Lek na duszę

ks. Ireneusz Okarmus

publikacja 09.03.2015 06:00

– Na początku każdych, które prowadzę, ostrzegam: tutaj się wraca – mówi z uśmiechem o. Włodzimierz Zatorski OSB.

Uczestnicy rekolekcji wchodzą w rytm życia opactwa, modląc się wspólnie z benedyktynami Ks. Ireneusz Okarmus /Foto Gość Uczestnicy rekolekcji wchodzą w rytm życia opactwa, modląc się wspólnie z benedyktynami

W Tyńcu ludzie doświadczają bliskości Boga, odkrywają wiarę i dlatego wracają. Rekolekcje zamknięte są tu organizowane przede wszystkim do osób świeckich. Odbywają się nie tylko w czasie Wielkiego Postu i Adwentu, lecz przez cały rok.

Nie chodzi o zarobek

Prowadzone są w niewielkich grupach, liczących od kilkunastu do maksimum 40 osób. Tematyka tynieckich rekolekcji jest bardzo szeroka i zróżnicowana. Wystarczy przeanalizować program na sezon 2014/2015, aby dojść do wniosku, że każdy może znaleźć dla siebie coś interesującego. Jest więc m.in. szkoła chrześcijańskiej medytacji, duchowość benedyktyńska dla świeckich, rekolekcje z postem według św. Hildegardy, rekolekcje w milczeniu, rekolekcyjne spotkania z ojcem Leonem Knabitem („Ojciec Leon zaprasza do Tyńca”). Kto nie może uczestniczyć w rekolekcjach kilkudniowych, ten może przyjechać do tynieckiego opactwa na dzień skupienia, który benedyktyni organizują cztery razy w roku. I nie jest prawdą, że mogą tu przyjeżdżać tylko ci, którzy mają pieniądze. Ceny za pobyt są zróżnicowane, w zależności od standardu pokoju oraz od tego, czy ktoś chce mieć pokój jednoosobowy. – Musimy trzymać poziom, bo przyjeżdżają do nas również grupy zagraniczne. Nie mamy z tego wielkiego zarobku, przecież trzeba płacić tym, którzy utrzymują budynek. Kogo nie stać na opłacenie pobytu, ten też może do nas przyjechać, bo raz na kwartał robimy rekolekcje za dobrowolną ofiarę. Jeśli ktoś ma niewiele pieniędzy, daje tyle, ile może – wyjaśnia o. Włodzimierz Zatorski, znany rekolekcjonista, były przeor. Okazuje się jednak, że zainteresowanie bywa czasem niewielkie. – Ostatnio musieliśmy odwołać takie rekolekcje, ponieważ zgłosiło się tylko pięć osób. Więc gdy słyszymy narzekanie na ceny, to traktujemy je jak wymówkę. Do Tyńca naprawdę może przyjechać każdy – dodaje. W opactwie, oprócz rekolekcji, odbywają się także ciekawe warsztaty i seminaria prowadzone przez mnichów. Dostarczając fachowej wiedzy z danej dziedziny, pomagają oni rozwijać duchowość benedyktyńską i przekazują wartości, którymi żyją. Są też warsztaty, które mają pomóc w duchowym rozwoju („Podróż do siebie”), a także służyć poprawie relacji w małżeństwie („Kryzys dialogu w małżeństwie”).

Zamiast do sekty

Każdego roku we wszystkich rekolekcjach i warsztatach uczestniczy w sumie ponad 1000 osób. W tej liczbie około 60 proc. to kobiety. – Co ciekawe, około 30 proc. to osoby młode. Cieszy nas też, że co czwarta osoba przyjeżdża tutaj z polecenia tych, którzy u nas już byli – opowiada Marta Sztwiertnia z benedyktyńskiej Fundacji Chronić Dobro. Opactwo tynieckie różni się bowiem od innych domów rekolekcyjnych. – Nasi goście są włączeni w rytm naszej, benedyktyńskiej, modlitwy liturgicznej – zauważa o. Zatorski. Jest jeszcze coś, co ma wielką wartość. – W rekolekcjach uczestniczą nie tylko ci, którzy chcą pogłębienia swej relacji z Bogiem i umocnienia wiary, ale także ci, którzy są okaleczeni duchowo. I dzięki Bogu, że trafiają do Tyńca, a nie do jakiejś sekty. Tutaj duchowa opieka duchowych synów św. Benedykta niejednemu uleczyła duszę. Na każdych rekolekcjach, w których uczestniczyłem, były osoby, które szukały drogi do Boga i tutaj ją znalazły – mówi jeden ze stałych bywalców Tyńca.

Post i modlitwa

Wśród rekolekcyjnych propozycji dużą popularnością cieszą się organizowane cztery razy w roku tygodniowe rekolekcje z postem według św. Hildegardy, znanej mistyczki żyjącej w XII wieku. Ostatnie skończyły się 22 lutego, w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, a następne rozpoczną się już 14 marca. Przyjedzie na nie ok. 40 osób. Ich uczestnicy wchodzą w rytm życia klasztoru. Wstają o 5.30 rano. O godz. 6 uczestniczą w jutrzni, a po niej w Mszy św. w kościele, z udziałem wszystkich tynieckich benedyktynów. O stałych porach są też wspólne modlitwy z benedyktynami: modlitwa południowa (12.50), godzina czytań (15.00), lectio divina (18.00), nieszpory (19.00) i kompleta (20.15). W post od strony praktycznej wprowadza uczestników dr Alfreda Walkowska, absolwentka Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, jedyna dyplomowana terapeutka medycyny św. Hildegardy w Polsce. Konferencje duchowe głosi o. Włodzimierz Zatorski. Pierwszego dnia uczestnicy rekolekcji jedzą zupę z warzyw, kaszę, orkisz gotowany. Później są zaproszeni do postu, czyli tylko do picia napojów. Są przygotowane: kawa orkiszowa, napój pietruszkowy, soki, a do tego zioła, które pozwalają lepiej oczyścić organizm – są podawane przez pierwsze dwa. Później organizm się przestraja i wtedy człowiek czuje, jaką wartość ma post. Ostatnie dni to wychodzenie z postu. – Mocno podkreślam, że to nie turnus odchudzający. Tu chodzi o otwarcie się na Boga. Temu mają służyć konferencje ascetyczne. Na nich mówię o podstawowej relacji człowieka do Boga, o ascezie, modlitwie oraz o konieczności budowania wspólnoty, gdyż w tym najbardziej odnajdujemy się przed Bogiem i dla Niego – opowiada o. Włodzimierz Zatorski. Uczestnicy rekolekcji przyznają zgodnie, że najtrudniejsze są pierwsze dwa dni. Wtedy człowiek odczuwa niepokój, czy sobie poradzi. Może boleć głowa. Po trzecim dniu nie ma już odczucia głodu i następuje wyciszenie organizmu, co sprawia, że inaczej patrzy się na trudne sprawy, które zostawiło się za klasztornym murem. – Ten post nie polega na głodzeniu się, ale na diecie oczyszczającej organizm. Kiedy żołądek pracuje inaczej, wtedy następuje otwarcie na sprawy duchowe. Ojciec Włodzimierz, który prowadzi rekolekcje, sprawia, że we mnie następuje wręcz „rozerwanie serca” i ogromne otwarcie się na Boga, pragnienie nowego życia dla Niego. To jest dla mnie wydarzenie duchowe, na które czekam z utęsknieniem – opowiada Zbigniew Łazowski z Chełma Lubelskiego, który uczestniczył w kilkunastu rekolekcjach w Tyńcu, w tym pięć razy na rekolekcjach z postem. Na najbliższe też jest zapisany.

Co ludzi przyciąga?

Ludzi do Tyńca przyciąga specyficzna duchowość benedyktyńska, oparta na liturgii, medytacji i lectio divina. To z kolei otwiera na inny sposób przeżywania wiary. Niektórzy uczestnicy mówią wręcz, że nie wyobrażają sobie, aby tutaj nie przyjeżdżać. – Jestem tutaj co najmniej dwa razy w roku. Do Boga jest wszędzie blisko, ale w Tyńcu jest chyba bliżej. Rekolekcje tynieckie to dla mnie zawsze proces przemiany i wzmacniania wiary oraz miłości do Boga i do siebie. Za każdym razem rekolekcje są inne, i nie tylko ze względu na to, kto je prowadzi. Najważniejszy jest czas, jaki spędza się w tych murach. To ogromny poziom duchowej energii, jaką tu się otrzymuje – wyznaje Zbigniew Łazowski. Niektórzy przyjeżdżają też indywidualnie, na dzień lub dwa, szukając wyciszenia, oderwania się od trudnych problemów zawodowych. Katarzyna Chocholska z Wrocławia po raz pierwszy była w 2009 r. na rekolekcjach o medytacji chrześcijańskiej. Później uczestniczyła w kilku podobnych oraz w tych, które przygotowywały do przeżycia Triduum Paschalnego. – Te rekolekcje bardzo dobrze wspominam, dzięki nim liturgia tych dni nabrała dla mnie nowego wymiaru, a jej przeżycie mogło być od tej pory jeszcze bardziej duchowe – wspomina. I dodaje, że nie wyobraża sobie swojego życia duchowego bez Tyńca. – W tym roku byłam tu już na rekolekcjach indywidualnych. To miejsce niezwykłe. Tutaj wpada się jak do dużej dziury pełnej miłości pisanej przez duże „M” – opowiada.

Duchowość dla świeckich

Zwykle ludzie kojarzą benedyktynów z zawołaniem „Módl się i pracuj”. Wymyślili je jednak jezuici w XVI w., dając każdemu zakonowi krótkie hasło charakteryzujące ich duchowość. Prawdziwe hasło św. Benedykta brzmi: „Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony”. To jest sensowniejsze i głębsze, ponieważ nie obejmuje tylko modlitwy i pracy, ale każde spotkanie z drugim człowiekiem. I dotyczy ono wszystkich chrześcijan, a nie tylko benedyktynów. Święty Benedykt napisał regułę, która jest próbą zastosowania Ewangelii do konkretnych warunków życia. Korzystając z niej, można żyć duchowością benedyktyńską, nie będąc mnichem, lecz osobą świecką. Tak czynią oblaci benedyktyńscy, którzy są zawsze związani z konkretnym klasztorem, tworząc przy nim wspólnotę. Oblaci tynieccy spotykają się raz w miesiącu na dniach skupienia, a dwa razy do roku – w Adwencie i Wielkim Poście – na rekolekcjach. Z Tyńcem jest związanych obecnie ponad 100 osób, z których połowa mieszka w Krakowie i okolicach. Wielu z nich swoje pierwsze kroki na drodze duchowości benedyktyńskiej stawiało na rekolekcjach.