Ewangelia na 13 aktorów i drabinę

Karolina Pawłowska; GN 48/2014 Koszalin

publikacja 13.12.2014 06:00

Zwłoki! Gdzie są zwłoki?! Proszę, żeby zwłoki się ułożyły! Wszyscy na miejsca! – zarządza pani Danuta i pokój zamienia się w scenę.

 Oazowi aktorzy (i drabina) opowiadają w etiudzie przypowieść o dobrym Samarytaninie Karolina Pawłowska /Foto Gość Oazowi aktorzy (i drabina) opowiadają w etiudzie przypowieść o dobrym Samarytaninie

Marcin z wysokości drabiny, a Gerard z lupą przy podłodze – szukają „tego, co najważniejsze”. Monika zachwycona jest swoim „odlotem”. Matka Polka objuczona zakupami wzdycha nad ciężkim losem. Niewielka przestrzeń zapełnia się kolejno wchodzącymi aktorami. Wszyscy zajęci, skupieni… wyłącznie na sobie. Nikt nie zauważa leżącego na podłodze człowieka. Nikt, poza nadjeżdżającym na rowerze miłosiernym Samarytaninem, który pochyla się nad leżącym. Podniesiony z ziemi chłopak rozgląda się po scenie. Efektowna pauza nadaje dramaturgii, napięcie sięga zenitu i… – No i co ja mam powiedzieć? – bezradne pytanie przekłuwa jak szpilką naelektryzowane napięciem powietrze, wywołując wśród aktorów rozprężenie i salwę śmiechu. – Zakończenia jeszcze nie ma. Musimy je wspólnie wymodlić – tłumaczy przyglądający się scenicznemu zamieszaniu ks. Remigiusz Szauer, moderator Diakonii Ewangelizacji Ruchu Światło–Życie.

Może najlepsze rozwiązanie przyjdzie komuś do głowy przed Najświętszym Sakramentem, gdy wieczorem zmęczeni, ale usatysfakcjonowani klękną, by Go adorować? – Nie chodzi nam o gotowe rozwiązanie, zapisane przez kogoś w scenariuszu. Skoro ma to być ich przekaz, musi też od nich wyjść – dodaje wskazując aktorów, stworzonej na potrzeby warsztatów grupy teatralnej.

Diakonia to krok dalej

Trzynastka oazowiczów w gościnnym domu Wspólnoty Dzieci Łaski Bożej w Lipiu poznaje aktorski warsztat pod okiem profesjonalnego reżysera. – Jak mówi pani reżyser, w 3 dni robimy 3 lata studiów aktorskich więc łatwo nie jest – śmieje się Dominika Kulon z Koszalina. Wprawdzie ma za sobą dwuletnią przygodę w grupie teatralnej, ale przyznaje, że już podczas pierwszego dnia warsztatów mnóstwo się nauczyła. – Chociażby wyrażania emocji. Ćwiczyliśmy, wykorzystując teksty Juliana Tuwima. Posługując się gestem, mimiką, artykulacją głosu, mieliśmy wyrazić to, co chcielibyśmy naprawdę powiedzieć w scence – opowiada z entuzjazmem. – Dla mnie najtrudniejsza była nauka śmiania się na zawołanie. Takie wczucie się w emocje, żeby było to wiarygodne – dodaje Marcin Gil z Piły. Chłopak nie ma wątpliwości, że to, czego już zdążył się nauczyć wykorzysta w przyszłych ewangelizatorskich zadaniach. Wszystko, czego się tu nauczą, wykorzystają do działania w Diakonii Ewangelizacji, która właśnie podczas oazy modlitwy w Lipiu zamierza nabrać wiatru w żagle.

– Jako uczniowie Jezusa jesteśmy zobowiązani do głoszenia Ewangelii każdego dnia, całym swoim życiem, ale posługa w Diakonii to bycie na służbie Kościoła. A do tej służby trzeba się dobrze przygotować – wyjaśnia ks. Remigiusz Szauer. – Członkowie Ruchu Światło–Życie mocno angażują się w rozmaite akcje ewangelizacyjne. Doszliśmy do wniosku, że warto byłoby znaleźć przestrzeń, która jest może mniej zagospodarowana. Środków ewangelizacji jest mnóstwo, a jedną z nich jest głoszenie poprzez teatr, etiudy, inscenizacje. Pomyśleliśmy, że przekaz teatralny, trochę happeningowy może być dobrym sposobem głoszenia – dodaje duszpasterz. Stąd pomysł na zorganizowanie podczas oazy warsztatów aktorskich.

Przekraczać siebie

Uczestnicy warsztatów przyznają, że żeby głosić nie tylko trzeba wiedzieć co, ale też jak. – To nie tylko nauka tego, jak przełamywać swoje wewnętrzne bariery przed zaprezentowaniem się publiczności, ale także tego, jak odważyć się pójść do ludzi. To na początku nie jest proste, chyba nawet trudniejsze niż publiczne odgrywanie scenek. Podczas Oazy Nowego Życia I stopnia mieliśmy za zadanie pytać przechodniów, co sadzą o świętych. Pamiętam, że baliśmy się, co sobie o nas ludzie pomyślą, czy nas nie wyśmieją. Z każdą przełamaną barierą odkrywamy coś nowego w sobie i dzięki temu możemy iść o krok dalej i być skuteczniejsi – mówi Dominika. – Te zajęcia bez wątpienia przydadzą się nie tylko do stworzenia ewangelizacyjnej etiudy, którą sobie zaplanowaliśmy, ale także podczas innych form głoszenia, a nawet w codziennych kontaktach z ludźmi. Dzięki ćwiczeniom aktorskim ci młodzi ludzie nabierają pewności siebie, samoświadomości, wiedzą, jak zapanować nad gestami i mimiką – potwierdza Danuta Szauer, reżyser z dyplomem Warszawskiej Szkoły Teatralnej, a prywatnie mama ks. Remigiusza, która poprowadziła zajęcia warsztatowe. Owocem warsztatów ma być krótka etiuda – interpretacja ewangelicznej przypowieści o dobrym Samarytaninie.

Więcej na: koszalin.gosc.pl.