Strefa dogadzania

Ks. Jacek Stryczek

publikacja 26.01.2015 06:00

Wiele osób podjeżdżających samochodem pod kościół jakby zyskuje nowego ducha. Wydaje im się, że doświadczają swego rodzaju religijnego uniesienia...

Strefa dogadzania Wiele osób podjeżdżających samochodem pod kościół jakby zyskuje nowego ducha. Wydaje im się, że doświadczają swego rodzaju religijnego uniesienia... (zdjęcie ilustracyjne). Henryk Przondziono /Foto Gość

Dla mnie to jest wręcz nieprawdopodobne. Oto przyjechali do kościoła. Zrobili to dla Boga. Czują, że to jest coś wyjątkowego i że za swoje poświęcenie (albo ofiarę) powinni być nagrodzeni. Więcej jeszcze, sądzą, że są teraz w centrum. Czują się ważni, a nawet najważniejsi. Dlatego parkują byle gdzie. Nieważne, że zastawiają inne samochody; że stają w poprzek i uniemożliwiają parkowanie innym; że blokują wyjazd. Nie liczą się inni ludzie. Bo to ich Bóg wybrał, to ich pokochał, to ich docenił.

Spotykam nie tylko samochody, ale i ich właścicieli. Jeden z nich, który właśnie stanął tak, że zablokował kilka innych, z duchem świętym w oczach (piszę specjalnie z małej litery, bo dla mnie to jest religijne oszołomstwo) biegł na czytanie Pisma Świętego. Gdy zadałem mu pytanie, czy wie, że właśnie zablokował innych, popatrzył na mnie zdziwiony. Rozumiem – przecież jest tu dla Boga, jest w elicie religijnej.

Z takimi przypadkami spotykam się od ponad 20 lat. Ci ludzie są przekonani, że Bóg, któremu poświęcają czas, powinien ich otoczyć komfortem. Ma im być dobrze. A że innym jest źle? Już nie ich problem.

TAGI: