Nie będziemy stać z boku

gb

publikacja 26.02.2015 06:00

Kilka funkcji już przydzielili. Szukają jeszcze m.in. szefa wyżywienia i szefa transportu. Na razie młodzi z Krzyżanowic śpią jeszcze spokojnie.

 Komitet parafialny działa już od paru miesięcy Grzegorz Brożek /Foto Gość Komitet parafialny działa już od paru miesięcy

Sądzę, że za rok czy półtora będzie podobnie, ale tydzień spotkania z papieżem w Krakowie w 2016 roku okupimy pewnie tygodniową bezsennością – śmieje się Hubert Zajma, który jest w parafii koordynatorem zakwaterowania.

Dwie setki miejsc

Parafie rejonu bocheńskiego i brzeskiego będą w czasie Światowych Dni Młodzieży bezpośrednim zapleczem Krakowa. Tam zostaną zakwaterowani ci, którzy przyjadą spotkać się z Franciszkiem. Także ci, którzy tydzień wcześniej wezmą udział w tygodniu misyjnym w innych rejonach diecezji. – Na razie wielu rzeczy nie wiemy. Nie chcemy jednak czekać tylko na dyspozycje, ale próbujemy sami myśleć o tym, co mamy zrobić – tłumaczy Dawid Studziżba, przewodniczący komitetu parafialnego. Poza ludźmi od transportu, wyżywienia, trzeba liderów duszpasterstwa, trzeba przewodników, tłumaczy. Sztab będzie liczył około 10 osób. Wolontariuszy będzie trzeba ze 40. – Znajdą się bez problemu – zapewnia Dawid. W nie tak wielkiej wspólnocie zarejestrowano na razie 200 miejsc noclegowych.

– Sto miejsc zadeklarowali mieszkańcy. Niektórzy w domach udostępniają pokoje dla 2–3 osób, inni całe piętra na 12 osób – opowiada Hubert. Do tego szkoła i hotel w Proszówkach. Jest jeszcze gospoda. Wszystko za „Bóg zapłać”. – Deklaracje ciągle napływają. Ludzie są bardzo otwarci i życzliwi. Nie tylko dla tej sprawy – objaśnia ks. Stanisław Kania, wikariusz krzyżanowickiej parafii.

Dwa świadectwa

Na razie mają się jednak przede wszystkim formować, by poświęcając się pracy, nie stracili sensu ŚDM. – Mamy służyć młodym, którzy przyjadą, ale sami jako wspólnota też wiele skorzystamy – mówi ks. Stanisław. Kto zawita do Krzyżanowic? Nie wiadomo. Raczej młodzież z jednej grupy językowej. Czyli na przykład Hiszpanie, Argentyńczycy i Meksykanie. – To jest sprawa drugorzędna. My chcemy otworzyć przed nimi serce. W domach dostaną gościnę, miejsce do spania, śniadanie, serdeczne przyjęcie – zapewnia Martyna Podsiadło, zajmująca się animacją muzyczną. Co w zamian? Ks. Stanisław z relacji znajomych wie, że uczestnicy ŚDM zostawiają po sobie dobre wrażenie. – To kapitalna sprawa, bo młodzi przyjeżdżają się modlić. Dają dobre świadectwo. Mam nadzieję, że pozostawią po sobie w domach gospodarzy takie samo. Często mamy wyobrażenie „zgniłego” Zachodu i zepsutej młodzieży. A okazuje się, że młodzi zostawiają świadectwo kultury i wiary – mówi ks. Stanisław. Dawid uważa, że w Polsce jest nam potrzebne takie podtrzymywanie wiary w drugiego człowieka, w szlachetność intencji. – Poza tym doświadczenie tego, jak bardzo powszechny, uniwersalny jest Kościół, jest bezcenne – dodaje Dawid.

My się tym cieszymy

Dlaczego już teraz pracują, szkolą się, organizują? Czy nie będzie im szkoda czasu na pracę, kiedy inni będą się cieszyć ze spotkania z papieżem? – Ktoś musi to robić. Po drugie w charakterze młodych leży akcja, działanie. My się tym cieszymy – mówią Hubert i Martyna. Są jednak profity. – O tym, że będziemy mieli na papieskiej Mszy miejsca blisko ołtarza, że Franciszek spotka się osobno także z wolontariuszami, dowiedzieliśmy się po rozpoczęciu pracy. To jest jednak dodatek. Po prostu nie chcemy stać z boku i czekać, chcemy służyć, pracować. W tym się sprawdzamy – mówią młodzi z Krzyżanowic.