Newsletter od Pana Boga

publikacja 24.02.2015 06:00

SMS-y, e-maile, grafiki… Kapucyn z Lubartowa przekonuje, że mogą być świetnym sposobem na ewangelizację.

 Daniela i Magdę Adamskich o. Józef kilka lat temu błogosławił, gdy udzielali sobie sakramentu małżeństwa Justyna Jarosińska /foto gość Daniela i Magdę Adamskich o. Józef kilka lat temu błogosławił, gdy udzielali sobie sakramentu małżeństwa

Ojciec Józef Koszarny założył rodzinę. Brzmi kontrowersyjnie, ale to prawda. Przez kilka lat skupił wokół siebie albo raczej wokół Pana Boga ponad 20 tys. osób, do których codziennie dociera z dobrym słowem.

Promocja miłosierdzia

A słowo nie jest byle jakie, bo pochodzi od samego Boga. – Jestem kapelanem szpitalnym – opowiada o. Józef Koszarny. – Gdy ludzie opuszczali szpital w Lubartowie, chciałem w jakiś sposób utrzymywać z nimi kontakt. Pomyślałem, że będę wysyłał do nich SMS-y, głosząc Boże słowo i Boże miłosierdzie – opowiada. To było przeszło siedem lat temu. Wtedy o. Józef w zasadzie znał wszystkich, do których trafiały jego wiadomości. Dziś większości, jak mówi, nie zna. Ale nie przeszkadza mu to. Z wielkim zapałem przygotowuje elektroniczną ewangelizację, by każdego dnia każdy członek Rodziny Dobrego Słowa mógł otrzymać wiadomość, która podniesie go na duchu. – Wiem, że nie byłem pierwszy w tej elektronicznej ewangelizacji i nie jestem jedyny, ale to moja pasja i forma duszpasterstwa – przekonuje.

Ojciec Józef od lat wszystkim chętnym, którzy się do niego zgłoszą, wysyła dobre słowa, ale też organizuje rekolekcje dla swojej rodziny i inne wyjątkowe spotkania. – Często spotykamy się w kinie „Bajka” w Lublinie na przeznaczonych dla nas seansach – mówi Dorota, która choć osobiście wcześniej nie widziała o. Józefa, od jakiegoś czasu otrzymuje od niego SMS-y ze słowami Ewangelii i uczestniczy w proponowanych akcjach. Jak opowiada kapucyn, jego elektroniczne duszpasterstwo to także przyjmowanie intencji od członków rodziny i omadlanie ich.

Miejsce w Kościele

Żeby ta działalność mogła sprawnie funkcjonować, szczególnie na początku, zakonnik potrzebował współpracowników. – Pamiętam, jak dostałem w 2009 r. SMS-a od kolegi właśnie z dobrym słowem od o. Józefa – opowiada Daniel Adamski, współpracownik kapucyna. – Poruszyło mnie to bardzo. Wiedziałem, że ojciec Józef wszystkie SMS-y wysyła sam ze swojego telefonu, a przecież wtedy nie było jeszcze pakietów telefonicznych z nieograniczoną pulą SMS-ów. Zgłosiłem się do pomocy w tym dziele. Szukałem swojego miejsca w Kościele i pomyślałem, że to może być całkiem fajna forma ewangelizacji.

Jak opowiada Daniel Adamski, dzieło o. Koszarnego na początku obejmowało tylko abonentów jednej sieci. – Z wiadomych powodów – śmieje się mężczyzna. – Ojciec Józef właśnie w tej jednej sieci miał telefon. Wysyłanie SMS-ów zajmowało wtedy kapucynowi kilka godzin dziennie. – Postanowiłem mu pomóc, bo akurat miałem taki abonament, w którym dostępnych było więcej SMS-ów, a sam z tego nie korzystałem. Skontaktowałem się z o. Józefem, a że jestem z wykształcenia informatykiem i mam swój serwer, zaproponowałem też, że mogę wysyłać dobre słowa zainteresowanym na mejla – opowiada Adamski.

Multi SIM

Współpraca Daniela i o. Koszarnego opierała się bardzo długo na kontakcie telefonicznym i mejlowym. – Spotkaliśmy się osobiście znacznie później, ale już wtedy byliśmy dobrymi znajomymi, a w zasadzie rodziną – podkreśla Daniel. A rodzina z dnia na dzień się powiększała. Jeden drugiemu przekazywał kontakt do o. Józefa i tak dobre słowa trafiały do coraz szerszej liczby odbiorców. – Pamiętam, jak ojciec Józef, kiedy nikt nie widział, zmieniał sobie w swoim telefonie karty SIM – opowiada żona Daniela, Magda. – Zawsze nosił ich w kieszeni habitu ze cztery i po kolei wysyłał SMS-y do abonentów wszystkich sieci. Gdy w nowoczesnych telefonach pojawiła się możliwość odbioru wiadomości graficznych, ojciec Józef postanowił wysyłać także MMS-y. – Robię to nadal, jeśli oczywiście ktoś chce je dostawać – zaznacza kapucyn.

W samo sedno

Rodzina Dobrego Słowa rozrosła się na tyle, że stworzyła pewnego rodzaju wspólnotę. – Pamiętam, jak po wypadku samochodowym trafiłam na rehabilitację – wspomina Magda Adamska. – Pracowała tam ze mną jedna pani, która zapytała mnie któregoś dnia o bransoletkę z różańcem, którą noszę – opowiada. – Powiedziałam, że dostałam ją kiedyś od o. Józefa Koszarnego z Lubartowa. Co się okazało? Pani rehabilitantka także należała do rodziny – śmieje się kobieta. – Sama nie znała osobiście o. Józefa i była zachwycona, że spotkała kogoś, kto go zna. Bardzo miło wspominam tę rehabilitację.

Magda zaznacza, że nie każdego dnia udaje jej się przeczytać słowa od ojca Józefa, choć w formie mejli rozsyła je jej mąż. – Widzę jednak, że gdy je przeczytam, trafiają w samo sedno problemu, z którym się akurat zmagam, i jest mi lżej. Inaczej też podchodzę do swojej pracy i współpracowników. Oni często śmieją się z mojego optymizmu, mówiąc, że jestem taka radosna, bo pewnie znowu się modliłam w autobusie – opowiada. – Potwierdzam i wszystkim polecam dobre słowa.

Ojciec Józef każdego zachęca do zapisania się po swojego rodzaju Boży newsletter. Można to zrobić, wysyłając SMS na numer 724 341 273, podając swoje imię i nazwę miejscowości.

TAGI: