobą wielbić Boga. Bardziej ktoś uwierzy w to, co robisz, kiedy jesteś szczera. Nie musisz nic mówić, wystarczy, że zauważą twoją postawę, radość i naturalność – mówi. – Nauczyłam się wiele na KAMuzO i nie wyobrażam sobie innych ferii niż tu. Cieszę się, że mogę przekazać coś innym. To daje mi radość.


Nie wstydzę się klękać


Przemek Ziółkowski jest z Gorzowa Wlkp., a w Poznaniu studiuje elektrotechnikę. – Mieszkam w akademiku. Ważnym elementem w moim życiu jest codzienna modlitwa, zwłaszcza wieczorem. Moi koledzy z pokoju zastanawiają się, co robię i pytają mnie, o co chodzi z tą modlitwą. Mówię im wtedy, że jestem w oazie, że posługuję jako animator. Dziś nie wstydzę się Pana Boga, ale na początku studiów bałem się reakcji kolegów. Każdego dnia przełamywałem jednak te bariery i teraz z coraz większą odwagą robię znak krzyża – przyznaje.
Przemek gra na gitarze i śpiewa w zespole ewangelizacyjnym Full of Grace. Razem z przyjaciółmi z grupy pokazuje, że chrześcijaństwo jest radosne i dynamiczne. – Prowadzimy rekolekcje w szkołach i gramy koncerty ewangelizacyjne. To daje radość, bo jest to przede wszystkim kontakt z Bogiem obecnym w drugim człowieku. Właśnie na KAMuzO rozwinąłem się duchowo, muzycznie i społecznie. Tutaj skomponowałem mój pierwszy utwór i poznałem muzykę liturgiczną. Na rekolekcjach gram głównie na gitarze akustycznej, choć na co dzień posługuję się raczej gitarą elektryczną lub basową – mówi.


Spałem na Eucharystii


Konrad Roślik jest z Sulechowa. Na KAMuzO przyjechał pierwszy raz 3 lata temu. – Byłem wtedy niewierzący. Miałem jakieś pojęcie o Bogu, ale nie robił On wtedy na mnie większego wrażenia. Każdy punkt programu rekolekcji był nudny, a Eucharystia była czasem, kiedy mogłem sobie pospać. Taki stan trwał przez kilka dni, aż poszedłem kiedyś na adorację Najświętszego Sakramentu i coś się zmieniło. Poczułem, że Bóg wyciąga mnie z dna, bo nadużywałem też w tym czasie alkoholu. Na KAMuzO zrozumiałem, że muszę z tym skończyć i stać się lepszym – opowiada. – Później pojechałem na oazę, zacząłem posługiwać w parafii, a dziś jestem liderem muzycznym we wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Sulechowie.
Dzisiaj, chociaż Konradowi zajęć nie brakuje, bo trenuje hokej halowy, uczy się w technikum i pasjonuje łowiectwem, na rekolekcje w ferie czeka z utęsknieniem. – Tu nauczyłem się grać na gitarze oraz śpiewać i poznałem fajnych ludzi. Osoby z oazy się znają, lubią i są miłe. W ferie mógłbym się nudzić w domu przed komputerem, ale wybrałem rekolekcje, bo czuję się tu jak w rodzinie – mówi.


Na wszystko jest czas


KAMuzO to przede wszystkim rekolekcje i warsztaty. – Dni skupienia są po to, by uczestnicy mogli wzrastać duchowo, bo trudno iść i głosić Dobrą Nowinę, kiedy samemu nie jest się przygotowanym. Warsztaty to ukształtowanie umiejętności w śpiewie i jego animowaniu. Uczestnicy nabywają wiedzy liturgicznej i poznają repertuar pieśni, które później wykorzystują podczas posługi w scholach i grupach parafialnych. Uczą się też gry na instrumentach, która ma być przeżyciem religijnym – wyjaśnia moderator ks. Łukasz Parniewski.
Każdy dzień rekolekcji to wiele zajęć, m.in. śpiewów w grupach, konferencji, ćwiczeń emisji głosu i rytmiki oraz gry na instrumentach. Codziennie przewidziano również czas na modlitwę i Eucharystię. – Każdy punkt spotkania jest ważny. Konferencje, śpiewy, a nawet posiłki – to wszystko odbywa się we wspólnocie. KAMuzO uczy pokory i cierpliwości oraz samodoskonalenia. Tutaj nie ma nudy. Jest za to radość i entuzjazm – mówi A. Wieczorek.


Z Berlina do Rokitna


Paweł Garbarczyk mieszka w Berlinie, studiuje inżynierię budowlaną i należy w Niemczech do Ruchu Światło–Życie. Na oazy wakacyjne i rekolekcje w ferie przyjeżdża jednak do Polski. – Nie mamy własnych rekolekcji, dlatego dołączamy do oazowiczów z polskich diecezji. Mam teraz wolne na studiach, dlatego przyjechałem do Rokitna. W wakacje byłem na trzecim stopniu Oazy Nowego Życia w Tylmanowej – mówi.
Paweł gra na klarnecie i posługuje w Berlinie w oazowej scholi. Na KAMuzO przyjechał pierwszy raz. – Rodzice nauczyli mnie, że wiara powinna być na pierwszym miejscu. Bardzo lubię inwestować swój czas w rekolekcje. Tutaj ludzie są otwarci i nawet jak się kogoś nie zna, można się odnaleźć i jest super. Poznaję ludzi na takich wyjazdach, a później utrzymuję z nimi kontakty przez internet.


Poradzić sobie potem


KAMuzO trwa tylko kilkanaście dni i ma przygotować uczestników rekolekcji do posługi w parafiach i wspólnotach. Zadaniem oazowiczów jest m.in. prowadzenie i animowanie grup muzycznych oraz scholi parafialnych.
Dominika Iwasiuta z Kostrzyna nad Odrą jest licealistką i gra na gitarze. W swojej parafii jest animatorką i prowadzi drugi stopień oazy młodzieżowej oraz scholę dziecięcą. – To nie jest proste zadanie, ale chcę przekazywać to, czego sama się nauczyłam. Kiedy śpiewa się z pasją, zaangażowaniem i modlitwą, to ma sens. Moim zadaniem jest ewangelizacja i zachęcanie innych do śpiewu – mówi.
– Ja gram na gitarze, układam pieśni i uczę śpiewów, bo również prowadzę scholę. Jestem też harcerką. Muzyka i harcerstwo to dwie moje pasje, które są ze sobą powiązane, bo obie związane są ze służbą. Żeby to wszystko pogodzić, mam rozpisany specjalny plan dnia i z Bożą pomocą udaje mi się wszystko realizować – dodaje Agnieszka Maik z Międzyrzecza.

TAGI: