Kościół rozsiany na wyspach

Mariusz Majewski

publikacja 12.02.2015 06:00

Republika Filipin to jedyne obok Timoru Wschodniego państwo w Azji, gdzie zdecydowaną większość społeczeństwa stanowią katolicy. Bardzo ceni się tam rodzinę. Nawet oficjalne motto państwowe brzmi: „Bóg, ludzie, natura i państwo”.

Odbywająca się 9 stycznia procesja z figurą Czarnego Nazarejczyka jest największa w Azji. Przez kilka godzin wędruje ulicami stolicy Filipin – Manili. W tym roku, kilka dni przed papieską wizytą, uczestniczyło w niej 5,5 mln osób RITCHIE B. TONGO /epa/pap Odbywająca się 9 stycznia procesja z figurą Czarnego Nazarejczyka jest największa w Azji. Przez kilka godzin wędruje ulicami stolicy Filipin – Manili. W tym roku, kilka dni przed papieską wizytą, uczestniczyło w niej 5,5 mln osób

Filipiny to ciekawy i nietypowy kraj na azjatyckiej mapie. Nie tylko dlatego, że jest swoistą enklawą wśród państw buddyjskich, islamskich i szintoistycznych. Ten archipelag wysp, rozrzuconych na długości 2 tys. kilometrów, odstaje trochę od reszty kontynentu nie tylko religijnie, ale i kulturowo. Ferdynand Magellan zapoczątkował tam w 1521 r. dominację hiszpańską. Królowi hiszpańskiemu Filipowi II państwo zawdzięcza swoją nazwę. Wraz z kolonizatorami przyszła też chrystianizacja, język i obyczaje. W wiekach XVII i XVIII Filipiny, szczególnie Manila, były ważnym ośrodkiem pośredniczącym w handlu pomiędzy Europą i Ameryką. Później swoje wpływy na Filipinach zaczęli umacniać Amerykanie, którzy w konsekwencji przejęli kontrolę nad tym terenem. A w czasie II wojny światowej archipelag dostał się pod okupację japońską. W lipcu 1945 roku Japończyków wyparły wojska amerykańskie. Rok później Filipiny proklamowały niepodległość.

Pewne ubezpieczenie

Filipińczycy są uznawani za jeden z najszczęśliwszych narodów na świecie. Skąd bierze się to, że ludzie są tak szczęśliwi, skoro cały kraj podlega wysokiej aktywności sejsmicznej i w związku z tym trzęsienie ziemi albo tsunami może im zabrać wszystko, co mają? Odpowiedzi nie należy szukać wyłącznie w kulturze i mentalności. W dużej mierze przyczynia się do tego żywa wiara, entuzjastycznie przeżywana przez Filipińczyków. Można było to zauważyć w przygotowaniach do pielgrzymki papieża Franciszka. Władze stołecznej Manili ogłosiły wolne od pracy w czasie wizyty papieża, który jest bardzo popularny na wyspach. Pod koniec ubiegłego roku w mieście Angeles wystawiono dwugodzinny musical „I love pope Francis”, który pokazuje życie Jorgé Maria Bergoglia od czasów dzieciństwa do momentu wyboru na papieża. Wprost proporcjonalne do papieskiej popularności są oczekiwania związane z pielgrzymką Franciszka, której hasłem są dwa słowa: miłosierdzie i współczucie.

– Mamy nadzieję, że przybycie ojca świętego wywoła prawdziwy duchowy „tajfun” – mówili nuncjusz apostolski na Filipinach Giuseppe Pinto oraz kard. Antonio Tagle, metropolita stołecznej Manili, gdy Watykan oficjalnie ogłosił, że papież odwiedzi archipelag. Filipińskie media przypominają, że ponadtrzydniowa pielgrzymka Franciszka przypada dokładnie w 20. rocznicę słynnego Światowego Dnia Młodzieży w Manili, w którym uczestniczyła rekordowa liczba ponad 5 mln osób. Religijną wizytówką katolików na Filipinach i ich żywej wiary jest kult Bożego Miłosierdzia. Koronkę do Miłosierdzia Bożego codziennie transmitują telewizja i radio. Polscy misjonarze, których na Filipinach pracuje 31, opowiadają, że o godz. 15.00 w sklepach ekspedientki prowadzą modlitwę przez sklepowy system nagłaśniający. Dla klientów to oczywista sprawa. – Co ciekawe, wszyscy ludzie, nie tylko katolicy, respektują tę chwilę i zaprzestają swoich prac czy zakupów – opowiada ks. Szymon Bendowski, jeden z polskich misjonarzy pracujących na Filipinach. To właśnie na Filipinach, na wyspie Mindanao (jedna trzecia powierzchni Polski) znajduje się największa na świecie, mająca ok. 25 m wysokości, figura Jezusa Miłosiernego. W małej miejscowości grupa świeckich czcicieli Miłosierdzia kupiła 11 ha ziemi i postawiła figurę Chrystusa, która szybko stała się obiektem kultu.

