Przeżycia i stempelki

Grażyna Starzak

publikacja 02.04.2015 06:00

Co zrobić, by przyjęcie tego sakramentu nie było „uroczystym pożegnaniem z Kościołem w obecności biskupa”?

 Gimnazjaliści to młodzież w okresie buntu. Młodzież licealna myśli zupełnie inaczej, dlatego wielu księży postuluje, by bierzmowanie przesunąć na lata szkoły ponadgimnazjalnej Adam Wojnar Gimnazjaliści to młodzież w okresie buntu. Młodzież licealna myśli zupełnie inaczej, dlatego wielu księży postuluje, by bierzmowanie przesunąć na lata szkoły ponadgimnazjalnej

Czy warto kontynuować dotychczasową praktykę przygotowania do tego sakramentu? – zastanawiał się bp Edward Dajczak, ordynariusz diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, w wywiadzie dla KAI. Przekonywał, że „należy odejść od stadnego podejścia i traktować każdego człowieka w sposób niepowtarzalny, tak jak to robił Chrystus”. – W tym kierunku chcemy iść – zgadza się z bp. Dajczakiem ks. dr Krzysztof Wilk, dyrektor Wydziału Katechetycznego Archidiecezji Krakowskiej. – Przemijają czasy kościołów pełnych młodzieży. Teraz musimy prowadzić działalność duszpasterską, w małych grupach, podchodzić indywidualnie do każdego z młodych ludzi, tak jakby był on jedynym kandydatem do bierzmowania – kontynuuje ks. Wilk.

Metoda „przeżyciowa”

W archidiecezji krakowskiej sakrament ten udzielany jest w trzeciej klasie gimnazjum lub na początku pierwszych klas szkół ponadgimnazjalnych. Młodzież przygotowuje się do jego przyjęcia głównie podczas katechezy w szkole. Uzupełnieniem są organizowane raz w miesiącu spotkania w pierwszej i drugiej klasie gimnazjum oraz cotygodniowe – w klasie trzeciej. – Spotkania te powinny mieć nade wszystko charakter modlitewno-celebracyjny z możliwością rozmowy na tematy wiary i życia chrześcijańskiego – tłumaczy ks. Wilk. Dobrym sposobem są wspólne wyjazdy i pielgrzymki. – Przygotowanie do bierzmowania powinno być przeżyciem, które nie pozostawi młodego człowieka obojętnym – uważa ks. Zygmunt Kostka, proboszcz parafii św. Stanisława Kostki w Krakowie. Taki „przeżyciowy” program przygotowań do sakramentu bierzmowania ks. Kostka opracował wraz z innymi duchownymi w swojej poprzedniej parafii. Polegał on na przygotowaniu kilku „stacji”, gdzie kandydaci do sakramentu uczyli się odróżniać dobro od zła czy przekonywali się, co w praktyce znaczy miłosierdzie. Jedna z grup odwiedziła więzienie. Spotkała się z osadzonymi, którzy opowiadali, jak trafili za kraty składali świadectwo, swojego nawrócenia. Sióstr karmelitanek, które poświęciły się życiu kontemplacyjnemu, wysłuchały dziewczęta przygotowujące się do bierzmowania. W tym czasie chłopcy mieli spotkanie z klerykami w seminarium. – Jednym z mocniejszych przeżyć dla młodzieży była wizyta w domu ciężko chorej osoby. Gdy widzieli starszego pana, który przez 10 lat troskliwie opiekuje się leżącą w łóżku i zdaną tylko na niego matką, na ich twarzach malowały się niedowierzanie i podziw. Byli autentycznie poruszeni – wspomina ks. Kostka. Opracowany sposób przygotowania do sakramentu sprawdził się, ale wymagał dużego wysiłku organizacyjnego.

Indeksy nie takie złe

Niezależnie od metody są pewne wymogi formalne, które muszą spełnić wszyscy kandydaci do sakramentu bierzmowania. Chodzi tu o krytykowane przez młodzież, a czasem i rodziców „stempelki” zbierane podczas Mszy św., nabożeństw, spowiedzi czy rekolekcji. – Nie da się wszystkiego sprowadzić tylko do form „przeżyciowych”. Pewna forma sprawdzenia, czy kandydat chodzi do kościoła, musi być. Nie jest to najważniejsze, ale bywa i tak, że w anonimowych środowiskach to jedyna możliwość, żeby weryfikować ich przygotowanie i wysiłek – uzasadnia tę formę ks. Zygmunt Kostka. Ks. Piotr Waligóra, wikariusz parafii Matki Bożej Królowej Polski na krakowskim osiedlu Nowy Ruczaj, twierdzi, że młodzi ludzie, którzy świadomie przygotowują się do bierzmowania, „nie widzą problemu w takich formalnościach”. Niedawno odwiedzili go byli uczniowie, dziś studenci, którzy wspominali swoje bierzmowanie. – Powiedzieli, że buntowali się, gdy zostały wprowadzone indeksy, gdzie trzeba było podpisywać m.in. każdą comiesięczną spowiedź. Ale przez trzy lata tak się przyzwyczaili do częstej spowiedzi, że potem nie wyobrażali sobie, aby nie przystępować systematycznie do tego sakramentu – cieszy się ks. Piotr.

Zaczekać do końca „głupawki”

Biskup Edwarda Dajczak ma jeszcze jedną propozycję – by przesunąć bierzmowanie na lata szkoły ponadgimnazjalnej. – Lata nauki w gimnazjum to dla młodzieży okres buntu. Przeciw szkole, przeciw rodzicom, przeciw tradycji, przeciw wartościom. Ten bunt dotyczy również Kościoła. Stąd u niektórych młodych ludzi lekceważący stosunek do bierzmowania. Byłbym więc za tym, żeby przesunąć ten sakrament do liceum. Młodzież licealna myśli zupełnie inaczej niż gimnazjalna – zgadza się z biskupem ks. Zygmunt Kostka. – Chyba że potraktujemy bierzmowanie jako sakrament inicjacji chrześcijańskiej. Wtedy, wzorem Kościołów wschodnich, możemy bierzmować nawet maluchy, zaraz po chrzcie świętym – dodaje.