Europa, spotkanie wolnych ludzi

Andrzej Macura

„Kościoły są częścią naszego społeczeństwa i dlatego byłoby dziwne, gdyby nie zabierały głosu w debacie społecznej”. Kto to powiedział?

Europa, spotkanie wolnych ludzi

Nie jakiś katolik-fundamentalista. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, Martin Schulz. Parę dni przed wizytą papieża Franciszka w Strasburgu, w wywiadzie dla niemieckiej katolickiej agencji KNA. Kościoły są częścią społeczeństwa Polski, Niemiec, Francji, Hiszpanii, Włoch i innych państw Europy. Byłoby dziwne – podkreślam jeszcze raz – byłoby dziwne, gdyby nie zabierały głosu w debacie społecznej.

Wypowiedź tę można dedykować wszystkim, którzy przekonani o swojej nowoczesności jak mantrę powtarzają tezę, że Kościół ma się nie wtrącać. Dziś jednak ważniejsze wydaje się coś innego: oto Kościół katolicki ustami swojego najwyższego ziemskiego pasterza po raz kolejny zabrał głos na forum instytucji europejskich. I w Parlamencie Europejskim i na forum Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. I dobrze: przecież jeśli mamy uczestniczyć we wspólnym budowaniu przyszłości Starego Kontynentu, musimy mieć prawo wypowiadać się na temat jej kształtu. Inaczej sprowadzeni zostaniemy do roli niewolników: mamy pracować, a swoje zdanie zachować wyłącznie dla siebie.

Nie zamierzam streszczać przemówień Franciszka. Można je znaleźć klikając TUTAJ i TUTAJ. Chciałbym zwrócić tylko uwagę na podsumowanie obydwu przez samego papieża.

Starej, zatroskanej o swoje socjalne przywileje i gubiącej z oczu człowieka Europie papież Franciszek na forum Parlamentu Europejskiego mówił: „Nadeszła pora, aby wspólnie budować Europę, która nie obraca się wokół gospodarki, ale wokół świętości osoby ludzkiej, wartości niezbywalnych; Europę śmiało obejmującą swoją przeszłość i z ufnością spoglądającą na swoją przyszłość, aby w pełni i z nadzieją żyć swoją teraźniejszością. Nadeszła chwila – kontynuował papież – aby porzucić ideę Europy przestraszonej i zamkniętej w sobie, aby rozbudzić i krzewić Europę uczestniczącą, niosącą wiedzę, sztukę, muzykę, wartości humanistyczne, a także wartości wiary. Europę kontemplującą niebo i dążącą do ideałów; Europę, która opiekuje się, broni i chroni człowieka; Europę podążającą po ziemi bezpiecznej i solidnej, będącą cennym punktem odniesienia dla całej ludzkości!”.

A na zakończenie przemówienia na forum Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy papież powiedział: „Życzę, aby Europa, odkrywając na nowo swoje historyczne dziedzictwo i głębię swych korzeni, podejmując swą żywą wielobiegunowość i zjawisko dialogującego przekraczania podziałów, odnalazła ową młodość ducha, która uczyniła ją owocną i wielką".

To piękne wyzwania. Ale nie wiem, czy Europejczycy będą w stanie je podjąć. I to nie tylko ci niewierzący czy słabo wierzący, ale także my, uważający się za gorliwych chrześcijan. Bo to wielkie wezwanie do odważnej otwartości. Takiej, która nie tracąc z oczu człowieka  będzie gotowa dyskutować nad różnymi projektami, a nie jedynie odwoływać się do niby już sprawdzonych wzorców. Takiej, która  odważy się wystawić na szwank wygodne przywileje, miły dobrobyt i święty spokój. Ale jeśli Europa nie odnajdzie tego swojego młodego ducha, o którym mówił papież, a który dawniej uczynił ją owocną i wielką, skazani jesteśmy na pochłonięcie przez tych, dla których nasza cywilizacja będzie wielkim, ale już uschniętym drzewem.