Ku nadziei i zgodzie

Andrzej Macura

Zaskakujący trochę to dzień. Tyle w nim było pojednawczych słów i gestów. Nie tylko podczas papieskiej pielgrzymki do Turcji, ale i u nas, w Polsce.

Ku nadziei i zgodzie

„Wieczór zawsze niesie z sobą mieszane uczucia wdzięczności za przeżyty dzień i naznaczone niepokojem zawierzenie w obliczu zapadającej nocy. Dzisiejszego wieczoru moje serce jest wypełnione wdzięcznością dla Boga (...)”– zaczął swoje przemówienie podczas spotkania z patriarchą Konstantynopola papież Franciszek. Kiedy piszę te słowa jest już noc. Ale też mogę powiedzieć, że moje serce jest przepełnione wdzięcznością dla Boga za wszystko, co tego dnia się wydarzyło. I nie chodzi tylko o niewiele znaczące dla czytelników moje osobiste radości płynące z dzisiejszych spotkań z bliskimi. Bardziej o to, co dzisiejszego dnia się stało. I tam, w dalekiej Turcji, i u nas, w Polsce.

Papież odwiedził meczet i najpiękniejszą świątynię pierwszego wieku chrześcijaństwa, Świętej Mądrości. Dziś po wiekach bycia meczetem, jest muzeum, ale co tam... Potem spotkał się z katolikami różnych obrządków (choć chrześcijan w Turcji jest niewiele), a potem sprawował Eucharystię. I co mówił tej małej trzódce?

„Nasze obrony mogą się przejawiać przez przesadne przywiązanie do naszych idei, sił własnych – jednak w ten sposób popadamy w pelagianizm – lub przez postawę ambicji i próżności. Te mechanizmy obronne uniemożliwiają nam zrozumienie naprawdę innych i otwarcie się na szczery dialog z nimi. Ale Kościołowi, zrodzonemu z Pięćdziesiątnicy, powierzony jest ogień Ducha Świętego, który nie tyle wypełnia umysł ideami, ile rozpala serce; uderzył w niego wiatr Ducha, który nie przekazuje władzy, ale zdolność do posługi miłości, język, który każdy może zrozumieć”. Piękne, prawda?

I dodał: „Im bardziej pozwolimy się pokornie prowadzić Duchowi Pańskiemu na naszej drodze wiary i życia braterskiego, tym bardziej będziemy przezwyciężać nieporozumienia i spory, podziały i kontrowersje oraz staniemy się wiarygodnym znakiem jedności i pokoju, że nasz Pan zmartwychwstał, żyje”.

Słowa te niedługo potem stały się tak bardzo aktualne. Podczas oficjalnego spotkania z patriarchą Bartłomiejem. „Wasza Świątobliwość, jakaż to łaska być braćmi w nadziei Zmartwychwstałego Pana! – mówił Franciszek - A nadzieja nie zawodzi! Cóż za łaska – i jaka odpowiedzialność – móc podążać wspólnie w tej nadziei, znajdując oparcie we wstawiennictwie świętych braci Apostołów Andrzeja i Piotra! I wiedzieć, że ta wspólna nadzieja zawieść nie może, ponieważ nie opiera się na nas i na naszych wątłych siłach, ale na wierności Boga”.

Kolejny krok ku pojednaniu. Podobnie jak to, co stało się w dziś w Toruniu, podczas obchodów 23 rocznicy powstania Radia Maryja. Kardynał Dziwisz dziękował  o. Tadeuszowi Rydzykowi i prowincjałowi redemptorystów o. Januszowie Sokowi za prowadzenie tego radia. A tym, którzy krytykowali jego pojawienie się podczas uroczystości przypomniał: „Nie ma (...) Kościoła Pawła i Apollosa. Nie ma Kościoła łagiewnickiego i toruńskiego. Jeden jest Kościół Chrystusowy”.

I dobrze. Bardzo różni jesteśmy. Mamy różne temperamenty, duchowości i sympatie polityczne. Ale przecież wszyscy jesteśmy Chrystusowi. I w Kościele jest miejsce dla nas wszystkich. Zanim znów ktoś zacznie rzucać prywatnymi anatemami, warto sobie o tym przypomnieć.