Poproszono biskupa o przysłanie duszpasterzy do miasta i tak oddolny kult nabrał formalnych kształtów. Filipińczycy mawiają, że z perspektywy wiary dużo zawdzięczają dwóm narodom: Hiszpanom, bo przynieśli im wiarę, oraz Polakom, bo dali światu św. Faustynę i orędzie o Bożym Miłosierdziu. Ten kult rozwija się na Filipinach od czasów II wojny światowej. Przyczynili się do tego księża ze zgromadzenia marianów, którzy pracowali w Narodowym Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Stockbridge w USA. Księża rozdawali obrazki Jezusa Miłosiernego amerykańskim żołnierzom, którzy zabrali je na Daleki Wschód. Po wojnie przesyłali je z USA do swojego kraju filipińscy emigranci razem z zarobionymi pieniędzmi. Filipińczycy często podkreślają, że w warunkach klimatycznych, w których żyją, Boże Miłosierdzie jest najpewniejszym ubezpieczeniem. W drugim dniu pielgrzymki papież Franciszek odwiedzi Tacloban, miasto, które w listopadzie 2013 roku w 80 proc. zostało zniszczone przez tajfun Yolanda. Ojciec święty zje obiad z grupą ocalałych po tym kataklizmie, spotka się też z rodzinami ocalałych. Pobłogosławi również Ośrodek Papieża Franciszka dla Ubogich. Wiara na całego Dwa dni papież spędzi w stołecznej Manili, która razem z 16 przylegającymi do niej miejscowościami tworzy metropolię nazywaną Metro Manila, zamieszkaną przez ponad 11 mln ludzi.

Całe Filipiny z ok. 92 mln mieszkańców zajmują 12. pozycję wśród najbardziej zaludnionych państw świata. Sama stolica to nowoczesne miasto z pokaźnymi biurowcami, okazałymi hotelami czy centrami hotelowymi. Ale integralną częścią miejskiego krajobrazu są również położone na obrzeżach slumsy, w których mieszka bardzo dużo ludzi. Wielu znajduje też schronienie pod mostami, na wysypiskach śmieci i w blaszakach, które zastępują im domy. – Istnieją obawy, że papież będzie przez rząd trzymany z daleka od tego, jak wygląda autentyczny obraz ponurej sytuacji większości Filipińczyków, którzy żyją w ubóstwie – mówi nam kilka dni przed rozpoczęciem papieskiej wizyty Einstein Recedes, rzecznik Chrześcijańskiego Ruchu Studenckiego. Byłe „dzieci ulicy” z Manili napisały około tysiąca listów z prośbą o audiencję u papieża podczas jego wizyty. Wspierał ich w tym kard. Luis Antonio Tagle, który przekazał te listy Franciszkowi w Watykanie. Ci młodzi pozostają obecnie pod opieką filipińskiej fundacji Tulay ng Kabataan, której misją jest ratowanie nieletnich z aglomeracji miejskiej Manili przed narkotykami, prostytucją czy żebractwem. Powstał film z ich udziałem, który zawiera m.in. fragmenty listów dzieci do Franciszka ze świadectwami o ich życiu na ulicy.

Zarówno polscy misjonarze, jak i młodzi Filipińczycy, z którymi rozmawiamy kilka dni przed przyjazdem papieża, mówią, że Franciszek jest tu bardzo popularny i entuzjastycznie oczekiwany. – Filipińczycy jako naród są bardzo pobożni. Przez wieki, w obliczu różnych zamieszek, nie zatracili tego. Nie tylko w pobliżu kościołów, ale normalnie na ulicy często słychać zwroty, widać gesty chwalące Matkę Bożą – zwraca uwagę sercanin ks. Jan Krzyściak, który pracuje na Filipinach. Na odwiedzających stolicę i robiących poranne zakupy w supermarketach wielkie wrażenie robią Msze św. odprawiane tam jeszcze przed otwarciem. To z myślą o tych, którzy cały dzień pracują i nie będą mogli pójść do kościoła. Czymś normalnym są też kaplice adoracyjne w galeriach handlowych. Przywiązanie do wiary widać na ulicy. Uwagę zwracają trycykle, czyli motory z podczepioną kabiną, pełniące rolę taksówek. Ogromna ich część ma wymalowany jakiś religijny napis, jak np. „Bóg jest z nami” albo „Bóg moją siłą”. Są też rysunki ze świętymi patronami. Odwołań do wiary nie wstydzą się również kibice sportowi, którzy na murach potrafią napisać: „Gramy twardo, modlimy się mocno”.

