publikacja 27.12.2014 12:19
Bóg objawiający się w ludzkiej historii nie jest pojęciem abstrakcyjnym.
Józef Wolny /Foto Gość
Ikona Narodzenia Pańskiego w katedrze w Koryncie.
Otaczający świat zasypuje nas codziennie wieloma informacjami z różnych sfer życia. Najczęściej bardzo szybką nikną w powszechnej świadomości. Dobrym przykładem jest okres przedświąteczny, kiedy codziennie słyszymy o promocjach, które w ciągu paru dni skończą się, robimy zakupy i inne czynności, wpadając poniekąd w ten cały „bożonarodzeniowy wir”. Kiedy minie ów piękny okres Bożego Narodzenia świat wróci do szarej codzienności i być może znów zada egzystencjalne pytanie: co robić dalej, jak sprawić żeby życie było piękne przez cały rok, nie tylko w czasie tych kilku grudniowych dni. Z punktu widzenia chrześcijanina sytuacja wygląda zupełnie odwrotnie, gdyż to Bóg jest sensem naszej świątecznej radości, która nie kończy się wraz ze zniknięciem ze sklepowych gablot bombek, stroików i innych ozdób.
W czasie Bożego Narodzenia warto postawić sobie pytanie o genezę wcielenia Boga i Jego uniżenia w ludzkim ciele. Kościół Wschodni w czasie Niedzieli Ojców (bezpośrednio przed świętem Narodzenia Pańskiego) proklamuje prolog Ewangelii św. Mateusza, przedstawiający rodowód Jezusa Chrystusa. Dla świata jest to paradoks: Bóg staje się jednym z członków grzesznego rodu, z którego wywodzili się choćby Dawid czy Salomon, a ponadto pojawia się dopiero w 41 pokoleniu! Analizując historię zbawienia dostrzegamy fakt, że Bóg długo przygotowywał naród wybrany na przyjęcie swoich darów.
Dochodzimy do wniosku, że dużą rolę miał tu zarówno chronos (gr. Χρόνος, Chrónos – czas, łac. Chronus - czas zwykły, ale nad jego upływem czuwa Opatrzność Boża, która wszystkim rządzi), jak i kairos (gr. Καιρός, Kairós - moment, łac. Caerus - moment w dziejach kiedy odbywa się zbawcze działanie Boga). Abraham idąc za głosem Boga nie przypuszczał zapewne długotrwałego cierpienia Izraela w Egipcie. Gdy nareszcie wyszli z „ziemi niewoli” 40 lat podążali do Ziemi Obiecanej, by później toczyć jeszcze walki z wrogami, przeżyć niewolę babilońską i haniebną okupację rzymską. Naród wybrany był zmęczony tak długotrwałym oczekiwaniem na wyzwolenie i w efekcie był niewierny, odchodził od przykazań i przymierza z Bogiem zawartego na Synaju. Dostrzegał przedłużający się chronos, nie widząc realizowanego przez Boga kairos, ogłaszanego przez proroków.
Kościół Wschodni proponuje wiernym niezwykłą podróż do poznania prawdy o sensie zbawienia w oparciu o wcielenie Chrystusa przez okres całego roku liturgicznego. Drogowskazem jest tu Pismo Święte, przewodnikiem brewiarz, a metą - doświadczenie tajemnicy Odkupienia. W czasie tej drogi znajdują się elementy zaczerpnięte z pojęcia Chronos (między świętem Poczęcia Bogurodzicy przez św. Annę, a Narodzeniem Bogurodzicy mija dokładnie 9 miesięcy, a Narodzenie Pańskie i Narodzenie Jana Chrzciciela w kalendarzu liturgicznym dzieli pół roku!), ale mające głębokie odniesienie do planu Bożego realizowanego w kairos, którego żaden kalendarz nie może zmieścić.
Jedną z postaci wskazujących nam właściwy kierunek na tej ścieżce jest Matka Boża, którą Kościół Wschodni obdarza wielką czcią. Nie tylko ze względu na to, że w swoim łonie nosiła Chrystusa, ale także z tego powodu, że przyjęła postać pokornej służebnicy Bożej i godziła się na realizację kairos w jej życiu.
Narodzenie Bogurodzicy, rozpoczynające cykl 12 najważniejszych świąt liturgicznych Kościoła Wschodniego, przesycone jest nawiązanymi do przyjścia na Ziemię Chrystusa przez łono Maryi. W poetycko- religijnych pieśniach - stychirach (gr. στίχος, stichos - linia, wers, wiersz, pieśń) z nieszporów czytamy:
Dzisiaj ogłoszenie światowej radości, dzisiaj powiały poranne wiatry głoszące zbawienie, rozwiązana została bezpłodność naszej natury, bowiem, niepłodna okazuje się Matką Tej, która jest Dziewicą i po zrodzeniu Stwórcy, z której Ten, kto z natury jest Bogiem przyswoi sobie obce i zbłąkanym przez ciało przygotowuje zbawienie, Chrystus Przyjaciel człowieka, Zbawiciel dusz naszych.
Następne święta poświęcone Bogurodzicy również zaskakują wiernych bezpośrednimi odniesieniami do Narodzenia Chrystusa, jednak są tak obszerne, że z pewnością mogą być materiałem na następny artykuł.
Motyw Deisis (przedstawiający Chrystusa na tronie między Maryją i św. Janem Chrzcicielem w otoczeniu Bogurodzicy i św. Jana Chrzciciela) obecny w ikonografii przypomina o tym, że Bóg jest Panem czasu zarówno chronos, jak i kairos. Historia narodzin Jana Chrzciciela jest dowodem na to, że Stwórca nie patrzy na bariery związane ze starością kobiety i jej bezpłodnością, ale przychodzi by spełnić kairos, burząc tym samym wszystkie ludzkie stereotypy i schematy, dopuszczając nawet utratę głosu przez Zachariasza. Najdobitniej te wydarzenia opisują stychiry z weczirni (nieszporów) święta Narodzenia Jana Chrzciciela.
Dzisiaj głos Słowa rozwiązuje związany za niewiarę głos ojca i okazuje się owocem Kościoła, rozwiązując niepłodność matki, poprzedza Świecznik Światłości, głosząc przyjście zorzy Słońca Sprawiedliwości na zbudowanie wszystkich i zbawienie dusz naszych.
Przechodząc przez wszystkie „przystanki” roku liturgicznego docieramy do stacji „Narodzenie Pańskie” i otrzymujemy pełny sens wcielenia Boga. Ikona tego święta jest kwintesencją kairos. Na jednej scenie widzimy mędrców przybywających by spotkać nowonarodzonego Pana, pasterzy i aniołów wykrzykujących werset Ewangelii św. Łukasza: „Chwała na wysokości Bogu”. W centralnym miejscu znajduje się Jezus w ciele małego Dziecka, owinięty płótnem i leżący w żłobie w kształcie grobu niczym zmarły. Jego ziemski opiekun Józef toczy walkę o dochowanie wierności Bogu i jego planom, objawiającym się w kairos, z szatanem pod postacią starca. W Stychirach z Poweczeria Wełykoho (komplety odprawianej w wigilię Bożego Narodzenia) czytamy:
Jezus widząc, że stworzony na obraz i podobieństwo skutkiem przestępstwa poddał się zniszczeniu, nakłonił niebiosa, zstąpił i wcielił się w łono dziewicze, bez żadnej zmiany, aby w niej odnowić zgubionego Adama, wołającego: Chwała objawieniu Twemu, Zbawco mój i Boże.
Tutaj otrzymujemy komunikat: wszystkie drogi chrześcijanina prowadzą do wydarzeń Wielkanocy i Paschy naszego Zbawiciela. Motyw Chrystusa leżącego w grobie to zapowiedz przyszłej śmierci i zmartwychwstania a zgubiony Adam to ród ludzki odkupiony przez Jezusa na krzyżu. Syn Boży zstępując na ziemię właśnie w Betlejem rozpoczął swoją drogę na Golgotę, gdzie wypełnił swoją misję.
Warto dodać że chrześcijański Wschód w pierwszych wiekach chrześcijaństwa obchodził pamiątkę Narodzenia Chrystusa wraz ze wspomnieniem Chrztu w Jordanie i cudu w Kanie Galilejskiej, aby podkreślić wagę Teofanii (gr. θεοφάνεια, theopháneja; objawienie Boga), dokonującej się na przestrzeni zwykłego czasu chronos, mającego jednak wymiar boski - kairos.
Bóg objawiający się w ludzkiej historii nie jest pojęciem abstrakcyjnym. Nie tylko świadkowie opisanych przeze mnie zdarzeń mieli okazję doświadczyć żywego Boga. Dziś przez Eucharystię - czas przyjścia Chrystusa w Komunii Świętej, który jest typu kairos, a nie chronos, możemy dotykać Jego obecności. W Liście apostolskim Dies Domini Ojciec Święty Jan Paweł II nawiązuje do tego, że w sakramentalnej celebracji eucharystycznej dokonuje się uobecnienie (anamneza) przyjścia Chrystusa do wspólnoty w Wieczerniku.
Niech Bóg w czasie nadchodzących Świat Bożego Narodzenia obdaruje nas łaską doświadczenia swojej miłości, wyrażonej we wcieleniu Syna Bożego i tym samym przygotuje nas na głębsze zrozumienie tajemnicy Zmartwychwstania. Radujmy się prawdą o „otwartym Edenie”, który daje nam perspektywę życia wiecznego, a nie marności i nicości.
Ikos (gr. οικος , krótka pieśń, strofa w hymnicznej poezji wczesnobizantyjskiej) Jutrzni święta Narodzenia Pańskiego:
(W artykule wykorzystałem tłumaczenia mineji (gr. menaion, miesiąc; cs. minieja – zbioru tekstów liturgicznych, uporządkowanych według kolejnych dni cerkiewnego kalendarza liturgicznego), na język polski autorstwa ks. Henryka Paprockiego, zamieszczone na stronie internetowej parafii prawosławnej św. męczennika Grzegorza w Warszawie www. liturgia.cerkiew.pl)