Krajobraz niejednorodny

Patrząc na filipiński Kościół, zachwycając się żywą wiarą tamtejszych katolików, nie można popadać w hurraoptymizm. – Na Filipinach jest jeszcze bardzo dużo miejsc, gdzie cywilizacyjny postęp nie zdążył na dobre zawitać, a ludzie żyją tak, jak gdyby czas cofnął się o kilkaset lat. Są to szczególnie miejsca położone w górach, na mniej dostępnych szlakach komunikacyjnych.

Miejsca, do których można dotrzeć tylko pieszo, i to po kilku nieraz dniach marszu – opowiada salwatorianin ks. Adam Januś, który pracuje w ośrodku formacyjnym oddalonym o 60 km od stolicy. Raz w roku razem z siostrami zakonnymi, które dobrze znają lokalny język i realia, organizują wyprawę w te niedostępne miejsca. Towarzyszą im lekarze. – Dla ludzi tam mieszkających nasza wizyta jest jedyną okazją spotkania lekarza i skorzystania z pomocy medycznej. Staramy się też przekazać tym ludziom podstawowe zasady higieny oraz informować, jak się chronić przed chorobami tropikalnymi, takimi jak malaria czy denge, które mogą być śmiertelne dla tych ludzi. Również od strony duchowej ludziom tam mieszkającym staramy się przekazać podstawową wiedzę katechizmową – tłumaczy ks. Januś. Problemem, z którym muszą sobie radzić misjonarze i przedstawiciele miejscowego Kościoła jest wiara Filipińczyków w przesądy. Są całe wyspy, gdzie królują różnego rodzaju czarownice i wyznawcy rozmaitych duchów oraz sił nadprzyrodzonych.

– Nasza misja i praca duszpasterska, formy animacji mają na celu utrzymanie żywotności Kościoła. A żywy Kościół zdolny jest oprzeć się różnego rodzaju sektom, których tu nie brak – zwraca uwagę ks. Jan Krzyściak. Duchowny w 2007 r. trafił na wyspę Mindanao. Jakieś dwa lata temu muzułmanie dążyli do utworzenia tam odrębnego państwa, w którym obowiązywałoby prawo szariatu. Zginęło wówczas 150 tys. ludzi, a ponad 2 mln musiało opuścić domy. Rebelianci podpisali porozumienie z prezydentem kraju, w wyniku którego Islamski Front Wyzwolenia Moro (MILF) zostanie stopniowo rozbrojony, a na południu kraju do 2016 r. ma powstać specjalny, autonomiczny region, administrowany przez muzułmanów. Ma zastąpić obecny Autonomus Region in Muslim Mindanao, którego powstanie prezydent nazwał „nietrafionym eksperymentem”.

To może mieć dramatyczne następstwa, bo na tym terenie mieszka wielu chrześcijan. Biskup jednego z miast, które ma wejść w skład nowej autonomii, już dostał list z żądaniem przejścia na islam lub płacenia podatku islamskiego. Problemy, jakimi żyje filipiński Kościół, dobrze oddał kard. Tagle po powrocie do kraju z watykańskiego synodu na temat rodziny. – Małżeństwa mieszane, przemoc w rodzinie, pornografia, ubóstwo i migracja, która często jest przyczyną rozbijania rodzin – wymieniał metropolita Manili, nazywany azjatyckim Wojtyłą. Papież w swojej pielgrzymce zwraca uwagę na te sprawy. Filipińscy biskupi chcą, żeby ta wizyta odcisnęła mocny ślad na tamtejszym Kościele. Od kilku miesięcy dbali, aby ludzie przygotowywali się do niej. – Chodzi o to, by nauczanie Franciszka uczynić nie tylko przedmiotem refleksji i modlitwy, ale przede wszystkim działania. Chcemy, żeby media i portale społecznościowe stały się potężnym narzędziem do nauki praktykowania uczynków miłosierdzia, takich jak odwiedzanie więźniów, chorych i osób w podeszłym wieku, okazując współczucie przede wszystkim ubogim – mówi bp Mylo Vergara, przewodniczący Komisji Episkopatu Filipin ds. Mediów.•

TAGI: